[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- O nic. Trochę się niepokoję tym, co nas może czekać na zewnątrz. - No cóż, również
to było prawdą.
Po dziesięciu minutach Jessika uścisnęła Johna na pożegnanie, kolejny raz budząc w
Marcusie mroczną stronę jego natury.
Kiedy trzymając w rękach siatki rybackie, w które zapakowany był sprzęt, wyszli na
zalaną słońcem ulicę, Marcus rozejrzał się ostrożnie, odnotowując każdy szczegół. I choć nie
dostrzegł nic podejrzanego, czuł przez skórę, że jest obserwowany. Na ogół instynkt go nie
zawodził.
Specjalnie upuścił siatkę, a gdy pochylił się, żeby ją podnieść, obejrzał się za siebie.
Gdy się prostował, powiódł wzrokiem po całej ulicy. I tym razem nie dostrzegł nikogo. Ale
tak samo nie widział Devane'a i innych agentów, którzy na pewno tu byli. Pokładał nadzieję
w Bogu, że wypatrzą każdego, kto ich obserwował.
- Co się stało? - zapytała cicho Jessika.
- Nie wiem, ale mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje.
Pobladła.
- Porywacze?
- Nie jestem pewny.
- Mam nadzieję, że tak. - Zabrzmiało to nieco buńczucznie, ale naprawdę tak myślała,
mimo że przeszedł ją zimny dreszcz.
- Moi kumple też tutaj są - przypomniał. - Wiedzą, co mają robić.
- W porządku. Więc zapomnijmy o nich i zastanówmy się, dokąd udamy się najpierw.
- Z uśmiechem wzięła go pod rękę.
Była zadziwiająca. Być może miała na karku ludzi, którzy ją porwali, a mimo to
zachowywała się tak, jakby wszystko było w najlepszym porządku.
Pogłaskał ją po ręku.
- No, to jedziemy ponurkować.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Jessika siedziała w taksówce i z zaciekawieniem obserwowała Marcusa. Był w
nieustannym ruchu, wyglądał przez okno, oglądał się do tyłu. Od wejścia do sklepu ze
sprzętem do nurkowania jego twarz przybrała ponury i zdeterminowany wyraz, zdecydowanie
też popsuł mu się humor.
- Dobrze się czujesz? - zapytała w końcu. Kiedy się odwrócił, wzrok miał chłodny i
twardy.
- Dlaczego nic nie powiedziałaś, że aż tak blisko jesteś z Johnem? Obstawilibyśmy ten
sklep od samego początku.
- Co rozumiesz przez to, że jesteśmy ze sobą  aż tak blisko ?
- Rzuca się w oczy, że bardzo się... przyjaznicie. Ton jego głosu wyraznie świadczył,
co Marcus myślał o takich przyjazniach, szczególnie gdy dotyczyły Jessiki.
- Dlatego, że go uściskałam? Och, zawsze tak się witamy. - Spojrzała na niego
zdziwiona, by już po chwili domyślić się jakże miłej dla siebie prawdy. No cóż, Marcus aż
skręcał się z zazdrości o Johna. - I zawsze będziemy się tak witać. John jest jednym z moich
najstarszych przyjaciół. Poznałam go i jego przyszłą żonę, gdy miałam dziesięć lat. Nauczył
mnie nurkować i pokazał wszystkie swoje ulubione miejsca. Ale nic poza tym.
- Nie musisz się tłumaczyć.
- Wiem, że nie muszę, ale chcę. John jest starym, sprawdzonym przyjacielem, co sobie
bardzo cenię, ale to wszystko.
- Przepraszam. Chyba jestem zdrowo kopnięty, nie sądzisz?
- Aha. Ale spodobało mi się to. - Uśmiechnęła się do niego i pocałowała go. Wsunął
sobie jej rękę pod ramię i znów zaczął wyglądać przez okno, ale twarz wyraznie mu
złagodniała.
- Zauważyłeś, żeby ktoś nas śledził?
- Nie widzę żywej duszy. Może się pomyliłem, może nikogo nie było koło sklepu.
- Ale nie jesteś o tym do końca przekonany, prawda?
- Nie. Zwykle instynkt mnie nie zawodzi, lecz w tej sprawie wszystko jest niezwykłe i
dlatego sam już nie wiem.
- Ale twoi koledzy tam byli i obserwowali.
- Jestem tego więcej niż pewny, choć ich nie widziałem.
- Więc jeżeli ktoś nas śledzi, oni ich namierzą.
- Taką mam nadzieję.
Widziała jednak, że wciąż coś go trapi.
- Chcesz, żebyśmy to przełożyli na inny dzień?
- Nie. Przecież zależy nam, żeby wyszli z ukrycia.
- W porządku.
Oparł się na miękkim siedzeniu i uśmiechnął do niej:
- A poza tym bałbym się, że mnie zabijesz, gdybym zrezygnował z nurkowania.
- Och, od razu zabijać... Parę razy w łeb, a potem jeszcze tu i tam, tu i tam...
- Tu i tam... - Aż zaświeciły mu się oczy. - To brzmi bardzo... interesująco.
Nie zdążyła mu odpowiedzieć, bo taksówka zatrzymała się na pierwszej plaży. Jessika [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl