[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jak mi dobrze - szepnęła, gdy wszedł już w nią.
- Tak, jesteÅ› cudowna. Doskonale do siebie pasujemy.
Dotarło do niego, że kochają się bez prezerwatywy, jakby stawiali kropkę
nad i. A co więcej - w ogóle nie powinni tego robić - bo przecież tak
jeszcze niedawno planował ochłodzić stosunki. Ale o tym pomyśli
pózniej...
Obserwował, jak poszerzają się jej zrenice, jak spłyca się oddech, jak
dochodzi do momentu szczytowania, jak jej ciało zaciska się wokół
niego.
Nie wiedział, jak długo leżeli spleceni, spełnieni, uspokojeni.
Jane poruszyła się.
235
- Powinnam iść do domu.
- Przecież jest niedziela. Masz jakieś plany?
- Nie.
- To spędz ją ze mną. Obiecuję, że odwiozę cię wieczorem do domu.
- Mitch, muszę się wykąpać.
- Chcesz, żebym do ciebie dołączył pod prysznicem i umył ci plecy?
- Nie możemy leżeć w łóżku cały dzień.
- Hm, a czemu nie? - Zgromiła go wzrokiem. - No dobrze. To przygotuję
śniadanko.
Wyskoczył z łóżka, Jane poszła do łazienki. Włączył elektryczny czajnik
i właśnie wyciągał owoce z lodówki, gdy usłyszał odgłos torsji.
- Jane? Dobrze siÄ™ czujesz?
- To poranne mdłości.
Mitch wyjął z lodówki butelkę z wodą mineralną i napełnił nią szklankę.
Zapukał w drzwi łazienki i wszedł. Położył szklankę na parapecie,
odkręcił kurek z ciepłą wodą, namoczył ręcznik i wykręcił go.
- Już dobrze. - Otarł jej bladą twarz.
- CzujÄ™ siÄ™ okropnie, Mitch.
I zostawił ją, by sama sobie dalej radziła, tak jak zostawił Natalie.
Nie wiedział, że Natalie jest w ciąży, gdy wyjeżdżał na Antarktydę. Ale
gdy teraz wyjeżdżał, wiedział o ciąży Jane. Czuł się podle. Jak mógł tak
zostawić kobietę w ciąży samą na pastwę losu? Co z niego za człowiek?
Och, wiedział to doskonałe. Był tchórzem. Bał się
236
zostać, bo jego serce mogłoby znowu zaangażować się w miłość.
- Napij się wody. - Wytarł jej twarz. - Powoli. Co jesz, gdy czujesz się tak
paskudnie?
- Sucharki.
- Niestety nie mam. Mogę dać ci suchego tosta.
- Nie dam rady. Tosty pachnÄ….
- Często ci się to zdarza? - Pogłaskał ją po włosach.
- Znowu wróciło, a myślałam, że mam to za sobą. Pogłaskał ją po
policzku.
- Bierz, co tylko będzie ci potrzebne, a w razie czego zawołaj mnie.
Położę twoje rzeczy przed drzwiami łazienki.
- Dzięki.
Gdy Jane weszła ubrana do pokoju, łóżko z powrotem zamieniło się w
sofÄ™.
- Zrobić ci teraz tego tosta?
- Nie.
- A chcesz kawy?
- Nie, woda mi wystarczy.
- A nie będzie ci przeszkadzało, jeśli ja się napiję kawy? - Odpowiedzią
była nagła zmiana kolorów jej twarzy. - To napiję się soku.
ROZDZIAA ÓSMY
Po śniadaniu odwiózł ją do domu, by się przebrała. Jane rozzłościła się na
niego, gdy odmówił wejścia do środka, by mogła przedstawić go swoim
przyjaciółkom. Wcale nie uwierzyła w jego wytłumaczenie, że musi
odpowiedzieć na kilka mejli w samochodzie. Dobrze wiedziała, że w
Ameryce jest jeszcze ciemna noc, ale nie chciała go zmuszać i zrywać
wciąż wątłego porozumienia.
I zadowolona była ze swojej decyzji, gdy jechali z powrotem do centrum
Londynu.
- Pomyślałem, że będzie to taki zupełnie relaksacyjny dzień - oznajmił
Mitch, parkując samochód w bocznej ulicy, której Jane nie znała.
Ale gdy tylko znalezli się na głównej ulicy, od razu rozpoznała miejsce.
- To St. James Park.
- Doskonałe miejsce na doskonały spacer.
Szli ze splecionymi dłońmi nad brzegiem stawu, obserwując flamingi i
pelikany żyjące na Wyspie Kaczek. Mitch kradł Jane pocałunki,
uśmiechał się do niej w taki sposób, że aż miękły jej kolana. W takim
właśnie mężczyznie zauroczyła się w swoje urodziny
238
- nie w zimnym, wyniosłym nieznajomym, którym stał się przy okazji
następnego spotkania.
Lunch zjedli w barze przekÄ…skowym na tarasie pod parasolem, a lekki
wiatr rozwiewał co pikantniejsze zapachy, więc Jane mogła jeść bez
uczucia mdłości.
Gdy nie mogła się zdecydować, co najpierw spróbować, Mitch
zaproponował zabawę.
- Zamknij oczy i otwórz usta.
- SÅ‚ucham?
- Zrób, co mówię.
Jane zamknęła oczy i poczuła, że coś ociera się o jej dolną wargę.
Okazało się, że była to czarna, słonawa oliwka. Nigdy w taki sposób nie
flirtowała. Zaskoczyło ją, jakie to podniecające. Gdy uniosła powieki, w
jego oczach ujrzała to samo pragnienie. Gdyby tylko nie byli w miejscu
publicznym...
Potarła oliwkę o dolną wargę i zwilżyła usta czubkiem języka.
- Jane, czy ty próbujesz mnie uwieść?
- No coś ty, w barze pełnym ludzi?
Mitch pochylił się, poczuła jego usta bawiące się jej uchem.
- To działa - szepnął.
Po chwili skończyli lunch, a Mitch jechał jak wariat do mieszkania. Jane
nigdy nie sądziła, że sofa może tak szybko zmienić się w łóżko. Sama nie
mogła się doczekać.
Mitch działał jednak powoli. Badał, drażnił, smakował Jane. I wcale się
nie śpieszył, gdy ona...
239
- Ty draniu! Jeśli będziesz się dłużej ze mną droczył, to...
- Madame, czyżbyś mi groziła?
- Tak! Mitch... błagam... - Chwyciła jego palce, kazała się pieścić nie
delikatnie, tylko mocno, szaleńczo. - Mocniej! - Docisnęła się ciałem do
jego dłoni.
Mitch wsunÄ…Å‚ w niÄ… jeden palec.
- Już lepiej?
- Nie.
WsunÄ…Å‚ drugi palec.
- A teraz?
- Nie. Przestań.
- ProszÄ™ bardzo. - WysunÄ…Å‚ palce.
- Nie!
Jane otwarła oczy i patrzyła na niego.
-  Przestań" zwykle oznacza  nie" - przypomniał jej Mitch.
- Chciałam powiedzieć: Przestań się ze mną drażnić.
- To powiedz mi, czego pragniesz. Poczuła, że czerwieni się na twarzy.
- ChcÄ™...
- Nieśmiałość?
Tego było za wiele. Jane usiadła i pchnęła go na łóżko.
- Po prostu ci pokażę.
- Uwielbiam, jak zmieniasz się w kapitana statku. Zmiał się jeszcze
jedynie przez moment. Zaczęła drażnić się z nim dokładnie tak samo, jak
240
on to robił z nią. Doprowadzała go do momentu, w którym żebrał o
więcej. Zniżała się z pocałunkami w dół jego ciała, a jej nagrodą były
dreszcze, które nim wstrząsały. I dobrze.
Ale jeszcze nie skończyła. Nie tak szybko! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl