[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nikt nie kupił tego naszyjnika, Cameron. - Powiedziała mi Buckingha.
- Ale ja go kupiłam. - Odparowałam.
Pan Solomon potrząsnął głową. - Myślałem, że nie pamiętasz?
- Cóż, technicznie, nie pamiętam. Ale wiemy, że kupiłam biżuterię na ulicznym
straganie w Rzymie.
- Masz to z Rzymu, jestem tego pewny. Ale nie kupiłaś tego. - Wyprostował się na
kanapie. - Mam poważne podejrzenia, że wzięłaś je ze skrytki swojego taty. -
Powiedział Pan Solomon i nagle wisiorek przestał być dla mnie jak cacko za pięć
dolarów, które wybrałam na straganie. Wydawał się bezcenny. A to było zanim
mój nauczyciel to powiedział.
- Co widzisz, kiedy na to patrzysz? - Zapytał.
- Nie pamiętam, Panie Solomon. Próbowałam, przysięgam. Po prostu...
- Nie co pamiętasz. Co widzisz?
- To jest herb. - Powiedziałam. - Trochę przypomina mi herb Akademii
Gallagher, ale bez miecza i jeszcze czegoś. Myślałam, że to dlatego go kupiłam.
- To nie jest jak herb Akademii Gallagher. To jest herb rodziny Gallagher.
Moja mama potrząsała głową. - Nie wiedziałam. Nigdy tego nie widziałam. -
Odwróciła się do swojej siostry. - Abby?
- Ja też. - Powiedziała Abby. - Jak to jest możliwe?
- Och, bardzo mało osób żyjących dzisiaj mogłaby ją rozpoznać. - Powiedziała im
Buckingham. - Gillian zadała sobie dużo trudu, żeby zatrzeć wszelkie ślady po jej
rodzinnym herbie kiedy odziedziczyła pałac. Nie jestem zdziwiona, że nie
wiedziałyście co to za godło.
Wszyscy powoli się przybliżali do mnie. Otaczali herb leżący na mojej rozpostartej
dłoni.
- Dlaczego Matthew miał to, Joe? - Zapytała Abby.
- Pan Solomon zaśmiał się i potrząsnął głową. - Nie wiedziałem, że miał. Matt
był.. uparty.
Mama siedziała nieruchomo za biurkiem. Nie chciałam na nią patrzeć, ale jej
obecność była jak ogień płonący w rogu mojego widzenia.
- Wielu rzeczy mi nie mówił. Wiedział, że byłem częścią Kręgu i wiedział, że
byłem zbyt zaangażowany emocjonalnie. - Pan Solomon popatrzył, prawie
odruchowo, na Zacha. - Myślę, że bał się o to, co mógłbym zrobić, gdybym
dowiedział się jak blisko on jest.
- Jak blisko był? - Zapytałam.
- Nie wiem. - Pan Solomon potrząsnął głową. - Ale jeśli poszukiwał rodziny Gilly
Wskazał na wisiorek. - a to daje mi podstawy do myślenia, że tak właśnie było,
to prawdopodobnie był bardzo, bardzo blisko.
Pan Solomon potarł ręce o nogi, grzejąc je o miękką flanelę. - Patricia. -
Powiedział, odwracając się do Buckingham. - Powiedz im.
Nie zawahała się ani o nic nie zapytała, po prostu wyprostowała się i powiedziała.
- To co wam za chwilę opowiem może nie być prawdą. Wielu ludzi myśli, że to jest
najbardziej baśniowe ze wszystkiego.
- Ja myślałem, że to była legenda. - Dodał Pan Solomon. - Prawie każdy w Kręgu
tak myślał.
- Tak. - Buckingham kontynouwała. - Widzicie, żeby to zrozumieć, musicie
wiedzieć, że zanim powstał Krąg był tylko Ioseph Cavan. Ale był mądrym
człowiekiem i otoczył się zaufaną grupą powierników i spiskowców. Gillian
Gallagher wiedziała, że jak długo ci przyjaciele pozostają żywi i lojalni, to Krąg
przetrwa.
Profesor Buckingham krzywo się uśmiechnęła. - Więc zabrała się do pracy.
Chciała zidentyfikować członków Kręgu rodziny, które Cavan pozostawił po
sobie. Rodziny, które nawet dzisiaj rządzą Kręgiem.
- Więc ona.. co? Zrobiła listę? - Zapytała Macey.
Pan Solomon wzruszył ramionami. - Tutaj wielu ludzi się nie zgadza.
Tak. - Powiedziała Buckingham. - Wszyscy wiedzą, że Gilly w końcu wyszła za
mąż i wróciła do Irlandii, ale niejasne jest czy kontynuowała poszukiwania
Cavana i jego świty. Krąg działał wtedy w podziemiu, schowany nawet jeśli nie
było dobrych powodów, żeby tak robić. Rząd nie interesował się nimi. Lincoln
umarł z ręki kogoś innego i kraj podnosił się po brutalnej wojnie. Zwiat miał już
dostatecznie dużo zmartwień. Nikt nie chciał słuchać obaw dziewiętnastolatki w
sukni.
Kiedy Buckingham mówiła nie mogłam nic poradzić na myśl, że jest powód dla
którego mówią na nas Dziewczyny Gallagher. Nie tylko dlatego, że najmłodsze z
nas mają dwanaście lat. To jest również spowodowane tym, że nasza fundatorka
nie miała dwudziestu lat. Od samego początku byłyśmy niedoceniane i
dyskredytwane, lekceważone i bagatelizowane. I, w większości przypadków, nie
chciałyśmy tego zmieniać.
- Nikt nie wie czy skończyła listę albo co mogła z nią zrobić. - Pan Solomon
potrząsnął głową, po czym się uśmiechnął. - Ale założę się, że twój tato myślał, że
jest realna. Jeśli poszukiwał rodziny Gallagher założę się, że myślał że jest realna
wystarczająco, żeby wszystko zmenić.
- Nie rozumiem. - Powiedziała Bex, siadając. - Co dzisiaj obchodzi Krąg
stupięćdziesiątletnia lista członków, którzy od wieków nie żyją?
- Ponieważ przywództwo dzisiejszego Kręgu bierze się z tej oryginalnej grupy. -
Powiedziała nam Buckingham. - To jest istotnie rodzinny biznes. Przywództwo
jest przekazywane z pokolenia na pokolenie. I przywództwo jest bardzo dobrze
strzeżonym sekretem.
- Ale jeśli tato miał listę... - Zaczęłam.
- Mógłby zniszczyć Krąg. - Pan Solomon dokończył za mnie. - Chciał tej listy,
ponieważ jedynym sposobem na zabicie tego potwora jest poznanie jego nazwisk.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]