[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeklętym fotelem i z doktor Weber.
- Miałem wówczas dwadzieścia trzy lata. Teraz jestem
o wiele starszy, bardziej doświadczony i mądrzejszy. Chyba
pani nie zaprzeczy? - Uśmiechnął się tym swoim zniewala
jącym uśmiechem, którym zjednał już niejednego sponsora.
Doktor Weber nie odwzajemniła uśmiechu.
W porzÄ…dku. Nie wygra z tÄ… kobietÄ….
- Panie Valera, muszę nie tylko ocenić pańską osobo
wość, ale również umiejętność przystosowania się do pracy
w zespole.
Rozumiał, dokąd zmierzała.
- Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli ludzie są po
chłonięci pracą, to nie mają czasu na wzajemne niesnaski.
- Pan raczy żartować, panie Valera.
- Jestem śmiertelnie poważny! - Naprawdę miał już
dość. - Nasz zespół ma konkretną pracę do wykonania.
Wszyscy znają swoje zadania i wagę tych badań. Jeśli ktoś
z nas ma problemy ze sobą, pani zadaniem jest postawić
Pona & Irena
scandalous
diagnozę i rozwiązać problem, zanim znajdziemy się w bio
sferze. Proszę panią tylko o jedno - o dobrze dobrany zespół.
To wszystko.
- A jednocześnie prosi pan o pominięcie milczeniem za
strzeżeń co do pańskiej osoby, czy tak?
- Zastrzeżeń? Ponieważ w młodości popełniłem błąd
i przedwcześnie wpakowałem się w małżeństwo?!
Popatrzyła na niego z uwagą.
- Ponieważ nie rozumie pan, dlaczego pańskie małżeń
stwo zakończyło się fiaskiem.
- To nie ma nic do rzeczy!
- Owszem, ma. - Zaczęła wyliczać na palcach: - Oby
dwoje zawarliście kontrakt. Zaczęliście realizować projekt".
Zainwestował pan pieniądze. Zamierzaliście osiąść w no
wym miejscu. I coś się nie udało. Jedyna różnica polega
na tym, że nie musiał pan, tak jak w wypadku badań nau
kowych, pisać końcowego sprawozdania. Teraz ja o nie
proszÄ™.
Gabe spojrzał na nią ze złością. W duchu przyznawał
niechętnie, że miała trochę racji.
- Wygrała pani.
Patrzyli sobie w oczy. Wreszcie Gabe chwycił za klamkę.
- Zgoda. Odnajdę Emily i wyjaśnimy sobie wszystko.
A pani, doktor Weber, będzie tak uprzejma i skompletuje mi
zgrany zespół.
Emily zajmowała się kontraktem dotyczącym dystrybucji
nowej gry wideo, w której wojownicy matematyki kroili li
czby na ułamki. Kompletna bzdura! Po co tu tyle przemocy?
- zastanawiała się, gdy znów zabłysło światełko aparatu tele
fonicznego.
Zignorowała je. Toby, jej asystentka, miała odbierać
Pona & Irena
scandalous
wszystkie telefony, dopóki Emily nie skończy pracy nad
kontraktem. Czasami aparat dzwonił bez przerwy. Tak jak
dzisiaj.
Chwilę pózniej światełko przestało mrugać. Toby zapukała
i po chwili nieśmiało uchyliła drzwi.
Emily zmarszczyła groznie brwi, lecz nie zrażona tym
asystentka mimo wszystko weszła i położyła na burku Emily
różową karteczkę. Następnie obróciła się na pięcie i błyska
wicznie wyszła.
Spojrzała na kartkę.
Gabriel Valera!
Wstrzymała oddech, wpatrując się w pełne zawijasów pis
mo Toby.
To musiała być Freddie! Tylko ją można było podejrzewać
o takie wisielcze poczucie humoru.
- Toby! - zawołała, nie korzystając z interkomu.
- Powiedział mi, że na pewno zechcesz wiedzieć, kto
dzwoni... - oznajmiła asystentka, ponownie stając
w drzwiach. - Mam nadzieję, że powiesz mi, kim jest ten
facet?
Emily uśmiechnęła się z przymusem.
- A zatem to nie była Freddie Loren?
- To był mężczyzna. Dzwonił aż trzy razy.
Gabe osobiście do niej zatelefonował! Trzy razy...
- Dziękuję, Toby - powiedziała krótko, ignorując zawie
dzionÄ… minÄ™ asystentki.
Dzwonił Gabe, powtarzała w myślach. Trzy razy... Przej
rzała wiadomości w swojej poczcie głosowej. Dzwonił już
wczoraj, gdy wyjechała na spotkanie z Freddie. I dziś rano
dwa razy. Odsłuchała jedną z wiadomości. Gabe przedstawił
się charakterystycznym głębokim barytonem i podał swój
numer telefonu.
Pona & Irena
scandalous
Cześć, Em - mówił z niewymuszoną swobodą i poufa
łością, jakby niedawno się rozstali. - Chciałbym z tobą po
mówić. Zadzwoń do mnie, gdy znajdziesz wolną chwilę".
Pomówić? O czym? Po tylu latach...? Dlaczego właśnie
teraz, gdy wszystkie jej myśli krążyły wokół dziecka?!
Czy powinna oddzwonić? A co będzie, jeśli zechce się z nią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]