[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łagodne, kojące dzwięki, typowe matczyne odgłosy, oglądała młode, najwyrazniej dumna ze swojego
nowego potomka. Noworodek zbliżył się jeszcze bardziej i przez chwilę mogło się wydawać, że chce
pocałować matkę.
I wtedy jednym gwałtownym, niewiarygodnie zamaszystym ruchem wielkiej łapy oderwał głowę
Królowej. Krew rozbryznęła się na wszystkie strony.
Ripley, wciąż pozostająca z Królową w kontakcie telepatycznym, zawyła wraz z nią z bólu i
zgrozy.
Noworodek wciąż atakował wstrząsane konwulsjami ciało matki i zębami rozrywał je na strzępy,
przełykając co chwilę odgryzione kawałki ciała. Uodporniony na żrącą krew Noworodek sycił się
ciałem rodzicielki.
Ripley poczuła śmierć Królowej, kiedy wiez telepatyczna między nimi została przerwana. Było to
bolesne zerwanie, ostre jak złamana kość, której postrzępione końce wryły się z przerazliwą siłą w jej
mózg i duszę. Spróbowała nawiązać kontakt z wojownikami, potrzebowała tego.
Wojownicy miotali się rozpaczliwi, ogarnięci paniką i kompletnie zdezorientowani, kiedy
Królowa, istota będąca dla nich wszystkim, została brutalnie uśmiercona.
Ripley miała wrażenie, że otaczają ją wyjące dusze piekieł, kiedy Obcy zanosili się przeciągłym
ochrypłym skrzeczeniem, a Noworodek w dalszym ciągu pożerał zwłoki matki. Nagle Ripley
zorientowała się, że nie tylko robotnicy wydają odrażające dzwięki. Odwróciła się. Gediman wciąż
mamrotał do siebie, ale po jego drugiej stronie wisiał w kokonie ktoś jeszcze. %7łołnierz.
Wojskowy właśnie odzyskał przytomność i próbował wychwycić sens koszmaru, jaki rozgrywał
się na jego oczach, i swoją w nim rolę. Jego oczy rozszerzyły się i zaczął się miotać z coraz większą
zawziętością, gwałtownością i zapamiętaniem. Z jego ust wydobył się histeryczny wrzask. Prawie
udało się mu uwolnić jedną rękę i sięgnął w stronę czegoś, co znajdowało się tuż przy nim.
Ripley z wysiłkiem odwróciła głowę i stwierdziła, że żołnierz usiłuje dosięgnąć pistoletu, który
tkwi w pajęczynie, i już niemal dotyka go koniuszkami palców. Minął dłonią lufę, sięgnął nieco dalej i
pociągnął. Broń odpadła od pajęczyny. Zsunęła się w dół ściany zbiornika i z pluskiem wpadła do
morza krwi.
%7łołnierz patrzył na to początkowo z niedowierzaniem, pózniej z rozpaczą. Znów zaczął krzyczeć i
mocować się zawzięcie z krępującymi go żywicznymi pętami.
Ripley rozluzniła mięśnie, zbierając siły, by podjąć kolejną próbę swojego uwolnienia, ale czuła się
zmęczona, tak bardzo zmęczona. Utrata telepatycznej więzi z Królową uczyniła ją zdezorientowaną i
zagubioną.
Noworodek zbryzgany krwią matki zamarł nagle w bezruchu, po czym przekrzywił głowę, jakby
nasłuchiwał. Odwrócił ją powoli i Ripley po raz pierwszy miała możliwość tak naprawdę przyjrzeć się
obliczu stwora. W głębi przepastnych, masywnych oczodołów ujrzała dwoje błyszczących oczu, takich
same jak jej własne.
Przyjrzała się uważniej. Amy tez miała moje oczy, pomyślała, czując, jak w jej piersi narasta
histeryczny śmiech.
%7łołnierz także spostrzegł oczy lśniące w przerażającej trupiej czaszce Noworodka i wrzasnął
jeszcze głośniej i jeszcze bardziej histerycznie.
Noworodek podniósł się niezdarnie.
Już urósł! Stwierdziła Ripley.
Stanąwszy na chudych, drżących, patykowatych nogach, dwumetrowe niemowlę zrobiło kilka
pierwszych w życiu kroków, zbliżając się do żołnierza.
Mężczyzna tymczasem zdołał uwolnić się częściowo z więzów i walczył rozpaczliwie, by
oswobodzić się do końca. Noworodek zbliżał się powolnym, niespiesznym krokiem. %7łołnierz wrócił do
pionu i tylko jedna noga pozostawała przylepiona do ściany.
Kiedy Noworodek podszedł bliżej, jego masywna, przerażająca sylwetka i upiorny wygląd
kompletnie sparaliżowały żołnierza.
Noworodek obwąchał mężczyznę, a Ripley zauważyła, że jego potężne cielsko drży jak pod
wpływem jakiegoś ataku.
I wtedy olbrzymie szczęki Noworodka rozwarły się i rozwierały się coraz szerzej i szerzej. Jak wąż
szykujący się, by pożreć ofiarę, potężne szczęki rozchyliły się niewiarygodnie szeroko, jakby nie miały
zawiasów i zawisły nad uwięzionym mężczyzną. Ripley nie dostrzegła u tej istoty sztywnego,
zakończonego zębami języka, a jedynie owe masywne szczęki i upiornie długie, lśniące, białe zęby.
Z niesamowitą szybkością Noworodek uderzył, zatapiając długie kły w ciemieniu mężczyzny.
%7łołnierz odzyskał głos, wrzeszcząc jeszcze przerazliwiej, kiedy strużki krwi ściekły mu z czoła,
spływając do oczu, uszu i ust.
O Boże! O nie! Nie! pomyślała Ripley modląc się o kontakt z Noworodkiem, żeby go jakoś
powstrzymać. Ale stwór zupełnie ją zignorował.
Przy wtórze przyprawiającego o mdłości mlaskaniu i chrzęstu miażdżonych kości Noworodek
oderwał wierzchołek czaszki żołnierza z taką łatwością, jak człowiek ścina czubek jajka na twardo.
Jego mózg został odsłonięty, błyszczący, różowy, pulsujący.
Ripley Jęknęła ze zgrozy i odwróciła się. Słyszała dzwięk rozdzieranych miękkich tkanek, wilgotne
odgłosy przeżuwania i połykania przeplatane jękami i gulgotaniem konającego żołnierza. Poczuła
metaliczną woń śmierci i krwi, gdy mężczyzna wreszcie zwiotczał, wisząc głową w dół. %7ływica nadal
unieruchamiała jego jedną nogę i rękę. Resztki krwi skapywały w gęstą breję poniżej. Ripley zamknęła
oczy.
Gediman chichotał z zadowoleniem i mruczał:  Tak! Tak! Dobre maleństwo! Jakie piękne! Nagle
ucichł.
Ripley odwróciła się, by spojrzeć, co się stało.
Noworodek skupił uwagę na Gedimanie i przyglądał mu się z taką samą fascynacją jak on jemu.
Ripley widziała długie, wąskie żyły przecinające czoło Noworodka, ich układ przypominał
konfigurację czarnych rurek u Obcych.
Tyle, że te żyły, niewidzialne przy narodzinach, pulsowały teraz krwią zabitego żołnierza.
Zupełnie, jakby Obcy został skrzyżowany z wampirem. Noworodek potrzebował gorącej, pożywnej
krwi, by nasycić swe zimne żyły. Czerwone żyły nabrzmiały wyraznie, wyglądały jak upiorna mapa
topograficzna, na której trójwymiarowe czerwone linie wyznaczały drogi wodne.
Gediman całkowicie znieruchomiał, jakby odzyskał rozum na tyle, aby zorientować się, że grozi
mu śmiertelne niebezpieczeństwo. Noworodek wciąż go obserwował i końcu naukowiec zachichotał
nerwowo.
Noworodek przekrzywił łeb, spojrzał znacząco na Gedimana i oblizał okrwawione zębiska długim
wężowym językiem&
Purvis cierpiał, cierpiał tak bardzo, że nie potrafił praktycznie stwierdzić, co boli go bardziej. Jego
rany płonęły żywym ogniem, przerażający ból był dziełem kuli, która utkwiła w jego tkankach. Cierpiał
tak straszliwie, że prawie nie był w stanie myśleć. Ale ten ból w brzuchu& Boże, ból w brzuchu wręcz
go rozdzierał. Jakby coś się w nim szamotało, wiło jak wąż, szukało drogi wyjścia. Miał mdłości,
kręciło mu się w głowie i do tego ten dojmujący ból&
Mimo cierpienia zdołał skoncentrować się na scenie, która rozgrywała się nieopodal. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl