[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pilnował stada. Teraz z powodu wilków nikt nie chciał ich paść, bo można było i
samemu oberwać, i krowę utracić, gdyby się choć trochę oddaliła od stada.
Więc bydło ryczało po oborach i ludziom brakowało mleka. yle karmione krowy
miały puste wymiona, a czym tu krowy żywić, kiedy wygnać je na paszę  strach,
a trawy dla nich narżnąć po rowach  też strach.
Pewnego dnia przyszedł do sołtysa jakiś mizerny człeczyna z innej okolicy.
Powiedział, że nazywa się Gustaw i że służył w jednym majątku za parobka, ale
stracił pracę wskutek choroby.
C;LB8O7K:>2>9 ?@>5:B ;L8 $@0=:0 www.franklang.ru 39
40
Co prawda nie było to sprawiedliwie, bo Gustaw chorował całą zimę dlatego,
ponieważ na jesieni przy zwózce ciężka fura 74ze snopami wywróciła się na niego
i przygniotła go, Gustaw nie był temu winien.
Kiedy usunięto go z pracy i wyrzucono z mieszkania, Gustaw poszedł szukać
lżejszego zajęcia.
 Pasienie krów to lekka robota, w sam raz dla mnie  tłumaczył sołtysowi.
Sołtys popatrzył na niego i powiedział:
 Gdzie indziej może lekka, ale u nas chyba nie dalibyście rady. Tu nawet
chłopy jak dęby nie poradzą, co dopiero mizerak po chorobie. Bo to, widzicie, wilki
u nas straszne.
 Ja się tam wilków nie boję  odpowiedział Gustaw.  Pozwólcie mi
spróbować, to się przekonacie, czy dam radę, czy nie.
Były w lasach dookoła tej wsi małe jeziorka pośród porośniętych pagórków. W
tych pagórkach widać było wyryte jamy, czarne i głębokie, jakby norki. Starzy
ludzie mówili, że to krasnoludki porobiły sobie takie mieszkanka w dawnych
czasach, ale pózniej wyniosły się stamtąd i teraz już ich nie ma.
A szkoda, bo były one dobre dla ludzi. Niejedno dziecko, co poszło do lasu na
jagody, ustrzegły przed żmiją, niejednej starowinie dorzuciły grzybów do koszyka,
kiedy zdrzemnęła się na, mchu.
Ale cóż  ludzie stracili dla nich serce, nikt już o krasnoludkach nie pamiętał.
Mówiono, że ich w ogóle nie ma na świecie,. no to wyprowadziły się z tej
niewdzięcznej okolicy.
Tylko dzieci wierzyły jeszcze w krasnoludki  dzieci i nowy pastuch gminny,
Gustaw. Jakie on piękne bajki opowiadał dzieciom o krasnoludkach!
Malcy patrzyli na niego jak na bohatera: wszyscy boją się wilków, nikt nosa z
chaty nie wyściubi, a Gustaw idzie z krowami do lasu jakby nigdy nic.
Chodzi już tak od paru tygodni i nie tylko on sam wraca wieczorami żywy do
domu, ale i żadna krowa dotąd nie ucierpiała od wilków.
Któregoś dnia wezwał go do siebie sołtys i zapytał:
 No i jak się wam żyje u nas, Gustawie?
 Niezle mi się żyje, nie krzywduję sobie  odpowiedział Gustaw.
 Ile wilków widzieliście w lesie?
 Ani jednego.
 Nie może być! A coście widzieli?
 A no, jeśli mam prawdę rzec, to każdego dnia widzę jedną rzecz taką, że jej
się z początku nie mogłem nadziwić.
 Cóż to takiego?
 Jak wygnam krowy ze wsi, to się pod lasem przyłącza do stada jeszcze jedna
krowa, obca. Piękna biała krowa, jeno koniec ogona i racice to ma czarne, a rogi
złote. Jeszczem takiej pięknej krowy w życiu moim nie widział.
 I pasie się razem z innymi?
 Tak, skubie trawę i powoli obchodzi stado dookoluśka. Jak na wieczór
pognam krowy z powrotem do wsi, to tamta biała odłącza się od stada i znika,
jakby ją wiatr zdmuchnął.
 A wilków, powiadacie, nie widzieliście?
C;LB8O7K:>2>9 ?@>5:B ;L8 $@0=:0 www.franklang.ru 40
41
 Anim ich nie widział, anim nawet ich wycia nie słyszał. To ta biała krowa ze
złotymi rogami strzeże nas od wilków.
 Czyjaż to krowa, nie miarkujecie?
 Miarkować to ja miarkuję, ale nie wiem, czy mi uwierzycie. To jest krowa
krasnoludków, tych znad leśnych jeziorek. One tam są do dzisiaj, te ludki. Tyle
tylko, że się pochowały i nie chcą się pokazywać ludziom ze wsi, bo tutejsi nie
mają dla nich dobrego słowa ani poważania. Krasnoludki lubią mleko, wiadomo 
a chłopi im go nie dają, więc postarały się o krowę. "%7ładen wilk nie ma prawa
tknąć krasnoludków ani ich dobytku, boby w niego piorun trząsł. Tutejsze wilki o
tym wiedzą. Nie śmią podejść do krasnoludkowej krowy ani do ich mieszkanek.
Więc ja właśnie w tamtą stronę wyganiam krowy na pastwisko, a biała krowa ze
złotymi rogami strzeże naszego stada. Opiekuję się nią, oganiam ją gałązką od
much, na najsoczystszą trawę ją prowadzę i tak żyjemy po przyjacielsku, ja i
krasnoludki.
 Tak gadacie, jakby krasnoludki były naprawdę  dziwował się sołtys.  A
przecieżeście ich nie widzieli.
Gustaw uśmiechnął się jakoś dziwnie i nic nie odrzekł.
Jak tam było, nikt się nie dowiedział. Ale wszyscy się cieszyli, że krowy pasą się
spokojnie, że boki im się zaokrągliły, a zszerszeniała sierść zrobiła się gładka i
błyszcząca. No i co najważniejsze, to że dawały teraz tyle mleka jak nigdy
przedtem.
Wilki nie tylko nie zaczepiały już krów na pastwisku, nie tylko przestały
podkradać się do wsi, ale po jakimś czasie porzuciły tamte strony i wyniosły się
gdzieś daleko.
A Gustaw, kiedy w południe siadał w cieniu, żeby odpocząć i wydobyć z torby
chleb, zastawał zawsze leżący pod drzewem srebrny grosz, jak gdyby krasnoludki
chciały go wynagrodzić za to, że tak troskliwie pasie ich krowę.
Służyło mu leśne powietrze i powoli odzyskał zdrowie zupełnie. Srebrne grosze
odkładał na stare lata i dobrze mu się żyła w tej wsi.
KWIAT PAPROCI
Dawno, bardzo dawno rósł ogromny las, otoczony ze wszystkich stron
bagnistymi łąkami. U stóp prastarych sosen, dębów i jodeł tłoczyły się krzewy i
zioła tak gęsto, że trudno było przecisnąć się między nimi. Z moczarów dookoła
unosiły się mgły i otulały drzewa, a wśród ponurych mroków leśnych rozlegał się
ryk dzikich zwierząt.
Ludzie mówili, że ten las jest zaklęty.
Zdarzyło się kiedyś, że pewien chłopak, który wracał z jarmarku wieczorem,
zabłądził w owym lesie. Ten chłopak nazywał się Dzięcioł. Był to leń i próżniak.
Zamiast wziąć się do roboty, marzył tylko o tym, żeby zdobyć bogactwo jakimś
czarodziejskim sposobem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl