[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odojcowski w wieku dojrzewania albo przynajmniej mając lat dwadzieścia kilka, kiedy
objawiają się ich moce magiczne. Ponieważ moje moce długo się nie objawiały, nosiłam
tytuł NicEssus w wieku trzydziestu kilku lat. Ale dwory wiedziały, że ostatnio moje moce w
końcu się objawiły. Moja matka znała mój nowy tytuł. Celowo go pominęła.
Niech jej będzie. A poza tym to ja pierwsza byłam niegrzeczna.
- Zawsze będę córką swojego ojca, ale nie jestem już NicEssus. Czy król, mój wuj, nie
powiedział ci, że mam moc dłoni?
181
- Oczywiście, że mi powiedział - odrzekła urażonym tonem.
- W takim razie przepraszam. Nie użyłaś mojego nowego tytułu, więc myślałam, że nie
wiesz.
Na chwilę na jej pięknej twarzy pojawił się wyraz gniewu. Potem uśmiechnęła się tak
szczerze, jak szczerze mnie kochała.
- Wiem, że jesteś teraz Księżniczką Ciała. Gratuluję.
- Ależ nie trzeba, dziękuję, matko.
Poruszyła się w fotelu, jakbym znowu ją zaskoczyła.
- Cóż, córko, wydaje mi się, że powinnyśmy po prostu ze sobą częściej rozmawiać.
- Też tak myślę - odparłam z uśmiechem.
- Słyszałam, że zostałaś zaproszona na tegoroczny bal bożonarodzeniowy.
- Tak.
- Mam więc nadzieję, że będziemy miały okazję odnowić naszą znajomość.
- Naprawdę nie słyszałaś o tym, że odrzuciłam zaproszenie?
- Słyszałam o tym, ale nie dałam temu wiary. - Jej ręce spoczywały spokojnie na oparciu
fotela, ale tułów odrobinę wychylił się do przodu, psując tę wystudiowaną pozę. - Wielu
dużo by dało za zaszczycenie ich takim zaproszeniem.
- Zapewne tak, ale wiesz, że jestem teraz następczynią tronu Dworu Unseelie?
Wyprostowała się i pokręciła głową.
- Jesteś tylko współnastępczynią. Nie zapominaj o swoim kuzynie. To on jest
prawdziwym następcą tronu.
Westchnęłam i przestałam się uśmiechać.
- Jestem zaskoczona, matko. Zwykle jesteÅ› lepiej poinformowana.
- Nie wiem, o czym mówisz - powiedziała.
- Królowa Andais uczyniła mnie i księcia równymi. To z nas, które pierwsze doczeka się
dziecka, obejmie tron. Jeśli wdałam się w ciebie, matko, z pewnością będę to ja.
- Król bardzo chce cię widzieć na tym balu.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Jestem następczynią tronu Dworu Unseelie. Jeśli w
ogóle wezmę udział w jakimkolwiek balu, będzie to bal Unseelie.
Zamachała gwałtownie rękami, po czym, jakby przypomniała sobie o tym, że musi
trzymać fason, położyła je z powrotem z gracją na oparciach fotela.
- Mogłabyś wrócić do łask króla, gdybyś się pojawiła na naszym balu, Meredith. Dwór
przywita cię z radością.
- Jestem już mile widziana na Dworze Unseelie, matko. A jak mogę wrócić do łask króla,
skoro, o ile mnie pamięć nie myli, nigdy się nimi nie cieszyłam?
Znowu zamachała rękami i nawet zapomniała położyć je z powrotem na fotelu. Musiała
być naprawdę poruszona, skoro się zapomniała i rozmawiała, gestykulując. Nigdy tego u
siebie nie lubiła, uważała to za przejaw pospolitości.
- Mogłabyś wrócić na Dwór Seelie, Meredith. Pomyśl o tym, wreszcie byłabyś prawdziwą
księżniczką Seelie.
- Jestem następczynią tronu. Dlaczego miałabym powrócić na dwór, na którym jestem
piÄ…ta w kolejce do tronu?
- Nie możesz porównywać Dworu Seelie do Dworu Unseelie.
182
- Czy mam przez to rozumieć, że twoim zdaniem lepiej być sługą na Dworze Seelie, niż
władcą na Dworze Unseelie?
- Czy sugerujesz, że lepiej rządzić piekłem, niż trafić do nieba?
- Wiele lat spędziłam na obu dworach, matko. Nie ma się nad czym zastanawiać,
wybierajÄ…c.
- Jak możesz mówić mi takie rzeczy, Meredith? %7łyłam na mrocznym dworze i wiem, jaki
jest odrażający.
- A ja spędziłam trochę czasu na jasnym dworze i wiem, że moja krew jest jednakowo
czerwona zarówno na jasnym marmurze, jak i na czarnym.
Zmarszczyła brwi, wyglądała na zmieszaną.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Gdyby Gran nie zainterweniowała, czy naprawdę pozwoliłabyś, żeby Taranis pobił mnie
na śmierć? Pobił mnie na śmierć na twoich oczach?
- Przemawia przez ciebie nienawiść.
- Odpowiedz na pytanie.
- Zadałaś królowi bardzo niegrzeczne pytanie.
Miałam swoją odpowiedz, odpowiedz, którą zawsze znałam. Przeszłam dalej.
- Dlaczego tak bardzo ci zależy na tym, żebym pojawiła się na tym balu?
- Król sobie tego życzy - odparła. Podobnie jak ja wolała już nie poruszać bolesnych
kwestii z przeszłości.
- Nie obrażę królowej Andais i wszystkich swoich ludzi, lekceważąc ich obchody Bożego
Narodzenia. Jeśli wrócę do domu, to wezmę udział w ich balu świątecznym. Z pewnością
rozumiesz, że tak musi być.
- Rozumiem jedno: nic się nie zmieniłaś. Nadal jesteś krnąbrna i zdecydowana sprawiać
kłopoty, jak zawsze.
- Ty się również nie zmieniłaś, matko. Co król zaproponował ci w zamian za to, że
nakłonisz mnie do pójścia na bal?
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Owszem, wiesz. Tytuł księżniczki to dla ciebie za mało. Pragniesz tego, co idzie w
parze z tytułem: władzy. Co król ci zaproponował?
- To pozostanie między nim a mną, chyba że przyjdziesz na bal. Przyjdz, to ci powiem.
Pokręciłam głową.
- Nędzna to przynęta, matko, bardzo nędzna.
- A to co ma znaczyć? - Była bardzo zła i nie próbowała tego ukryć, co miało być dla
mnie najwyższą zniewagą. Nie byłam nawet warta ukrywania przede mną gniewu. Być
może byłam jedną z bardzo niewielu sidhe, które tak znieważyła. Nawet wokół własnej
siostry chodziła na paluszkach.
- To, droga matko, że nie przybędę na bal bożonarodzeniowy Dworu Seelie. - Dałam
znak Doyle owi i przerwał raptownie przekaz, przerywając mojej matce w połowie słowa.
Lustro rozbrzmiało niemal natychmiast tym samym dzwiękiem dzwonka, podobnym do
trąbki, ale wiedzieliśmy już kto to i udawaliśmy, że nie ma nas w domu.
183
Rozdział 33
Rosmerta skontaktowała się z nami następnego ranka, tak wcześnie, że byliśmy jeszcze
w łóżku. Obudził mnie dzwięk maleńkich dzwonków. Zapach róż - wizytówka Rosmerty -
był niemal przytłaczający. Najwidoczniej próbowała nas obudzić już od dłuższego czasu i
wreszcie uciekła się do dzwoneczków i zapachu róż.
Spróbowałam usiąść, ale byłam tak zaplątana w długie włosy Nikki i ramiona Rhysa, że
nie dałam rady. Rhys otworzył oko i mrugnął do mnie sennie.
- Która godzina?
- Wczesna - odrzekłam.
- Jak wczesna?
- Gdybyś przesunął rękę, byłabym w stanie zobaczyć zegarek i ci powiedzieć.
- O, przepraszam - wymamrotał. Cofnął rękę.
Usiadłam i spojrzałam na zegarek.
- Ósma.
- Dobra bogini, co może być tak ważne, żeby budzić nas o tej porze?
Nicca podparł się na łokciu, próbując odgarnąć włosy na plecy, nie udało mu się to
jednak, ponieważ Rhys i ja nadal na nich siedzieliśmy. Uwielbiałam takie włosy, ale
zaczynałam sobie przypominać, dlaczego nie pozwoliłam swoim urosnąć na taką
długość.
Rhys i ja przesunęliśmy się, by Nicca mógł zabrać włosy. Nie tyle zgarnął je do tyłu, co
przełożył przez głowę jak ciasno skręconą pelerynę.
Rhys przewrócił się na plecy, ponieważ chciał widzieć lustro.
Nicca pozostał podparty na łokciu za mną. Ja siedziałam pomiędzy nimi, naciągnąwszy
na siebie kołdrę. Nagość na Dworze Unseelie jest czymś zwyczajnym, na Dworze Seełie
- nie zawsze. Ludzka wstydliwość jest tam bardziej rozpowszechniona. Zajęliśmy
pozycje, gotowi do połączenia, kiedy Rhys i ja zdaliśmy sobie sprawę, że ktoś musi
dotknąć lustra.
- Cholera - powiedział, po czym wyskoczył z łóżka, dotknął lustra i wrócił bardzo szybko,
jakbyśmy pozowali przed aparatem fotograficznym z samowyzwalaczem. Ciężar jego
ciała wyrwał kołdrę z mojej ręki. Rhys zdał sobie sprawę, że jest na pościeli, a nie pod
nią. Mieliśmy zaledwie chwilę na to, żeby wybrać, czy zamierzamy walczyć z kołdrą i
prześcieradłem, kiedy lustro ożyje, czy spokojnie pozować. Oboje postanowiliśmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]