[ Pobierz całość w formacie PDF ]
74
Nasi agenci podejmą pieniądze na okup z Banku Rezerw Federalnych wyjaśnił
im Winslow. W czasie akcji helikopter będzie z góry śledził, dokąd pieniądze zosta-
ną przemieszczone.
Wy, chłopcy Jack skinął w stronę pięciu detektywów, siedzących po jego prawej
stronie będziecie przyglądać się dokładnie budynkowi, gdzie znajduje się mieszka-
nie Reillych, na wypadek, gdyby kidnaperzy czegoś jeszcze próbowali, gdy Regan będzie
opuszczała garaż. Kiedy ona znajdzie się na ulicy, wskoczycie do swych wozów i przyłą-
czycie się do lotnej brygady. Są jakieś uwagi?
Dan Rodenburg, zahartowany w bojach policjant z trzydziestoletnim stażem, poru-
szył się niespokojnie na krześle.
Nie podoba mi się pomysł, że Regan ma sama jechać samochodem rzekł sta-
nowczo.
Ani mnie, pomyślał Jack.
Dokładnie to z nią omówiliśmy. Nie możemy narażać życia tamtych dwojga,
ukrywając któregoś z nas w wozie. Powiedziano jej, że policja ma się trzymać od tego
z daleka. Regan wie, co robi; jest licencjonowanym prywatnym detektywem i w Kalifor-
nii cieszy się znakomitą opinią.
Charlie Winslow, widząc sceptyczny wyraz twarzy Rodenburga, dodał:
FBI wyznaczyło ją jako agenta specjalnego do tej misji. Uzbrojonego.
Samochód Regan kontynuował Jack zostanie podstawiony do garażu w do-
mu, gdzie znajduje się mieszkanie jej rodziców przy Central Park South około piątej
czterdzieści pięć. Regan będzie tam czekała. Wojskowy worek z pieniędzmi ma leżeć
na przednim siedzeniu. Ona pojedzie do Szóstej Alei i o szóstej skręci w aleję Central
Parku.
Jack przerwał na moment.
Nie powinienem tego mówić, ale powiem. Może się tak zdarzyć, że któryś z was
będzie miał możliwość pochwycenia osobnika, który podejmie okup. Nie róbcie tego.
Tu chodzi wyłącznie o bezpieczeństwo Luke a Reilly ego i Rosity Gonzalez. Ten, kto
zgarnie okup, może wysłać uprzednio umówiony sygnał, że jeżeli nie wróci w określo-
nym czasie, należy pozbyć się zakładników. Niestety, doskonale wiemy, że takie wypadki
się zdarzają. Wstał. To byłoby wszystko rzekł. Jak wam wiadomo, mamy na-
kaz aresztowania Ramona Gonzaleza i jego młodszego brata. Wszelkie poszlaki wska-
zują na nich.
Kiedy uczestnicy odprawy już zbierali się do wyjścia, na biurku Jacka zadzwonił tele-
fon. Wszyscy się zatrzymali, gdyż wiedzieli o zakazie łączenia innych rozmów poza bez-
pośrednio dotyczącymi sprawy.
Jack podniósł słuchawkę.
75
Reilly. Słuchał przez chwilę. Obydwaj?... Od wtorku? Sprawdziliście wszyst-
kie taśmy z rozmów telefonicznych?... Wielcy wygrani, no, no. Odłożył słuchawkę.
Bracia Gonzalez dobrze się bawią i wiodą rozrzutne życie w Las Vegas. Wygrali pie-
niądze, które uprzednio stracili w Atlantic City. Co oznacza...
Charlie Winslow dokończył za niego myśl:
Co oznacza, że nie mamy pojęcia, kto stoi za porwaniem.
Fredowi udało się zająć Chrisa i Bobby ego przez większą część przedpołudnia
wymyślił dla nich zajęcie polegające na porządkowaniu ozdób choinkowych i roz-
plątywaniu przewodów z lampkami. Podczas gdy chłopców pochłonęła rywalizacja,
który z nich znajdzie więcej świecidełek wymagających nowych zaczepek, on po cichu
zaczął przeszukiwać mieszkanie. Psychicznie bardzo zle czuł się w tej roli, jedynie ob-
raz Rosity więzionej gdzieś wbrew jej woli podtrzymywał go w poszukiwaniu czegokol-
wiek, co pomogłoby sprowadzić ją z powrotem do domu.
Było jasne, że jej życie stanowi otwartą księgę. Dokumenty rozwodowe wskazywały,
że wyrok w sprawie zapadł prawie rok temu. Ojcu zapewniał prawo swobodnego od-
wiedzania dzieci, z czego najwidoczniej raczej nie korzystał. Z wyciągów bankowych
wynikało, że Rosita żyje w granicach swych możliwości finansowych, nie było śladu
monitów w sprawie przekroczenia salda na koncie.
Odpowiedzi na dyskretne pytania, zadawane chłopcom o tryb życia ich samych
i przyjaciół matki, nie wskazywały na nic niepokojącego.
Ze wszystkiego, czego się Fred dowiedział, wynikało, że Rosita nie jest z nikim zwią-
zana uczuciowo, a z byłym mężem pozostaje w luznym, a raczej prawie żadnym kon-
takcie. Co potwierdzało jego pierwotne podejrzenie, że to Luke Reilly musiał być praw-
dziwym celem porwania, a Rosita po prostu miała pecha, bo była wtedy razem z nim.
W południe zawiózł Bobby ego i Chrisa do swego mieszkania i zmienił tam ubra-
nie. Stamtąd pojechali do Zwiata Sportu, zadaszonego kompleksu rozrywkowego, gdzie
zjedli lunch, po którym zabrał chłopców na przejażdżki różnymi pojazdami dla dzie-
ci. Przez cały czas telefon komórkowy trzymał w kieszeni na piersi. Wiedział, że Keith
Waters zadzwoni do niego niezwłocznie, gdy tylko dojdzie do dalszego rozwoju wypad-
ków lub jeśli ktoś zostawi wiadomość na sekretarce telefonu Rosity.
Wrócili do jej mieszkania póznym popołudniem. Pokoje robiły wrażenie, jakby utra-
ciły ciepłą, rodzinną atmosferę. Widział, jak obu chłopców w jednej chwili ogarnia
przygnębienie.
Po policzkach Bobby ego zaczęły płynąć łzy.
Myślałem, że do tej pory mamusia już będzie w domu.
Fred wskazał na ozdoby i lampki choinkowe, ułożone teraz porządnie na podłodze.
No, dalej, musimy ubrać choinkę. Będzie miała niespodziankę, kiedy wróci do
domu.
76
Ale przecież mamy zostawić kilka zabawek dla mamusi, żeby ona sama je powie-
siła przypomniał mu Chris.
Oczywiście. A czy mamusia czasem słucha świątecznych piosenek?
Och, tak. Mamusia je uwielbia. Mamy ich mnóstwo nagranych na płytach kom-
paktowych poinformował go Chris.
Ja wybiorę pierwszą. Bobby w podskokach podbiegł do odtwarzacza stereo.
Gdy pokój wypełniły pogodne dzwięki piosenki Rudolf z czerwonym nosem , za-
dzwonił telefon.
Chris rzucił się i podniósł słuchawkę, lecz zaraz z wyrazem rozczarowania na twa-
rzy rzekł:
Do ciebie, Fred.
To był Keith Waters, telefonujący z wiadomością, że bracia Gonzalezowie już nie
są podejrzanymi. Niewielka niespodzianka, pomyślał Fred, odkładając słuchawkę, lecz
nadal wielkie rozczarowanie. Jak powiada przysłowie: lepszy diabeł znany . Gonzalez
mógł rozpaczliwie potrzebować pieniędzy, lecz na pewno nie zamordowałby matki wła-
snych dzieci.
Czy Rosita i Luke znajdowali się w rękach socjopatów?
O 4.30 Nora powiedziała do Regan:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]