[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Gotowa - odparła, obserwując, jak Dave robi nacięcie. Mijały sekundy,
przechodząc w minuty.
- Mara ją - mruknął Dave do Penny, która pracowała z nim w milczeniu. - W
porządku. Teraz zamkniemy ją i założymy opatrunek, a potem wyciągniemy na
powierzchnię. Jaki jest jej stan, Rosie?
- Powoli się poprawia.
- To właśnie chciałem usłyszeć. Rosie zawsze mówi mi to, co pragnę
usłyszeć - oznajmił pogodnie.
42
- Naprawdę? - zapytała Penny, spoglądając na Rose z zainteresowaniem. W
jej oczach tliły się wesołe iskierki.
- Oczywiście! - przyznała Rose. - Po prostu mówię: „Pacjent jest
znieczulony, doktorze" albo „Pacjent jest stabilny, doktorze".
Penny zaśmiała się.
- Tak, coś takiego ja również bardzo lubię słyszeć od anestezjologa.
- Wobec tego musi być to wspólna cecha chirurgów - podsumowała Rose, a
śmiech Dave'a wypełnił cały szyb.
Kiedy układali Shenae na noszach, Rose musiała przyznać - choć nie bez
pewnej zazdrości - że polubiła Penny. W końcu jakie to ma znaczenie, że
Dave'em interesuje się inna kobieta? - pomyślała. Przecież dla mnie on jest
tylko kolegą z pracy. Zerknęła na niego ukradkiem i znów poczuła, że jej
żołądek zwija się w ósemkę. No tak, ale kolegą, którego uważam za
atrakcyjnego, przyznała w duchu.
Kiedy Shenae znalazła się już na powierzchni, spuszczono na dół sznurową
drabinę. Wraz z nią spadło kilka niewielkich kamieni, co tak przeraziło Rose,
że straciła oddech.
- To nic takiego, Rosie - rzekł łagodnie Dave. Podszedł do niej i wziął ją za
rękę. Kiedy kamienie znów zaczęły lecieć w dół, ona nerwowo ukryła twarz w
jego ramieniu.
Do szybu spadały coraz większe odłamki skalne. Dave podbiegł do Penny,
by pomóc jej spakować sprzęt. Rose piszczała z przerażenia, a łzy i strach nie
pozwalały jej się ruszyć z miejsca. Osunęła się na ziemię, zamknęła oczy i
zatkała palcami uszy, chcąc odseparować się od dudniącego łomotu, w którym
po chwili rozpoznała bicie własnego serca. Kurz wypełnił jej nozdrza, łzy
spływały strumieniami po policzkach. Skuliła się, drżąc na całym ciele.
- Rosie? - Dave otoczył ją ramieniem. - Uspokój się, kochanie. Weź kilka
głębokich oddechów. Tak, dobrze, jeszcze jeden. Wspaniale. No, jeszcze raz.
Świetnie. - Pocałował ją w czubek głowy. Kiedy spojrzała na niego, dostrzegł
w jej błękitnych oczach przerażenie. Musnął wargami jej usta. - No widzisz,
udało się. Zrobiłaś to.
Rose głęboko westchnęła i oparła się o niego.
- Penny, musimy ją stąd wyciągnąć. Sprawdź drabinę.
- Jest w porządku.
Dave wziął do ręki walkie-talkie.
- Co dzieje się na górze? - spytał.
- Już się uspokoiło.
43
- Świetnie. Rosie idzie do was.
- Nie! - Gwałtownie potrząsnęła głową.
- Ależ tak, moja droga. - Dave pochylił się, pomógł jej wstać i podprowadził
do drabiny. - Im szybciej stąd wyjdziesz, tym lepiej się poczujesz. Skup się na
tym, gdzie stawiasz stopy, i mocno zaciskaj dłonie na sznurze. - Mówiąc to,
zaczepił linę o jej uprząż. Kiwnął do niej zachęcająco głową, a ona odwza-
jemniła jego gest. - Dzielna dziewczyna. - Położył jej dłonie na sznurowym
szczeblu drabiny. - Ruszaj, Rosie. Wykonałaś kawał wspaniałej roboty, a teraz
musisz tylko ostrożnie wspiąć się na górę. To dla ciebie drobiazg.
Kiwnęła głową, wiedząc, że jej struny głosowe na pewno odmówią
posłuszeństwa. Zgodnie z poleceniem Dave'a zacisnęła dłonie na drabinie i
podciągnęła się do góry. Lekkie kołysanie natychmiast wywołało zawroty
głowy i uczucie nudności. Po jej policzkach znów popłynęły łzy. Zaczęła
wątpić, czy kiedykolwiek zdoła się wydostać z tego szybu.
Dave nieustannie dodawał jej odwagi. W końcu zmusiła swe ciało do
wykonywania poleceń wysyłanych przez jej mózg. Po jakimś czasie, który
wydawał jej się wiecznością, dotarta niemal do szczytu drabiny. Wtedy
ratownicy z ich ekipy pomogli jej wydostać się na powierzchnię.
Uważała, że powinna być niezwykłe dumna ze swych wyczynów. Leciała
samolotem sanitarnym, a potem pracowała w bardzo ograniczonej przestrzeni.
Z jednej strony miała ochotę skakać z radości, z drugiej zaś chciała zamknąć
oczy, a potem obudzić się i stwierdzić, że był to tylko koszmarny sen. Jednak
pocałunków Dave'a nie zaliczyłaby do koszmarów. Nawet gdyby wmówiła
sobie, że go nie lubi, nawet gdyby mieli ze sobą niewiele wspólnego, nie mogła
zaprzeczyć, że cudownie całuje.
Kiedy otrząsnęła się z tych myśli, Penny również była już na górze. Po
chwili pojawił się Dave. Podszedł do Penny i wdał się z nią w ożywioną
rozmowę. Rose nie rozumiała poszczególnych słów, usłyszała jedynie
podniecony głos Penny, która nagle zarzuciła ramiona na szyję Dave'a i
pocałowała go w usta. Rose poczuła się tak, jakby ktoś ją spoliczkował. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl