[ Pobierz całość w formacie PDF ]

froki. Owinął Maeve w jeden i posadził sobie na kolanach.
- Jak się czujesz? - zapytał. - Nie przysporzyłem ci bólu?
R
L
T
- Nie, wcale nie. - Skuliła się w jego ramionach jak dziecko.
Tylko że ona nie była dzieckiem. A może była? Niełatwo było to ocenić w tych
czasach, gdy czternastolatki ubierały się i zachowywały jak dorosłe.
- Ile masz lat, Maeve? - spytał w końcu, skonsternowany.
- Dwadzieścia osiem.
Odetchnął z ulgą, ale nie umiał ukryć zaskoczenia.
- I aż tak długo byłaś dziewicą?
- Tak. Dotychczas nie miałam czasu na poważny związek.
W głowie Daria rozdzwonił się dzwonek alarmowy. Czyżby dla niej taka przygoda
równała się poważnemu związkowi? Z pewnością nie. Dwudziestoośmiolatka nie mogła
być aż tak bardzo oderwana od rzeczywistości.
- Pierwszy raz powinien być dla kobiety czymś specjalnym. Musiałem cię rozcza-
rować.
- Nie. Zapamiętam tę noc do końca życia.
On też, chociaż z zupełnie innego powodu. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek wcze-
śniej tak mocno to przeżywał.
- To był długi wieczór. Musisz być zmęczona. - Zsadził ją z kolan i podał jej ubra-
nie. - Pokażę ci, gdzie się możesz przebrać, a potem odwiozę cię do hotelu.
- Ach... Dobrze.
Nie przyznając się przed sobą, że usłyszał w jej głosie rozczarowanie, wskazał ka-
binę gościnną.
- Nie ma pośpiechu. Zaczekam na pokładzie.
Kiedy przyszła, silniczek dingi już pracował. Nie tracąc czasu, wprowadził ją na
pokład. Chciał się od niej jak najszybciej uwolnić, nawet nie dlatego, że stracił dla niej
zainteresowanie, ale dlatego, że nie umiał spojrzeć jej w oczy.
Odprowadził ją do frontowego wejścia hotelu, ale nie chciał ryzykować, że zaprosi
go do siebie. Nie był wcale pewny, że zdobyłby się na odmowę.
- Dziękuję ci za bardzo specjalny wieczór, Maeve - powiedział, całując ją w oba
policzki. - Zpij dobrze.
Odwrócił się, żeby odejść, ale zawołała za nim:
R
L
T
- O której, się jutro spotkamy?
- Jutro? - Nie umiał ukryć zaskoczenia.
- Wspomniałeś o wycieczce jachtem. Nie pamiętasz?
Rzeczywiście. I gdyby chodziło o kogoś innego, użyłby jakiejkolwiek wymówki,
żeby zaproszenie odwołać. Ale ona spoglądała na niego z tak szczerym wyczekiwaniem,
że nie miał serca zawieść jej nadziei.
- O drugiej w porcie? - zaproponował.
- Zwietnie. Do zobaczenia.
Jej promienny uśmiech zawstydził go jeszcze bardziej.
- Tak - mruknął. - Do jutra.
Do chwili spotkania zdążył zwołać grupkę przyjaciół i ściągnąć załogę, która miała
serwować pasażerom jedzenie i picie. W ten sposób będzie się czuł bezpieczniej.
Maeve dość szybko uporała się z początkową nieśmiałością i miał wrażenie, że do-
brze się bawi. Z całą pewnością nikt z gości nie odgadłby, że nie należy do ich grona.
Pomimo niskiego pochodzenia wyglądała i zachowywała się, jakby należała do towarzy-
stwa.
- Podobają mi się twoi przyjaciele - powiedziała, kiedy znalezli się sami po kolacji
podanej na tym samym pokładzie, gdzie kochali się dwadzieścia godzin wcześniej. -
Dziękuję, że mnie im przedstawiłeś. Dzięki temu mogę cię trochę lepiej poznać.
Wcale nie takie były jego zamiary.
- Ty też zrobiłaś na nich wrażenie, zwłaszcza na Eduardzie. - Wiedział, że może li-
czyć na wsparcie starego przyjaciela, bo już nie raz pomagali sobie wzajemnie w podob-
nie niewygodnych sytuacjach. - Nie zdziwię się, jeżeli będzie się chciał z tobą umówić.
- Nie zamierzam się z nim spotykać.
- Dlaczego? Wie bardzo dużo o historii tych okolic i mógłby ci pokazać miejsca
niewymienione w żadnych przewodnikach.
- A ty nie miałbyś nic przeciwko?
- Nie mam takiego prawa. Nie jesteś moją własnością.
Wyraznie posmutniała.
R
L
T
- Nie, oczywiście, że nie. - Puściła jego rękę i sięgnęła po swoją plażową torbę. -
Chyba za długo siedziałam na słońcu i zaraz rozboli mnie głowa, więc jeżeli ci to nie
przeszkadza, wymknę się po angielsku i położę.
- Jesteś pewna?
- Jasne - odparła, nie pozostawiając mu żadnych wątpliwości co do rzeczywistego
przesłania swoich słów.
- W takim razie odwiozę cię na brzeg.
Nie odezwała się do chwili, kiedy przycumował przy pomoście i pomógł jej wy-
siąść z dingi. Widząc, że zamierza jej towarzyszyć, powstrzymała go krótko.
- Nie ma potrzeby. Poradzę sobie.
Wprawdzie zachował się jak drań, ale nie był kompletnie pozbawiony galanterii.
- Nonsens. Chcę wiedzieć, że bezpiecznie dotarłaś do hotelu.
Zdecydowanie potrząsnęła głową.
- Nie ma sensu stwarzać pozorów. Nie jestem aż tak bardzo naiwna, chociaż musia-
łam ci się taka wydać. Rozumiem, że posłużyłam ci za chwilową rozrywkę, a teraz to
skończone.
Zalał go gorzki, dławiący wstyd.
- Nie wiem, jakiej odpowiedzi ode mnie oczekujesz - bąknął.
- Pozwól, że ci to ułatwię. Za obopólną zgodą przespaliśmy się ze sobą. To była
przygoda na jedną noc albo też krótki wakacyjny romans. Nazwij to, jak chcesz. Więc
teraz pożegnajmy się i tyle.
Może i była seksualnie niedoświadczona, ale doskonale umiała sprawić, by poczuł
się jak nędzny robak.
- Jeżeli cię zawiodłem, Maeve, a najwyrazniej tak właśnie uważasz, to bardzo cię
przepraszam. Ale w obronie własnej muszę powiedzieć, że i ty nie byłaś wobec mnie
szczera, chociaż zapewne nie zrobiłaś tego rozmyślnie.
- Nie uprzedziłam cię, że byłam dziewicą?
- Tak.
- A czy to miałoby jakieś znaczenie?
R
L
T
- Ogromne - odparł. - Gdybym wiedział, nie dotknąłbym cię, choćbyś była nie
wiem jak ponętna.
Zamrugała, powstrzymując łzy.
- Nigdy nie sądziłam, że kiedyś pożałuję zachowania dziewictwa dla właściwego
mężczyzny.
- O to właśnie chodzi. Nie jestem właściwym mężczyzną dla ciebie, przynajmniej
na dłuższą metę.
- A ja nie chcę być zabawką bogatego playboya. - Otarła łzy i pochyliła się, by po- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl