[ Pobierz całość w formacie PDF ]
człowiek, który siedział w oszklonej dyspozytorni, mając na uszach coś, co Bruno w pierwszej chwili
wziął za słuchawki, lecz w rzeczywistości były to nauszniki tłumiące hałas. Bruno powrócił na
ziemię. - Teraz drzwi, Kan Dahn. Nie, nie tutaj, z drugiej strony. Projektanci zawsze robią ten sam
błąd: zawiasy nigdy nie są tak mocne jak zamki. Kan Dahn włożył płaski koniec żelaznego pręta
między drzwi a ścianę i w ciągu dziesięciu sekund zdjął je z zawiasów. Spojrzał z niesmakiem na
wygięty łom, pochwycił go w obie ręce i wyprostował, jakby był z plasteliny. Dotarcie do
sterowni zajęło im
niecałe dwadzieścia sekund, zwłaszcza że nie starali się ukrywać. Dyżurny inżynier, wpatrzony
w rzędy wyłączników i przyrządów pomiarowych, siedział w odległości dwóch metrów, zupełnie
nieświadom ich obecnośCi. Bruno nacisnął klamkę. Te drzwi też były zamknięte. Bruno spojrzał na
towarzyszy. Kiwnęli głowami. Jednym zamaszystym ruchem łomu Kan Dahn roztrzaskał szybę w
drzwiach. Nawet przy zasłoniętych uszach inżynier nie mógł nie usłyszeć łomotu, bowiem Kan Dahn
wykonał całą rzecz z werwą. Inżynier odwrócił się na obrotowym fotelu, lecz miał tylko ułamek
sekundy na dojrzenie trzech mglistych sylwetek za drzwiami, zanim trzonek noża Manuela trafił go
w czoło. Bruno sięgnął ręką przez dziurę i przekręcił klucz. Weszli do środka i podczas gdy
Kan Dahn z Manuelem wiązali nieszczęsnego inżyniera, Bruno odczytywał metalowe tabliczki pod
wyłącznikami. Wybrał jeden z nich i ściągnął dzwignię w dół o dziewięćdziesiąt stopni. - Jesteś
pewien? - spytał Kan Dahn. - Tak. Był zaznaczony. - A jeśli się mylisz? - To zginę porażony
prądem. Bruno usiadł w fotelu inżyniera, zdjął buty i zastąpił je parą płóciennych pantofli,
których używał na linie. Buty oddał Kanowi Dahnowi, który spytał: - Masz maskę albo kaptur?
Bruno spojrzał na swój prążkowany brązowo_czerwony garnitur i musztardowe skarpetki. -
Myślisz, że jak włożę maskę, to mnie nie poznają? - Też racja. - To zresztą nie ma znaczenia. Po
robocie nie zamierzam tu zostawać. Ważne jest, żeby nie
poznali ciebie, Manuela i Roebucka. - Przedstawienie musi trwać? Bruno kiwnął głową i
wyszedł. Ciekaw, jak długo działają strzałki usypiające, nachylił się nad leżącym dobermanem i
wolno się wyprsotwał. Najwidoczniej dobermany miały inny system nerwowy niż ludzie: pies był
martwy. Na terenie elektrowni stały trzy dwudziestoczterometrowe słupy wysokiego napięcia. Bruno
podszedł do najbardziej wysuniętego na zachód i zaczął się wspinać. Kan Dahn i Manuelo wyszli
przez dziurę w ogrodzeniu. Słup nie stanowił dla Bruna problemu. Choć noc była ciemna, a
księżyc nadal pozostawał za chmurami, Bruno wspinał się z równą łatwością, z jaką przeciętny
człowiek wchodzi po schodach w świetle dnia. Kiedy dosięgnął ostatniej poprzeczki, zdjął z ramienia
związane żerdki, rozwiązał troczki, które wrzucił do kieszeni, i skręcił trzy kawałki mocno razem:
miał już swoją tyczkę balansową. Nachylił się i wyciągnął rękę poza izolator, żeby dotknąć grubego,
stalowego kabla, który wiódł do południowo_wschodniego rogu Aubianu. Przez chwilę się
zawahał, lecz z fatalistyczną rezygnacją stwierdził, że nie ma co zwlekać: jeśli przesunął niewłaściwą
dzwignię, to nawet nie zdąży sobie tego uświadomić. Wyciągnął rękę i dotknął kabla. Wyłącznik
okazał się właściwy. Kabel był zimny i co ważne, nie pokryty lodem. Wiał wiatr, lecz dość lekki i
zmienny. Panowało przerazliwe zimno, ale tym się nie martwił: wiedział, że zanim przejdzie te nie
kończące się trzysta metrów, będzie zlany potem. Nie czekał dłużej. Balansując tyczką ruszył
ostrożnie po drucie kotwicznym
izolatora i stanął na kablu. Roebuck zszedł dwa stopnie po schodach wagou, wyciągnął szyję,
rozejrzał się uważnie na wszyst- kie strony, nie zobaczył nikogo, zeskoczył więc na dół i opuścił
pociąg równym krokiem. Co nie znaczy, że nie mógł wychodzić z pociągu, kiedy zechciał, ani nawet,
że nie powinien być widziany z dwoma brezentowymi workami spiętymi u góry i przerzuconymi
przez ramię, gdyż nosił w nich zwykle swoje lassa i metalowe szpikulce, na które je zarzucał podczas
występów; co mogło jednak obudzić pewne zdziwienie, to fakt, że wyszedł z pociągu cyrkowego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]