[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głową z niedowierzaniem i skierował się na górę.
- Gdzie ona jest, wujku?
Nathan prawie potknął się z wrażenia.
- Jess? Co u diabła...
Siedziała na najwyższym schodku w samej nocnej koszuli. Wyglądała
na bardzo zmartwioną.
- Jest środek nocy, powinnaś spać. Coś ci jest?
54
RS
- Nie! - wykrzyknęła zniecierpliwiona. - Gdzie jest Emily?
- Emily?
- Miała być z tobą. Już są święta. Usiadł obok niej.
- Emily jest teraz u siebie, kochanie. Dlaczego pomyślałaś, że
przyjdzie tu ze mną?
- Bo Izabela miała sprawić cud i sprowadzić Emily na święta,
żebyśmy znowu byli rodziną. A święta właśnie się zaczęły. Jeżeli byłeś u
niej dziś wieczór, to dlaczego nie przyprowadziłeś jej tutaj?
Z zakłopotaniem podrapał się po głowie.
- Jess, myślę, że... hm... traktujesz Izabelę zbyt poważnie. Ona nie
jest prawdziwym aniołem - tłumaczył jej z rozmysłem. - Nie potrafi
sprawić cudu. Nikt tego nie potrafi. To tylko lalka, którą można kupić i
powiesić na choince. Tak się zdarzyło, że to właśnie my ją mamy, ale
przecież...
- Tak miało być, wujku - Jess przybrała ton, którym zwykle
wyjaśniała różne rzeczy bratu. - Izabela jest prawdziwa, a jako lalka
znalazła się w sklepie Emily, żebyśmy mogli ją tam znalezć. Jak wyjaśnisz
to, że była akurat tam, a nie na przykład w Dallas czy Galveston? Po
prostu przyszła z nieba, żeby pomóc mnie, Jamie'emu i tobie.
Emily, spójrz, co najlepszego narobiłem. Co mam teraz zrobić, myślał
gorączkowo Nathan.
- Tak, kochanie, wiem, że Izabela potrafi dokonywać cudów. -
Urwał, przypominając sobie o tym, że odzyskał Emily. Szybko jednak
odpędził od siebie tę myśl. - W święta często zdarzają się rzeczy, które
wydają się cudem. Emily i ja bardzo się staramy zrozumieć siebie
nawzajem, ale to wymaga trochę...
- Widzisz! Mówiłam ci.
- Ale to nie jest zasługa jakiegoś anioła, Jess.
- Nie jakiegoś anioła, ale Izabeli, wujku. Ona jest wyjątkowa. A więc
gdzie ona jest?
Przełknął ślinę.
- Masz na myśli Emily? W swoim mieszkaniu. I masz rację, byłem u
niej. Ale teraz jest już bardzo pózno. Wracaj do łóżka. - Wziął Jess za
55
RS
rękę. - Potrafisz dotrzymać tajemnicy? - zapytał, całując z czułością jej
marchewkową główkę.
- Jasne!
- To powiem ci w sekrecie, że Emily i ja rozmawialiśmy o jej
powrocie do domu.
Oczy dziewczynki otworzyły się szeroko z zachwytu.
- Naprawdę? Przysięgasz?
- Przysięgam - powiedział z uśmiechem.
- A już się martwiłam! - Jess oparła się o poręcz schodów, skąd
mogła dojrzeć choinkę. - Wiedziałam, że to zrobisz, Izabelo! -
wykrzyknęła.
Tym razem Nathan nie odezwał się ani słowem.
56
RS
Rozdział 6
ie mogę uwierzyć, że dałem ci się namówić na tę kotkę.
Widziałem wiele bezdomnych zwierząt, a wziąłem właśnie ją.
N
Emily spojrzała na tylne siedzenie samochodu. Para
błyszczących ślepi przyglądała się jej uważnie.
- Jest słodka. A jaka mądra.
- Mądra! - prychnął Nathan. - Skąd możesz to wiedzieć? Wybrałaś ją
zaledwie dziesięć minut temu.
- O nie, Nathan. To ona nas wybrała. Zlekceważył jej słowa.
- Jest już dorosła. Planowałem kupić małego kociaka.
- Nie nabierzesz mnie. - Roześmiała się. - Spodobała ci się tak samo,
jak mnie.
Chrząknął tylko, po czym skręcił na drogę prowadzącą do Woodlands.
- Ta kobieta trzymała dla mnie białego persa - próbował oponować.
- Za elegancki - ucięła.
- W porządku - powiedział ze śmiechem. - A ja myślałem naiwnie,
że będziesz mi tylko towarzyszyć przy zakupie i nie wtrącisz swoich
trzech groszy -mruknął pod nosem.
Przechylił się na bok i pocałował ją pospiesznie. Zakręciło jej się w
głowie. Nagle powróciły wspomnienia ubiegłej nocy.
- Czy wiesz o tym, że nie kochaliśmy się już od dwu-nastu godzin? -
zapytał miękko, obejmując ją ramieniem.
- Mhm...
Z tyłu zatrąbił jakiś samochód. Nathan zaklął cicho, ale ruszył
naprzód, trzymając rękę na jej udzie.
- Nathan?
- Tak? - Był teraz bardzo skupiony, próbując wjechać na lewy pas.
- Myślę, że ona naprawdę nas wybrała.
- Kto? Ta kotka?
- Tak. Jest jakaś dziwna. Nie zauważyłeś?
- Najpierw Jess wierzy, że świąteczny anioł jest prawdziwy, a teraz
57
RS
moja własna żona opowiada mi o zaczarowanym kocie! - powiedział,
kręcąc głową z niezadowoleniem. - Czy to znaczy, że tylko ja w tej
rodzinie twardo chodzę po ziemi?
Wzruszyła ramionami.
Nathan zatrzymał samochód przed sklepem Emily. Jedną rękę oparł
na kierownicy, a drugą pogładził żonę po policzku
- Myślę, że nas wszystkich poniosła fantazja - stwierdził.
- Może - przyznała bez przekonania. - Ale ten kot ma w sobie coś...
Zmiejąc się, otworzył drzwi.
- Lepiej idz już, bo Janine obedrze mnie ze skóry, że cię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl