[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Całowanie Tiffany było jak odkrywanie sekretu, tajemniczej oazy pachnącej
gardenią, zdobnej w liściaste wiecznie zielone drzewa. Nie zdawał sobie
sprawy aż do teraz, jak bardzo jej pragnął. Zapominał się w tych pocałunkach.
Kiedy przestał, ku swemu zaskoczeniu miał ochotę zacząć od nowa. Ale
odsunęła go od siebie.
Hej. Podtrzymał ją. Chwiejesz się na nogach.
Tiffany bezwiednie dotknęła warg, co sprawiło mu ogromną
przyjemność.
Nie chcÄ™ tego!
Rafik zdławił impuls, by udowodnić jej, jak bardzo się myli. Zamiast
tego przybrał troskliwy wyraz twarzy.
Nie ma nic złego w całowaniu przyszłej żony.
Nie. Potrząsnęła głową. Nie pobierzemy się.
Uśmiechnął się, by ukryć rodzące się w nim zniecierpliwienie. Pragnął
tej dziewczyny. I będzie jego, jak tylko wezmą ślub. Najpierw się nią nasyci,
a potem puści wolno. Ale zakończenia historii Tiffany na razie znać nie musi.
Nie graj komedii. Przyjechałaś tutaj z nadzieją na ślub. Sama
mówiłaś, że nie chodzi ci o pieniądze czy szantaż, zostaje więc małżeństwo.
68
R
L
T
Chciałaś, to będziesz miała.
Nie wyjdÄ™ za ciebie!
Czyżbyś zamierzała mi zakomunikować, że przyjechałaś tutaj, żeby
poślubić kogoś innego?
Na kpiarski ton Rafika zareagowała milczeniem. Oczy zwęziły mu się.
Dostrzegł czujny wyzywający wzrok Tiffany, jej zaciśnięte w tym momencie
palce.
A więc jest ktoś jeszcze. Poczuł ukłucie zazdrości, potrzebę dominacji i
potwierdzenia swych praw. Teraz i na przyszłość. Szarpnięciem przyciągnął
ją do siebie, zanurzył dłonie w jej włosach i gwałtownie pocałował.
Zwiadomy bliskości ich ciał, wtulonych w siebie ud, odurzony jej
zapachem, całował ją nieprzytomnie. Cały świat jakby odpłynął. Liczyła się
tylko obecność Tiffany. Zapomniał o samokontroli, o tym, że doktor Farouk
może wejść do gabinetu i ich nakryć. Byli tylko Tiffany i on.
Ona musi go poślubić. Koniec i kropka. Odsunął ją od siebie drżącymi
rękami.
Gdzie podziewa się głupiec, który pozwala krążyć ci po
hongkońskich barach samej? Nie pilnuje i naraża na niebezpieczeństwo ze
strony innych mężczyzn?
Jeszcze go nie spotkałam.
No nie! Poczuł, że świat wywraca się do góry nogami. Kłócimy
siÄ™ o nieistniejÄ…cego faceta?
Ależ on istnieje. Twarz Tiffany nabrała rozmarzonego wyrazu.
Gdzieś jest, inaczej po co przychodziłabym na świat? Wierzę w miłość tak
mocno, że nie wyobrażam sobie, żebym miała jej nie spotkać. Mogę cię
zapewnić o jednym: nie będzie taki jak ty. Podejrzliwy, nieufny, pozbawiony
emocji.
69
R
L
T
Jak więc ma wyglądać twój ideał? zapytał kpiąco.
Oczy Tiffany zwilgotniały.
To zwykły chłopak. Ani sławny, ani bogaty. Nie ma z przepychem
umeblowanego mieszkania, nie wygląda też na gwiazdę filmową.
Pochylił głowę i z ironią rzekł:
Pięknie dziękuję.
Nie myślałam o tobie oznajmiła. Próbowałam ci wytłumaczyć, na
czym polega normalne życie, Domek z ogródkiem otoczony płotem, a nim
dwójka, czwórka dzieci.
Co więc czyni go takim wyjątkowym?
Jego miłość do mnie odrzekła. Będę dla niego najważniejsza na
świecie, nawet więcej, będę całym jego światem. Nie przepych i inne atrakcje
wypełniające życie.
Poczerwieniał, ale przecież chyba nie z zazdrości. Bo o kogo? Na
Allaha, o nieistniejącego mężczyznę? Popatrzył na nią z niedowierzaniem. W
jej przepastne oczy. Poczuł ucisk w piersi. Tiffany mówi prawdę. Nie chce
go. Pragnie kogoÅ›, kim on nigdy siÄ™ nie stanie.
70
R
L
T
ROZDZIAA SIÓDMY
Tiffany co prawda wygrała potyczkę o badanie DNA, ale na tyłach
limuzyny prowadzonej przez szofera panowało tak nieznośne napięcie, że
musiało dojść do następnego starcia. Rafik przerwał milczenie, przekazując
po arabsku przez interkom kierowcy jakieÅ› uwagi.
Przejdzmy się zaproponował.
Wysiadła za nim z samochodu, a to, co ukazało się jej oczom, zaparło jej
dech w piersiach. Przed nimi rozciągał się park, wysokie drzewa ocieniały
ładnie utrzymane trawniki i ogrody różane.
Gdzie jesteśmy?
W ogrodzie botanicznym. Założyła go jedna z moich krewnych, która
uwielbiała kwiaty, a zwłaszcza róże.
Jest przepiękny. I taki zielony. Nie spodziewałam się zobaczyć
czegoÅ› takiego na pustyni.
To, czego się nie spodziewamy, przerasta czasem nasze wyobrażenia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]