[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Summer & Polgara
ous
l
anda
sc
Bonnie już znalazła się na parkiecie i skrzyła w światłach. Ale Elena ni-
gdzie nie widziała Stefano.
Jeśli jeszcze raz poczuje gumę doublemint, zrobi jej się słabo. Trąciła
Matta łokciem i uciekli w stronę stołów z jedzeniem, gdzie trener Lyman
wdał się w analizę meczu. Pary i grupki podchodziły do nich,
przystawały na parę minut, a potem wycofywały się i robiły miejsce
następnym. Zupełnie, jakbyśmy naprawdę byli królewską parą, prze-
mknęła Elenie przez głowę szalona myśl. Zerknęła, chcąc sprawdzić, czy
Matt podziela jej rozbawienie, ale on patrzył nieruchomym wzrokiem
gdzieś w lewo.
Poszła za jego spojrzeniem. I tam, za grupką graczy futbolowych,
znalazła chłopaka, którego szukała. Nie mogła się mylić, nawet w
przyćmionym świetle. Przeszedł ją dreszcz bardziej przypominający ból
niż cokolwiek innego.
- A teraz co? - odezwał się Matt przez zaciśnięte zęby. - Mam go
związać?
- Nie. Mam zamiar poprosić go do tańca, to wszystko. Jeśli chcesz,
zaczekam i najpierw zatańczę z tobą.
Pokręcił przecząco głową, a ona ruszyła przez tłum w stronę Stefano.
Podchodząc, Elena obserwowała go uważnie. Czarna marynarka
miała nieco inny krój niż te noszone przez pozostałych chłopaków, była
bardziej elegancka, pod nią miał biały kaszmirowy sweter. Stał w
kompletnym bezruchu, nieco z dala od otaczających go grupek i nie
kręcił się. I chociaż widziała go tylko z profilu, dostrzegła, że nie nosił
ciemnych okularów.
Oczywiście, zdjął je na mecz, ale jeszcze nigdy nie widziała go bez
nich z bliska. Poczuła się podekscytowana i ożywiona, zupełnie jakby to
była jakaś maskarada i właśnie przyszedł czas na zdjęcie masek. Skupiła
wzrok na jego ramieniu, na linii szczęki, a on już się odwracał w jej
stronę.
W tej samej sekundzie do Eleny dotarło, że jest piękna. I nie chodziło
tylko o sukienkę ani sposób uczesania. Była piękna sama w sobie -
szczupła królewska istota z jedwabiu i ognia. Zobaczyła, że on lekko,
odruchowo rozchyla usta i wreszcie zajrzała mu w oczy.
- Cześć. - Czy to był jej własny głos, taki spokojny i pewny siebie?
Summer & Polgara
ous
l
anda
sc
Oczy miał zielone jak liście dębu latem. Jak się bawisz? - spytała.
Teraz już lepiej. Nie powiedział tego, ale wiedziała, że właśnie to
sobie pomyślał. Widziała to w jego spojrzeniu. Jeszcze nigdy nie była
tak pewna własnej siły. Tyle że Sterano nie wyglądał tak, jakby się
ucieszył na jej widok. Raczej jak-by coś go uderzyło, zabolało, jakby nie
mógł już ani chwili dłużej znieść tego wszystkiego.
Orkiestra zaczynała grać jakiś wolny taniec. A on nadal patrzył. Spijał
ją wzrokiem. Zielone oczy pociemniały, poczerniały pragnieniem. Nagle
wydało jej się, że może ją przyciągnąć do siebie i pocałować mocno, nie
mówiąc ani słowa.
- Chciałbyś zatańczyć? - zapytała miękko. Igram z ogniem, z czymś,
czego nie rozumiem, pomyślała nagle. I w tym samym momencie
zorientowała się, że jest przerażona. Serce zaczęło jej mocno walić.
Zupełnie tak, jakby te zielone oczy przemawiały do jakiejś części jej
samej, dobrze ukrytej gdzieś w głębi. I jakby ta część krzyczała do niej:
Uważaj!" Instynkt stary jak świat podpowiadał, żeby rzucić się do
ucieczki.
Nie ruszyła się. Ta sama siła, którą ją przerażała, przykuwała ją do
miejsca. Zupełnie nad tym nie panuję, pomyślała. Cokolwiek miało się
zdarzyć, wykraczało poza jej zrozumienie, nie było niczym normalnym
ani zwyczajnym. Teraz nie można już było tego powstrzymać i choć
przerażona, napawała się tą chwilą. Stefano patrzył na nią jak zahipno-
tyzowany. Odpowiedziała tym samym, a przestrzeń między nimi aż
kipiała od energii, zupełnie jak w czasie uderzenia pioruna. Zobaczyła,
że jego oczy ciemnieją, że on się poddaje i poczuła, jak jej własne serce
dziko zabiło, kiedy powoli wyciągnął do niej dłoń.
I wtedy czar prysł.
- Ależ słodko wyglądasz, Eleno - odezwał się ktoś.
Elena kątem oka dostrzegła złotą kreację, kasztanowe włosy bujne i
błyszczące i skórę opaloną na idealny odcień brązu. To była Caroline.
Miała na sobie sukienkę ze złotej lamy, która bardzo odważnie
podkreślała jej figurę. Jedną rękę wsunęła pod ramię Stefano i
uśmiechnęła się do niego leniwie. Wyglądali wspaniale, niczym para
modeli o międzynarodowej sławie, która zabłądziła na szkolną imprezę -
o wiele bardziej wyrafinowani i eleganccy niż ktokolwiek inny na tej
Summer & Polgara
ous
l
anda
sc
sali.
- A ta sukieneczka jest bardzo ładna - ciągnęła Caroline. Elena
pomyślała, że ręka wsunięta pod ramię Stefano tłumaczy wszystko:
gdzie się podziewała Caroline w czasie lunchu przez te ostatnie tygodnie
i co właściwie przez ten cały czas knuła. - Mówiłam Stefano, że po
prostu musimy tu choć na moment zajrzeć, ale długo nie zostaniemy.
Więc nie pogniewasz się, ale zatrzymam go dla siebie do tańca, dobrze?
Elena była teraz dziwnie spokojna, choć w głowie miała pustkę.
Powiedziała, że oczywiście, nie ma nic przeciwko i patrzyła, jak
Caroline i Stefano odchodzą razem.
Wokół Eleny pojawiła się grupka znajomych, odwróciła się od nich i
podeszła do Matta.
- Wiedziałeś, że przyjdzie tu z nią?
- Wiedziałem, że Caroline tego chce. Kręciła się koło niego w czasie
lunchu i po szkole. W sumie trochę mu się narzucała. Ale...
- Rozumiem. - Nadal czuła ten dziwny, nienaturalny spokój.
Przyglądała się ludziom i zauważyła, że w jej stronę idzie Bonnie, a
Meredith odchodzi od stołu. A więc widziały. Pewnie wszyscy widzieli.
Bez słowa ruszyła w stronę dziewczyn. Wszystkie skierowały się do
damskiej łazienki.
Pełno w niej było dziewczyn, a Meredith i Bonnie rzucały lekkie,
obojętne uwagi, jednocześnie zerkając na nią z troską.
- Widziałaś tamtą sukienkę? - powiedziała Bonnie ukradkiem
ściskając palce Eleny. - Przód musiał się trzymać na klej. Co ona włoży
na następną imprezę? Celofan?
- Przezroczystą folię kuchenną - powiedziała Meredith a ciszej
dodała: - Wszystko w porządku?
- Tak. - Elena widziała w lustrze, że oczy ma zbyt jasne i że na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]