[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nora wiedziała, że nadejdzie ta chwila, i myślała, że jest na nią przygotowana, lecz się przeliczyła. Powoli,
z westchnieniem wypuściła powietrze. Nie mogła w żaden sposób uszanować prośby Erica o dyskrecję,
choćby dlatego, że nie prowadziła teraz sama samochodu i prędzej czy pózniej będzie musiała poprosić
Ruby o pomoc. A wtedy Ruby i tak dowie się prawdy. Lecz jak powiedzieć własnej córce, że jeden z jej
najbliższych przyjaciół z dzieciństwa umiera?
- Mamo?
Nora odruchowo otarta łzy z oczu i napotkała pełen oczekiwania wzrok córki.
58
- Eric ma raka.
- Och, Boże! - Ruby zbladła.
Wyraz jej oczu świadczył, że uderzyła ją nagła fala wspomnień. Nora domyślała się, że wróciła pamięcią
do leniwych letnich dni spędzonych z Deanem i Erikiem nad jeziorem. Ruby długo nie mogła odzyskać
głosu.
- Czy jego stan jest poważny? - w końcu wykrztusiła.
- Poważny.
- Umrze?
- Tak, skarbie - brzmiała bolesna odpowiedz.
Ruby gwałtownie się pochyliła i ujęła głowę w dłonie.
- Powinnam była utrzymywać z nim kontakt. Boże... - Zamilkła, potrząsając głową. Płakała. - Wydaje się,
że jeszcze tak niedawno byliśmy tu wszyscy razem, zupełnie jakby to było wczoraj. Nie potrafię sobie
wyobrazić go... chorego.
- Wiem. Cały czas myślę o naszych przyjęciach przy grillu czwartego lipca. Patrzyłam na ciebie i Deana,
kiedy chodziliście po plaży. Trzymaliście się za ręce albo urządzaliście pojedynki na sztuczne ognie.
Słyszałam wasz śmiech aż tutaj. A kiedy zrobiliście się starsi i zaczęliście szeptać... martwiłam się.
Ruby spojrzała na matkę pełnymi łez oczami, jak dziesięcioletnia dziewczynka.
- Nie wiedziałam.
- Macierzyństwo ma swoje sekrety i zmartwienia. - O sekundę za pózno Nora zdała sobie sprawę, że
okazała słabość. Nie powinna użyć słowa  sekrety , lecz na szczęście Ruby miała większe problemy na
głowie.
- Możemy odwiedzić Erica?
- Oczywiście. Jest teraz w starym domu na Wyspie Lopeza. Wiem, że bardzo chciałby cię zobaczyć. - Nora
mocniej przywarła plecami do oparcia wózka i patrzyła na cieśninę. - Czasem, kiedy zamykam oczy, widzę
nas wszystkich. Ciebie, siebie, Caroline... Erica i Deana. Najlepiej pamiętam dni spędzone na  Wietrznicy .
Dino i Eric uwielbiali tę łódz...
- Wiem, co robisz - powiedziała po dłuższej przerwie Ruby niskim, nabrzmiałym głosem. - Chcesz, bym
sobie przypomniała.
- Tak.
- Pamiętanie takich rzeczy boli.
- Wiem, skarbie, ale...
W domu rozległ się dzwonek telefonu. Ruby powoli wstała i weszła do środka. Trzasnęły za nią siatkowe
drzwi.
- Halo? - powiedziała, a głos jej doleciał do uszu Nory. - Kto mówi? Aha, a ja jestem jej córką Ruby... Tak,
jest... chwileczkę. Zaraz ją poproszę. - I wrzasnęła: - To twoja osobista sekretarka, Dee!
- Powiedz, że mnie tu nie ma. Ruby wychyliła się przez drzwi.
- Już jej powiedziałam, że jesteś. Chodz. Czeka.
Nora wjechała do kuchni i wzięła słuchawkę.
- Cześć, Dee.
- Och, dzięki Bogu. Na twoim biurku właśnie wylądowało pudło listów. Nic nie mogłam na to poradzić.
Dzwonił Tom Adams i groził, że mnie zwolni, jeśli ci ich nie przekażę. Dzisiaj. - Dee pociągnęła nosem. -
Muszę mieć tę pracę. Noro. Wiem, że ty nigdy byś mnie nie zwolniła, ale co będzie, jeśli... wiesz...
- Jeśli stracisz pracę. - Nora westchnęła. - Naprawdę doskonale cię rozumiem. Wyślij mi wszystko na
adres, który ci dałam.
- Tom chce, bym to wysłała Liniami Lake Union z dostawą dziś.
Oczywiście, dla Toma wszystko zawsze musi być załatwione natychmiast.
- Czytałaś te listy, Dee?
- Tylko kilka.
- Tak zle sprawy się mają? - Norze żołądek podskoczył do gardła.
- Paskudnie. Ludzie zaczynają mówić różne rzeczy brukowcom... i to nie są przyjemne sprawy... a jakaś
kobieta w Iowa wystąpiła wczoraj wieczorem w telewizji, mówiąc, że poda cię do sądu. Pozwie o oszustwo
w poradnictwie czy coś równie idiotycznego.
Nora zerknęła na Ruby, która bezwstydnie podsłuchiwała.
- Dobrze, Dee, przyślij mi te listy.
- Pomyślałam sobie, że wyślę ci też skoroszyt  Najlepiej . Na wypadek gdybyś chciała przemycić kilka
starych listów. Tom się nie zorientuje.
- Dobra myśl.
59
- W i e d z i a ł a m, że utrzymasz swoją rubrykę - westchnęła Dee. - Ludzie mówią...
- Dopilnuję, żeby zadbano o ciebie. Nie martw się. Dzięki za wszystko. Naprawdę. Do widzenia. -
Pochyliła się, by odłożyć słuchawkę. Chciała zażartować ze względu na Ruby, lecz nie starczyło jej siły.
- Noro?
Powoli podniosła głowę.
Ruby oparła się o lodówkę z rękami skrzyżowanymi na piersi. Na blacie stała jej filiżanka kawy.
Zapomniana.
- O co chodzi?
- Mój szef w gazecie życzy sobie, bym odpowiedziała na... niezbyt pochlebne listy od czytelników.
- Cóż, na tym polega twoja praca.
Nora nie zadała sobie trudu, by odpowiedzieć. Córka nie mogła tego zrozumieć. Nie wiedziała, co to
znaczy potrzebować akceptacji, bez której człowiek czuje się niewidzialny. Gorzej niż niewidzialny.
 Jakaś kobieta w Iowa... pozwie... o oszustwo w poradnictwie ...
Zamknęła oczy i potarła grzbiet nosa.
- David Letterman pewnie zbiera niezłe żniwo... W ostatnich dwóch dniach zdołała zapomnieć, że jej życie
zostało zdemaskowane, że wybuchł skandal na cały kraj. Teraz znów wróciła ostra świadomość faktów.
Usłyszała, jak Ruby biegnie na górę. Dzięki Bogu. Lecz po chwili była już z powrotem. Klepała ją po
ramieniu.
- Noro? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl