[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mieli pódwinięte rękawy koszul, poluzowane krawaty i głowili się z ołówkami i kalkulatorami nad
dokumentami, które dostali. Cal miał ze sobą
Zwięta w Salzburgu
89
obliczenia i rachunki w obu językach i przekonywał szefów departamentów do swojego projektu
zmian. W firmie była też druga tłumaczka, która pracowała na zmianę z Devon. Po kilku godzinach
sesji wszyscy, wraz z Devon, byli tak zmęczeni, że odetchnęli z ulgą, gdy Caleb zarządził koniec
spotkania.
- Tu mamy czarno na białym powody, dla których trzeba zmienić linię firmy i generalny plan
wykonania projektu. Do rozstrzygnięcia pozostaje wiele kwestii, przede wszystkim, kto ma się tym
zająć. Potrzebuję podzespołów kierowanych przez najlepszych ludzi. Wasze dane prześlę mejlem do
moich ludzi, żeby dzisiaj w nocy mogli nad tym popracować. Jeszcze jutro po południu dokonamy
części ustaleń. Do tego czasu - dodał, opuszczając mankiety koszuli i nakładając marynarkę -
powinienem dostać wiadomość od Hauptmanna.
Cal przesunął kolację z głównym właścicielem berlińskiej firmy na następny dzień.
- Co pozostawia nam wieczór tylko dla nas - szepnął prowokacyjnie, gdy we dwoje zjeżdżali windą na
parter biurowca.
Jakby potrzebowała przypomnienia!
Gdy pomyślała o ich wspólnym wieczorze oraz o tym, co miało nadejść pózniej, serce zaczynało jej
bić coraz mocniej. Po kilku godzinach konferencji była zmęczona, ale podekscytowana na myśl o tym,
co będzie dalej.
Kolację chcieli zjeść w jednej z restauracji w centrum.
90
Merline Lovelace
Postanowili, że urządzą sobie niewielki spacer i wybiorą lokal po drodze. Na ulicach, w sklepach, na
skwerach - wszędzie czuło się świąteczną atmosferę. Na rogu odziani w wiktoriańskie stroje
kolędnicy wyśpiewywali kolędy i włączali w zabawę ludzi. Ich anielskie głosy mieszały się z
ulicznym gwarem. Ludzie kręcili się po ulicach, obładowani prezentami i szukający w sklepach
następnych podarków.
Pierwszy raz od niepamiętnych czasów Devon naprawdę udzielała się świąteczna radość i nastrój
oczekiwania. A było to zasługą mężczyzny, który szedł u jej boku i delikatnie i opiekuńczo obejmował
jÄ… w pasie.
Wszystko to, co zwykle czuła w takich sytuacjach - niepokój, rozdrażnienie, nachodzące ją złe
wspomnienia - gdzieś zniknęło i zrobiło miejsce uczuciom z gruntu pozytywnym: nadziei, euforii,
rozczuleniu.
Nie miała pojęcia, dokąd to zafascynowanie Calem Lo-ganem mogło prowadzić. Jak powiedział Cal,
mogło ich to zaprowadzić na wiele ścieżek Albo mogło się skończyć w Hamburgu, kiedy każde z nich
wsiądzie do swojego samolotu do Stanów.
To jednak nastąpi dopiero w piątek rano. Przed nimi jeszcze dwa pełne dni i dwie noce razem.
Przypominała samej sobie o tym fakcie, gdy przed jedną z,restauracji Cal przystanął i wciągnął w
nozdrza powietrze.
- CzujÄ™ pomidory, czosnek i...
- Pepperoni - dokończyła ze śmiechem. - Czemu mi się zdaje, że pizza to twoje ulubione danie?
Zwięta w Salzburgu
91
- Może dlatego, że to prawda. W młodości jadałem głównie pizze i inne niezbyt zdrowe potrawy na
wynos. Gdy wstąpiłem do Marynarki Wojennej, zjadałem mój SOS i ze wszystkich sił próbowałem
sam siebie przekonać, że to gorąca, chrupiąca pizza.
-Co to jest SOS?
- Nie chcesz wiedzieć. - Objął ją ramieniem. - Chodz ze mną, kobieto. Sądzę, że w obliczu tego, co
planuję dla nas na dalszą część wieczoru, będę fair jedynie wtedy, kiedy cię dobrze nakarmię. I napoję
wybornym winem.
Dla zachowania konwencji musiała zaprotestować.
- Sądziłam, że odwlekliśmy tę decyzję w czasie.
- Ty odwlokłaś. Ja już postanowiłem.
Weszli do gwarnej, pięknie urządzonej włoskiej restauracji, w której roztaczały się wspaniałe
zapachy. Po świetnej dwudaniowej kolacji i butelce wybornego czerwonego wina Devon myślała już
tylko o jednym. Chciała jak najszybciej znalezć się w hotelu i zakosztować namiętnych pocałunków
Cala. Devon czuła, jakby jakaś siła dosłownie ich do siebie ciągnęła. Dalsze skrywanie pasji i tęsknoty
zaczęło być nie do zniesienia. Taką samą niecierpliwość widziała w jego oczach.
Gdy weszli do hotelowej windy i drzwi się za nimi zamknęły, Cal przycisnął ją do ściany i pocałował
namiętnie.
ROZDZIAA ÓSMY
- Za tego rodzaju wybryki ludzie bywają aresztowani -zauważyła bez tchu Devon.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]