[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie. To całkiem nowe hobby. Cudownie mi się
płynęło i coraz bardziej zaczynało mi się to podobać.
Oczywiście dopóki łódz nie utonęła.
-. I naprawdę nikt nie będzie się o ciebie martwić?
- O mnie? Nie. - Stanowczo pokręcił głową.
-Tam, w domu, nawet nie zwracajÄ… uwagi, kiedy
46 " OBCY
znikam na caÅ‚e tygodnie. Jestem najwiÄ™kszym podróż­
nikiem we wszechświecie. Stale gdzieś krążę, więc
zdążyli się przyzwyczaić. Może gdyby nie było mnie
przez kilka miesięcy, zaczęliby się martwić. Ale kilka
tygodni?
Nie możesz tu zostać tak długo, zaprotestował
wewnętrzny głos Summer, lecz te słowa nie chciały
przejść jej przez usta. Zamiast tego powiedziała:
- Co w takim razie masz zamiar robić? Wynajmiesz
następną łódz i popłyniesz dalej?
- O, nie, nie będę znów kusił licha! - zawołał
z udanym przerażeniem. - Dobrze powiedziałem?
- zapytał i mrugnął do niej szelmowsko.
- Dobrze. - Nie mogła się nie uśmiechnąć.
Znów skupił się na kolanie, pozwalając Summer do
woli wpatrywać się w swoją ciemną głowę.
- Jeszcze nie wiem, co bÄ™dÄ™ dalej robiÅ‚ - kon­
tynuował po chwili - ale czuję, że to będzie związane
z lÄ…dem, nie z oceanem.
Mówił nie patrząc na nią i nie mogła dostrzec
wyrazu jego twarzy. Sprawiał jednak wrażenie kogoś,
kto rzeczywiście nie wie, co ma dalej robić, ale też
niezbyt się tym przejmuje. Zrezygnowała z dalszych
pytań, widząc, jak jest pochłonięty swoim zajęciem.
Długie, mocne palce uciskały jej kolano w powolnym
rytmie morskich fal uderzajÄ…cych o brzeg. Summer
z każdym ruchem czuła większą ulgę. Przyjemność,
jaką sprawiało jego dotknięcie, zaczęła ogarniać całe
ciało. Była świadoma, że wpada w pułapkę, ale nie
robiła nic, by się z niej wyzwolić. Westchnęła tylko,
a wtedy przesłał jej szybki, uspokajający uśmiech,
którego ciepło zdawało się ulotną pieszczotą dotykać
OBCY " 47
jej oczu, ust, piersi i brzucha. Niżej było już tylko
nowe, nieokreÅ›lone uczucie, które niepokojÄ…co pobu­
dziło jej zmysły.
Summer wstrzymała oddech, lecz Cameron zdawał
się niczego nie zauważać. Jego ręce nadal wykonywały
masaż, ale ich dotyk stawał się coraz lżejszy, jakby
tylko muskały skórę. Potem rozdzieliły się: jedna
zsunęła się ku jej kostce, a druga przeniosła się wyżej,
pieszczÄ…c udo. Ciemna gÅ‚owa nadal pozostawaÅ‚a schy­
lona. Puls Summer przyspieszył gwałtownie. Poczuła,
że palą ją policzki. To było znów coś nowego.
Wówczas Cameron uniósÅ‚ gÅ‚owÄ™, niezmiernie po­
woli, jakby czas przestał dla niego istnieć, i popatrzył
jej w oczy.
Jesteś piękna. Miękka i kobieca. Chcę cię dotykać
więcej, widzieć więcej, czuć więcej...
Tak mi dziwnie, wołały jej oczy. Nie rozumiem, co
ze mnÄ… robisz.
Rozumiesz...
A jednak nie rozumiała, gdyż matka nigdy nie
opowiadaÅ‚a jej o takich odczuciach. OczywiÅ›cie, wiedzia­
ła dużo o seksie, chociażby z filmów. Wiedziała, że
mężczyzni i kobiety podobają się sobie i wiedziała, że się
kochajÄ…. Ale zostaÅ‚a wychowana tak, by polegać wyÅ‚Ä…cz­
nie na sobie. Wychowano ją w nieufności do mężczyzn.
Przerażało ją, że tak reaguje na bliskość jednego z nich.
Już chciała powiedzieć to Cameronowi, kiedy ktoś
gwaÅ‚townie zaÅ‚omotaÅ‚ w drzwi. NapiÄ™te zmysÅ‚y Sum­
mer zareagowały gwałtownie. Drgnęła z okrzykiem
przerażenia.
Cameron położył palec na ustach i poszukał jej
spojrzenia.
48 " OBCY
Nie bój się. Jesteś bezpieczna. Nie zdarzy się nic,
czego nie będziesz chciała. Ufaj mi.
Uspokojenie przyszło natychmiast. Odetchnęła
swobodniej. Rozszalały puls zwolnił. W tej samej
chwili mężczyzna wstał i podszedł do drzwi, w które
ktoś walił coraz bardziej niecierpliwie.
- Kto tam? - zapytaÅ‚, otwierajÄ…c je na oÅ›cież. W je­
go głosie pojawiła się szorstkość, która zdumiała
i przeraziła Summer. Podniosła się szybko i stanęła
u jego boku, bojÄ…c siÄ™, że swoim zachowaniem sprowa­
dzi na nią niechęć któregoś z wyspiarzy.
Ogromna postać Morgana Shuttera zdawała się
wypeÅ‚niać caÅ‚Ä… framugÄ™. Spod kaptura rybackiej pele­
ryny wrogo patrzyły ciemne oczy.
- Witaj, Morgan - powitaÅ‚a go uprzejmie Sum­
mer. - Co ciÄ™ do mnie sprowadza w takÄ… pogodÄ™?
- yle z moim najmÅ‚odszym. Okropnie gra mu w pie­
rsi - powiedział głosem jeszcze bardziej szorstkim i burk-
liwym niż Cameron. - Ginny chce, żebyś coś na to dała.
- Ona nie musi ci nic dawać - poinformował go
z naciskiem Cameron, prostując się na całą swoją
imponujÄ…cÄ… wysokość. Summer uspokajajÄ…co poÅ‚oży­
ła mu rękę na ramieniu.
- W porzÄ…dku - szepnęła do niego, a potem zwró­
ciła się do Morgana.
- Czy to znów koklusz?
- Chyba tak.
- Ma gorÄ…czkÄ™?
Rybak burknął coś pod nosem i przecząco pokręcił
głową.
Summer dała mu znak, by poczekał na ganku,
i poszÅ‚a do kuchni. Zaczęła wyjmować z szafek roz­
maite słoiczki i woreczki.
OBCY " 49
- Miły facet - odezwał się Cameron, stając obok.
- Czy to przedstawiciel tutejszego folkloru?
- Razem z ojcem i braćmi zajmuje się wyławianiem
muszli - wyjaÅ›niÅ‚a, pracowicie przesypujÄ…c i miesza­
jąc. - Mieszkają koło przystani. Morgan ma piątkę
dzieci. Najstarsze ma siedem lat.
- On? Pięcioro dzieci? Jego żona musi być święta,
jeśli pozwala mu się tak często dotykać. Przecież on
cuchnie!
- Ciicho!
- Ale naprawdÄ™.
- To tylko woń ryb - wyjaśniła szeptem, choć było
mało prawdopodobne, by Morgan usłyszał. Zapewne
siedział na ganku. Wyspiarze nigdy nie wchodzili do jej
domu. - Zresztą robienie dzieci to tutejszy sposób na
życie. Ludzie tacy jak Shuttersowie nie majÄ… wieczora­
mi nic innego do roboty.
- Mogliby chociaż czytać.
Naiwny, pomyślała. Gdyby wiedział, że ona sama
również nie czyta...
- Albo oglądać telewizję, jak ty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl