[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przecież chciała omijać kontrowersyjne tematy, a nie drążyć je!
Patrząc na Kallie, Alexandros cieszył się, że też ma na sobie ciemne
okulary. Trafiła w jego najczulszy punkt. Stłumił wściekłość, która
narastała w nim na wspomnienie tego, co przeszedł - a z czego Kallie, jak
twierdziła, nie zdawała sobie sprawy. Oczywiście obudził się w nim
wtedy instynkt walki - bez niego nie utrzymałby się na powierzchni. Był
zmuszony walczyć o przetrwanie i przetrwał - mało tego, odniósł
spektakularny sukces. Ale po raz pierwszy w życiu nie czuł z tego
powodu satysfakcji. Co też ta wiedzma z nim zrobiła?
- No cóż, jak widzisz, znalazłem w sobie ten instynkt - stwierdził, sięgając
po winogrono. - Ale pomówmy o tobie. Musi być ci ciężko prowadzić
firmę, jednocześnie chodząc na te wszystkie imprezy...
Kallie ucieszyła się ze zmiany tematu. Uśmiechnęła się słodko, nie
pozwalając, by jego uszczypliwa uwaga zirytowała ją.
- Wciągam działkę i mogę bawić się przez całą noc. W końcu tak robią
wszyscy PR-owcy, czyż nie?
- Może i tak kiedyś myślałem, ale znając twoją awersję do alkoholu,
wątpię w to - powiedział, po czym ze zdumieniem odkrył, że jest
autentycznie ciekaw. - Ale opowiedz mi o swojej pracy. Naprawdę mnie
to interesuje.
112
Wzruszyła ramionami. Nie wierzyła mu.
- Praca jak każda inna. Stresująca, wymagająca... Kiedy pracuję dla
klienta, to jest przez dwa, trzy miesiące, muszę być dostępna dwadzieścia
cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Ale po każdym zleceniu
znajduję czas, by zregenerować siły. I nie wyobrażam sobie, w jak
ogromnym stresie ty musisz pracować. Masz setki podwładnych, obra-
casz milionami... - Kallie ogarnęło poczucie winy, gdy pomyślała, że
musiał sam walczyć o przetrwanie firmy. Zawahała się przez chwilę, po
czym zmusiła się do uśmiechu. - W moich najgorszych koszmarach
przyjęcie klienta okazuje się niewypałem, nie trafia do gazet... albo do
nich trafia, w zależności od tego, czego akurat sobie żyezy klient.
Zawsze ją zdumiewało, kiedy jakaś gwiazda przez miesiąc unikała
dziennikarzy jak ognia, a następnie robiła wszystko, by trafić na pierwsze
strony brukowców.
- Wiem - powiedział Alexandros bardzo cicho, jak gdyby odczytał jej
myśli.
Kallie usiadła wygodnie po turecku.
- A jeśli chodzi o przyjęcia... - Wzruszyła ramionami i zaczęła skubać
drobne kwiatki. - To po prostu część tej pracy. Zwykle przychodzę na
chwilę, by upewnić się, że wszystko jest w porządku, a następnego dnia
czytam o imprezie w gazetach, jak wszyscy.
- Mogłaś założyć większą firmę... Prowadzisz ją sama z Cecile, prawda?
Kiwnęła głową i zmarszczyła brwi.
- Jak to?
- Chodzi mi o twoje udziały - te, które sprzedałaś. Nie wolałaś ich
zainwestować, niż roztrwonić na...
Kallie napięła całe ciało, a dłonie same zacisnęły się jej w pięści.
- Jak śmiesz? Urabiałam sobie ręce po łokcie, żeby rozkręcić ten interes!
Zdobyłyśmy pierwsze miejsce w konkursie na najlepszą nową firmę
dzięki ciężkiej pracy. Chwilami dosłownie padałam ze zmęczenia!
Zerwała się na równe nogi. On też wstał.
113
- Nie jestem podłą, nikczemną osobą, Alexandros. Nie jestem.
Była bliska płaczu. Odwróciła się od niego, żałując, że nie ma już na sobie
okularów. Słowa same popłynęły jej z ust.
- Po śmierci mamy i taty nie interesowałam się firmą. Zresztą nigdy mnie
to nie interesowało, dobrze o tym wiesz. Przekazałam udziały wujkowi.
Nie sprzedałam ich. Nie mogłabym. Za kogo ty mnie uważasz,
Alexandros?
Jej gwałtowna reakcja zupełnie zbiła go z tropu.
- Kallie...
- Wzięłam już pożyczkę na założenie firmy, a Alexei dal mi tylko
pieniądze na jej spłatę. To wszystko. Szkoda, że moje udziały nie
wystarczyły, by uratował firmę. Gdyby mu się udało, nie byłoby mnie
tutaj.
Jej słowa były pełne goryczy, a Alexandros poczuł jakieś dziwne
ściskanie w piersi. Oskarżenie,
114
które na nią rzucił, okazało się fałszywe. Teraz wierzył jej, nie
zastanawiając się nawet, czy dobrze robi. Chciał już tylko, by przestali się
kłócić...
Wziął ją w ramiona, lecz Kallie wciąż była spięta. Uniósł jej twarz ku
sobie i spojrzał jej w oczy.
- Niezależnie od tego, co między nami zaszło, nie powinienem był tego
mówić. Nie miałem prawa zakładać, że sprzedałaś udziały. Ani
sugerować, że jesteś pustą imprezowiczką, która pasożytuje na znanych
osobistościach.
- %7łartujesz sobie ze mnie?
- Mówię zupełnie poważnie. Czy moglibyśmy zawrzeć rozejm, Kallie?
Umówmy się, że nie będziemy już wspominać o przeszłości, tylko
skupimy się na tym, co jest tu i teraz.
Pod Kallie ugięły się kolana. W nocy skosztowała raju - raju, o którym
marzyła przed laty. Nie starczyło jej siły, by z niego zrezygnować.
Jeszcze nie.
Skinęła głową, dostrzegła błysk w jego zrenicach i zamknęła oczy.
Poczuła dotyk ust Alexandrosa. Liczyło się tylko tu i teraz.
Następne dni ich podróży poślubnej minęły błyskawicznie. Kallie i
Alexandros traktowali siebie nawzajem z pewną nieufnością. Ostrożnie
dobierali słowa. Zdawali się zawrzeć milczącą umowę, że skoncentrują
się wyłącznie na fizycznym przyciąganiu między nimi. I nie mogli się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]