[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tylko nie milordzie". Lytham albo Alex, jeśli wolisz.
- Będę wiedziała, w jaki sposób cię ukarać, kiedy mnie rozzłościsz.
- Dołożę starań, aby nigdy nie dać ci powodu do złości - obiecał. - Nie masz nic przeciwko temu,
że jedziemy do domu mojej matki? To niedaleko i chciałem cię mieć tylko dla siebie.
- Może nawet polubię ten dom, jeśli uda nam się wymazać złe wspomnienia - odparła. - Pod
warunkiem, że nie będziesz się wybierał na samotne przechadzki.
- Jeśli myślisz, że tym razem cokolwiek mnie utrzyma z dala od ciebie, to się grubo mylisz, moja
piękna.
Przyszedł do Emmy z miłością w oczach, przytulił ją mocno i obsypał pocałunkami. Ogarnęła
ich płomienna namiętność. Lytham porwał ją na ręce i zaniósł do łóżka. Duchy przeszłości
zostały wygnane, kiedy zaczęli się kochać, najpierw delikatnie i czule, a pózniej z gwałtownym
pożądaniem, które wyniosło ich na szczyt rozkoszy.
Potem leżeli objęci, pieszcząc się i całując, szepcząc sobie sekrety i czułe słówka.
- Jesteś taka piękna. - Lytham pochylił się nad Emmą, głaszcząc różowe koniuszki jej piersi.
Wygięła się ku niemu, drżąc z rozkoszy. Wiedziała, że znów jej pragnie. Objęła go, wyczuwając
pod palcami blizny po dawnych obrażeniach. Przycisnęła wargi do ramienia męża, przepełniona
współczuciem.
- Nie żyłem, dopóki cię nie spotkałem, Emmo. Jesteś panią mojego serca, mojego świata.
- Jesteś dla mnie wszystkim - powiedziała. - Nie miałam nadziei na szczęście, dopóki nie
zacząłeś się mną interesować. Kiedy zaproponowałeś, żebym została twoją kochanką,
wiedziałam, że nawet parę tygodni czy miesięcy z tobą znaczy dla mnie więcej niż życie bez
ciebie. W najśmielszych marzeniach nie wyobrażałam sobie, że zostanę twoją żoną. - Emma
wtuliła się w męża z ufnością i z oddaniem. Poddając się pieszczotom, uśmiechnęła się w
ciemności. Nie chciała nic więcej od życia tylko być z tym mężczyzną i - jeśli Bóg im
pobłogosławi - urodzić mu dzieci.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]