[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skandal. Nigdy jej w głowie nie postało, że  Inside" może
dotrzeć aż do Azji!
- Wiem, do czego jest zdolny ten szmatławiec, ale w ni
czym nie umniejsza to szoku, jakiego doznałam, gdy zoba
czyłam Suzie wplątaną w podobną historię! - ciągnęła Jo hi
sterycznym tonem. - Co tu się dzieje, Pen?
- Och, to wszystko bzdury - zapewniła ją siostra. - Reid
wyszedł naprzeciw programowi szkoły i został opiekunem
artystycznym Suzie. To wszystko.
- Ręczę za prawdziwość słów Penny - rozległ się z tyłu
dzwięczny baryton, i Reid zamaszystym krokiem wszedł do
kuchni.
Przybycie Reida musiało wytrącić Jo z równowagi, ponie
waż umilkła nagle jak spłoszony ptak.
- Zapewne jesteś siostrą Penny, Joanną? Nazywam się
Reid Branden. - Podał jej rękę.
- Branden... - powtórzyła Jo jak echo.
Penny nigdy przedtem nie widziała starszej siostry w sta
nie tak kompletnego zdumienia. Poczuła nieoczekiwany, ni
czym nie uzasadniony dreszcz dumy. Przez jedno krótkie
uderzenie serca żałowała, że nie jest naprawdę zaręczona
z Reidem Brandenem. Jego osoba wywierała silne wrażenie
na kobietach. Jak widać, nie wyłączając jej siostry.
W nienagannie skrojonym garniturze wyglądał jak ucieleś
nienie sukcesu i życiowego doświadczenia. Od pierwszego
wejrzenia wzbudzał zaufanie, i Jo z pewnością zdążyła już
pożałować swej nieuzasadnionej podejrzliwości.
Reid spojrzał ukradkiem na Penny i... puścił do niej oko.
Czyżby jej się zdawało? Musiała chyba śnić!
- Gratuluję wybitnie utalentowanej córki - zwrócił się do
Jo. - penny opowiadała mi, że osobiście zachęcałaś Suzie do
włączenia się w szkolny program współpracy ze znanymi mu
zykami.
Jo dławiło w gardle.
- A więc... a więc to ty jesteś jej muzycznym opiekunem?
- wykrztusiła. - Nie zwierzała mi się, do kogo zamierza napisać.
- Pewnie sądziła, że jej odmówię i nie chciała cię martwić.
Ale napisała wspaniały, uroczy list, który mnie zafrapował.
A kiedy ustaliłem, kim jest jej ciotka... - zrobił artystyczną
pauzę i spojrzał ciepłym wzrokiem na Penny.
- Czy to oznacza, że Penny... - Jo wyglądała, jakby za
chwilę miała zemdleć. - %7łe wy dwoje...
- Właśnie tak! - Reid przeciął jej wątpliwości. - Być mo
że wiesz, że poznaliśmy się z Penny, nim wyjechałem do
Ameryki.
- Owszem, ale nie zdawałam sobie sprawy, że do siebie
wróciliście. Po tylu latach...
- Spotkaliśmy się, by porozmawiać o talencie Suzię, i tak
to się zaczęło. To zdjęcie zostało zrobione w dniu, w którym
podjęliśmy decyzję o ogłoszeniu naszych zaręczyn. Jeśli re
porter  Inside" poczekałby jeszcze kilka sekund, zobaczyłby
Penny niosącą tacę z szampanem... Dla Suzie, oczywiście,
wodę - dodał z lekkim uśmiechem.
- Oczywiście - przytaknęła Jo machinalnie-. - Doprawdy
nie wiem, co powiedzieć... Jestem bardzo szczęśliwa z wa
szego powodu. Wiesz przecież, Penny, jak dobrze ci życzę...
- Wiem - potwierdziła Penny bez chwili wahania.
Czasami Jo zbyt przejmowała się rolą starszej siostry i sta
wała się nieznośna, ale w głębi duszy nieustannie pragnęła dla
Penny największego szczęścia. Poprzedni jej związek z Rei-
dem aprobowała z głębi serca, a po zerwaniu okazała wiele
delikatności, unikając na ten temat jakichkolwiek rozmów
i aluzji, za co Penny była jej niezmiernie wdzięczna.
Teraz Jo była w widoczny sposób dumna ze swojej młod
szej siostry, a Reid całkowicie ją oczarował. Penny nie potra
fiła obronić się przed uczuciem satysfakcji z tego powodu,
mimo że we własnych oczach zasługiwała na miano oszustki.
Gdy cała ta mistyfikacja się skończy, będzie miała wiele do
wyjaśniania, teraz jednak korzystała z niezasłużonej aprobaty
i - o dziwo - było jej z tym dobrze.
Jo pozbierała się już po doznanym wstrząsie i wskazując
na prasowy wycinek, oświadczyła z dostojnym spokojem:
- Przykro mi, że zareagowałam tak ostro. Ale zrozumiesz
moją reakcję, Penny, kiedy sama zostaniesz matką. Chciałam
chronić Suzie.
- Nie zagrażało jej żadne niebezpieczeństwo - zapewnił
Reid. - To wszystko tylko wymysły dziennikarzy brukowej
prasy. Wierzę, że udało nam się rozwiać twoje obawy.
- Oczywiście, Reid. I dziękuję ci za pomoc. - Pochyliła się
do przodu i dodała: - Prawdę mówiąc, chciałam i tak już wracać
do domu. Dla mnie w Azji jest zbyt tłoczno i głośno... Andrew
uwielbia tę atmosferę i postanowił jeszcze tam zostać.
Reid objął ramieniem Penny; poddała mu się bez sprzeci
wów, musiała przecież udawać spokojną i zadowoloną.
- Doskonale to rozumiemy, nieprawdaż, Penny? Wróciłaś,
Joanno, we właściwym czasie, by pomóc Penny w przygoto
waniach do ślubu.
Jo uśmiechnęła się z aprobatą, podczas gdy Penny zaczy
nała się w środku burzyć. Jak śmiał wciągać jej siostrę w pla
ny, które nigdy nie miały być zrealizowane!
- Zbyt wcześnie o tym mówić - wycedziła. - Jo dopiero
przyjechała...
- Obawiam się, że masz rację, Penny. - Jo lekko skinęła
głową. - Muszę pojechać teraz do domu, żeby ochłonąć po
podróży. Potem jednak z przyjemnością dam się oprowadzić
po domu. Widzę, że wraca do życia... - uśmiechnęła się
przyjaznie do siostry - podobnie jak ty, Penny.
- Renowacja to mój pomysł - wtrącił szybko Reid, wi
dząc, że Penny nie potrafi ukryć zażenowania takim obrotem
rozmowy. - Chciałem wynająć dom, więc modernizacja wy
dawała się konieczna.
- A nowy, wspaniały wygląd Penny, czy to również twoje
dzieło? - Jo nie dała się tak łatwo odwieść od tematu.
Reid czulę ujął dłoń Penny i powiedział;
- Mam taką nadzieję.
Jo wyglądała na ukontentowaną.
- Muszę już uciekać. Zabiorę Suizie ze szkoły, a jutro przy-
jedziemy tu razem po jej rzeczy. Och, nie mogę się już docze
kać, by ją zobaczyć!
Ledwie zamknęły się drzwi za jej siostrą, Penny zwróciła
się do Reida z wyrzutem:
- Jak mogłeś!
- A cóż takiego zrobiłem? - zdziwił się z olimpijskim
spokojem.
- Jak mogłeś mówić o ślubie, do którego nigdy nie dojdzie!
- Mogłaś mnie sprostować, moją droga - zauważył z iry
tującą pewnością siebie.
Dlaczego tego nie uczyniła?
- Jeślibym zaprzeczyła - tłumaczyła się niepewnie - Jo
mogłaby mieć wątpliwości, czy mówimy prawdę w sprawie
Suzie.
- Właśnie. - Skinął głową. - A teraz, jeśli już zakończyłaś
wymówki, chodz, chcę ci coś pokazać.
Poprowadził ją przez hol, który po odświeżeniu drewnia
nej, rzezbionej boazerii wyglądał niezwykle wytwornie. Reid
szeroko otworzył masywne drzwi do jadalni i oczom Penny
ukazał się opromieniony słonecznym blaskiem pokój.
- Och, Boże! - wyrwało jej się z piersi.
W oczach Reida pojawił się błysk triumfu. Pokój został
kompletnie odrestaurowany. Ciemnozielone ściany okalał
nieco jaśniejszy fryz przedstawiający kiście winogron. Podo
bny motyw występował w elementach stolarki, w dekoracji
stylowego kominka i żyrandola.
Uwagę Penny przykuł zabytkowy fresk. Nie widziała go
czas dłuższy, ponieważ w jadalni pracowali robotnicy i nie
mogła tu wchodzić. Fresk, oczyszczony i odreastaurowany,
odzyskał niegdysiejszy blask. Wizerunek Syriusza pokonują
cego fale w podmuchach potężnego wiatru był jak żywy.
- Jak tego dokonałeś? - spytała zaskoczona.
- Wynająłem konserwatorów, którzy pracowali tu dzień
i noc pod osłoną innych prac renowacyjnych. - W głosie jego
dzwięczała nie ukrywana satysfakcja.
Penny poczuła w ustach smak goryczy. A więc przymie
rzał się do pozostania tu na stałe! - myślała gorączkowo.
Chciał ją pozbawić Kangalumy!
- Ukartowałeś to wszystko, czyż nie? - kipiała z furii. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl