[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Co to? Szlag go trafił?
FEDYCKI
Zemdlał.
125
WDOWA
Jezus Maria... wody, octu... ja mam eter.
Wpada do swego pokoju
%7Å‚ONA
szeptem na progu
Co to? co to?
FEDYCKI
Nie pokazuj siÄ™... psiakrew.
WDOWA
usuwajÄ…c %7Å‚onÄ™
Niech pani mnie puści.
%7Å‚ONA
Co się stało?
WDOWA
Nie wiem, nie wiem... no, leży jak trup.
%7Å‚ONA
Mąż mój?
WDOWA
A kto? Jezus Maria!... niechże się pani cofnie...
FEDYCKI
biegnie do drzwi, Wdowa leci do Męża i trzezwi go
Mówię ci, psiakrew schowaj się.
%7Å‚ONA
Puścić mnie... co to jest?... to mój mąż... ja mam do niego prawo... ja wiem, jak go ratować...
FEDYCKI
Wariatko!... ja dałem słowo...
%7Å‚ONA
szamocÄ…c siÄ™
Co mi twoje słowo... ja jedna wiem... puść, bo ugryzę... on może umrzeć...
FEDYCKI
Zastanów się.
%7łona kąsa go w rękę, on ją puszcza
A to... a to... a niech ciÄ™ diabli!
%7Å‚ONA
pędzi do Męża
Rozpiąć mu kołnierz... tak... wody na skronie... prędko łyżkę do podważania zębów...
Wdowa leci po łyżkę
126
%7Å‚ONA
cała w ogniach, ratując męża
Tu w kamizelce ma zawsze krople...
Do Fedyckiego
Pomóż mi odwrócić go na bok. Tak. O, jest flaszeczka... otworzyć mu zęby... o! tak... tak...
nie bój się, nic ci nie będzie... nie... o! o! już otwiera oczy... teraz tylko rozcierać, rozcierać...
Co? co? lepiej? prawda?...
M%7Å‚
otwiera oczy
A... a!...
Chwyta %7łonę za włosy
%7Å‚ONA
do Fedyckiego i Wdowy
Schowajcie mnie...
Chce się wydrzeć. Wdowa jakby ją chciała wydrzeć Fedycki cofa się koło okien
M%7Å‚
Ty... tu... przecież ja... ja... miałem rację... słowo honoru dał... o!... ty...
do %7Å‚ony
ty, nikczemna!...
%7Å‚ONA
która się wydarła z rąk Męża, leci do Fedyckiego, który się cofnął
Ty pozwolisz, żeby on się nade mną pastwił? Broń mnie.
FEDYCKI
Daj mi teraz spokój. Sama nawarzyłaś piwa to go pij...
%7Å‚ona ucieka do kÄ…ta pokoju
M%7Å‚
dzwigając się z trudnością
Jakie to wszystko straszne... podłe... małe... gdzie... gdzie mój kapelusz?...
WDOWA
Pan tak nie może iść... pan się ledwo na nogach trzyma.
M%7Å‚
Proszę się o mnie nie troszczyć... już mi się nic gorszego nie stanie...
Idzie do drzwi
WDOWA
Ja pana dobrodzieja sprowadzÄ™...
M%7Å‚
zataczajÄ…c siÄ™
Już nic gorszego... już nic...
Wychodzi. Wdowa idzie za nim i zamyka drzwi
127
SCENA SIÓDMA
Fedycki - %7Å‚ona - Wdowa
FEDYCKI
biegajÄ…c po pokoju
Wolałbym, żeby nie wiem co... żebym nogi połamał, niż takie coś żeby się stało.
%7Å‚ONA
Nie ja do niego z całym sercem, chcę go ratować, nie dbam o nic a on mi się tak wy-
wdzięczył. Widziałeś sam, co to za człowiek.
FEDYCKI
Daj spokój! To wszystko przez ciebie. My byśmy go sami otrzezwili.
%7Å‚ONA
Nieprawda. A potem, to był mój obowiązek żony. Ale ani on, ani ty nie umiecie mnie ocenić.
Ani mego serca, ani nic.
FEDYCKI
Nie trzeba być głupią...
%7Å‚ONA
Nie teraz ty zacznij. Do kompletu! Możecie sobie obaj podać rączki. Wart pac pałaca. Gdzie
moja wualka?
FEDYCKI
To trzeba być z rozumu obraną... Ja dałem słowo honoru... Jak ja teraz wyglądam w jego
oczach!
WDOWA
wchodzi
Poszedł prosto ani się nie zatrzymał... tylko tak trochę idzie niepewnie...
%7Å‚ONA
Nic mu nie będzie do samej śmierci! To ja tylko ślicznie na tym wyszłam.
FEDYCKI
siedzi na szezlongu
No... i ja...
%7Å‚ONA
Pewnie. Ciekawa jestem, co ci się stanie. A ja teraz do domu wrócić nie mogę... Co ja zrobię
ze sobÄ…? No...
Do Fedyckiego
Radzże teraz ty...
FEDYCKI
Cóż ja ci mogę poradzić?...
128
%7Å‚ONA
Jak Boga kocham, lepiej z mądrym zgubić, jak z głupim znalezć...
FEDYCKI
Napisz do niego list.
%7Å‚ONA
A ty się dopisz... a to wymyślił... Pójdę do mojej matki... on jej gotów zaraz dać znać... Ale co
ja jej powiem... co ja jej powiem... to oszaleć można...
Wylatuje jak szalona
SCENA ÓSMA
Wdowa i Fedycki
WDOWA
patrzy przez okno
Pędzi prosto jak wariatka! oho, już jej nie widać. Dobrze panu tak... po co było obcych bogów
szukać.
FEDYCKI
wściekły
A pani siÄ™ mnie nie czepiaj.
WDOWA
Ja się nie czepiam. Ja tylko mówię tak, jak jest. Jak ta pani przyszła, to ja sobie zaraz powie-
działam albo to coś bardzo porządnego, albo nic warte. I nie pomyliłam się.
FEDYCKI
A ja pani mówię, że jak pani będzie mnie irytować, to się na pani wszystko skrupi.
WDOWA
O! i fotel zniszczony...
FEDYCKI
Zapłacę!
Wdowa macha ręką
Zastawię pianino albo rower i zapłacę.
WDOWA
Tego pan nie zrobi, bo to wzięte na raty.
FEDYCKI
w paroksyzmie wściekłości
Zrobię... zrobię... zrobię... A pani nic do tego... Ja nie chcę pani opieki... pani jęczenia... pani
miłości... pani całej... Ja w ogóle nie chcę kobiet... mam ich po póty... o!...
Chwyta czapkÄ™, futro i leci do przedpokoju
129
WDOWA
Niech pan choć wezmie kalosze!
FEDYCKI
A to... każda o te kalosze! Nie wezmę kaloszy!... Nie wezmę kaloszy!...
Wylatuje jak wariat
SCENA DZIEWITA
Wdowa, potem Dziecko i Dorożkarz
Wdowa pozostaje jak przykuta wreszcie wzdycha ociera oczy siada na szezlongu bardzo
zasmucona otwierają się drzwi od przedpokoju, wchodzi Dziecko w futerku białym, kaptur-
ku. Dorożkarz prowadzi je za rękę. Wchodzą do przedpokoju i stają na progu
WDOWA
A to znów co?
DORO%7Å‚KARZ
Proszę pani ta ja czekam dwie godziny, ja jestem zamówiony na kolej mnie przepadnie
zadatek...
WDOWA
A cóż to? ja wami nie jezdziłam.
DORO%7Å‚KARZ
Ale tu jest ta pani, co mną przyjechała. Ja patrzał z kozła, w którą kamienicę weszła. A teraz
ja poszedł do stróża, a on mi powiedział, że taka starsza pani z piórami, to chodzi tu do tego
pana na pierwsze, wprost schodów. Niech ona mi zapłaci i dziecko sobie wezmie.
WDOWA
Jak to, dziecko?
DORO%7Å‚KARZ
Ano, bo zostawiła w dorożce.
DZIECKO
Proszę pani bo może tu jest moja mamusia.
WDOWA
A, to mamusia panienki?...
DZIECKO
Tak. Ja czekałam w dorożce.
DORO%7Å‚KARZ
No... długo tam jeszcze? Ja zadatek stracę.
130
WDOWA
patrzÄ…c na Dziecko
A... to mamusia panienki...
Po chwili
Ile się wam należy?
DORO%7Å‚KARZ
Za dwie godziny spacerowe. Przecie pani wie.
DZIECKO
ProszÄ™ pani, a gdzie moja mamusia?
WDOWA
Mamusia już poszła... miała zmartwienie... o panience widać zapomniała.
DZIECKO
A!...
DORO%7Å‚KARZ
Za dwie godziny spacerowe...
WDOWA
Proszę panienkę jeszcze odwiezć do domu panienka mu poda adres. A tu są pieniądze.
Daje mu pieniÄ…dze
Za dwie godziny i kurs. Ja zapłacę.
Dorożkarz wychodzi, wyprowadzając Dziecko. Wdowa chodzi chwilę po scenie, ociera
szezlong, wreszcie siada na fotelu, wyciera oczy, nos i mówi z rezygnacją
To nic! Ja i to przeczekam!
Zasłona spada
131
AKT TRZECI
Scena przedstawia ten sam pokój, co w akcie pierwszym tylko choinka usunięta; na stole
pali się lampa przez story widać, że jest już dzień na sofie leży Dziecko w płaszczyku, bez
kapturka, bezwładnie rzucone śpi drzwi do pokoju Męża zamknięte. Po chwili otwierają
siÄ™ drzwi od kuchni, wchodzi SÅ‚uga i Panna Mania w kapeluszu
SCENA PIERWSZA
PANNA MANIA
Więc Zosia mówi, że pani nie wróciła?
SAUGA
Nie.
PANNA MANIA
Co się też stało? może starsza pani chora?
SAUGA
Nie. Wczoraj, już pózno przyleciała pokojowa od starszej pani, paninej, nie panowej i
pytała, czy jest tu dziecko. Ja powiedziałam, że jest i że odwiózł go dorożkarz.
PANNA MANIA
Dorożkarz?
SAUGA
Jak Boga kocham. Dorożkarz.
PANNA MANIA
A pan?
SAUGA
Powrócił pózno poszedł od razu do swego pokoju i tam się zamknął. Pukałam, niby na
kolacjÄ™, ani mru mru...
PANNA MANIA
Może mu się niedobrze zrobiło?
SAUGA
Jak przez kuchnię przechodził, to był no... jak płótno... ledwo lazł... Potem u siebie chodził,
chodził, ale się nic nie odzywał.
PANNA MANIA
Hm... tak... A gdzie Lila? śpi?
132
SAUGA
[ Pobierz całość w formacie PDF ]