[ Pobierz całość w formacie PDF ]

delfinach, oceanie, ciepłym powietrzu i kwiatach.
 Nie, właśnie weszłam do domu, Josie. O co chodzi?  mówi Betty do słuchawki.
Włączam zasilacz, by podładować laptop, i widzę, że babcia wciąż rozmawia, tyle że przeszła do kuchni.
 Idę wziąć prysznic  szepczę.  Mam randkę z pewnym wilkołakiem, który nie znosi piksów. Muszę więc pachnieć
człowiekiem.
Babcia z aktorską przesadą pociąga nosem i udaje, że wyczuła coś obrzydliwego.
 Dzięki.  Odbijam piłeczkę.  Jesteś naprawdę uroczą babcią.
Macha na mnie, żebym szła na górę. Odmeldowuję się.
Moja komórka dzwoni, gdy stoję pod prysznicem, ale jako że jestem więzniem nowych technologii, oczywiście odbieram.
 Zar?
 Cześć, Nick.
 Co robisz?
Z mojej zdrowej ręki na mały różowy chodniczek leżący koło wanny kapie woda, pogłębiając jego odcień. -Co?
 Bierzesz prysznic? -No.
Nie odzywa się. Ja także nie. Mimo szumu płynącej wody słyszę jego oddech. Jestem naga. Nick wie, że jestem naga. To mnie
lekko przeraża. Rzucam okiem na ręczniki i w końcu się odzywam:
 Już nie jestem niebieska.
 Pewnie dlatego, że jesteś czerwona?
 Co? Skąd wiesz, że jestem?
 Bo się rumienisz.  Słyszę jego śmiech.
Gorąca woda obmywa mi kostkę, bo wciąż nie wyszłam spod prysznica. Nick znów milczy. Ja także. Marnuję wodę, ale mam
to w nosie. Niegrzeczna Zara. Niegrzeczna hipokrytka,'i na dodatek półpiks.
 Mam nadzieję, że nie stoisz pod prysznicem z telefonem w ręku, bo to niebezpieczne. - Nick krztusi się ze śmiechu.
Zaciskam usta i od razu psuję wesoły nastrój.
 Ani trochę mi nie ufasz, prawda?
 Ufam - odpowiada jakoś zbyt szybko.
 Jasne. Uhm. Na pewno.
Mimo że wciąż słyszę głośno szumiący prysznic, i tak dociera do mnie szybki, nerwowy oddech Nicka.
Woda spływa z głośnym szumem.
45
-Wiesz... - mówi Nick - ja naprawdę, okrutnie, bardzo cię kocham.
- Mówisz jak słownikowo idealny chłopak. - Wychodzę z wanny i biorę ręcznik.
Znów się śmieje.
- Mówię słownikowo idealne rzeczy, a co robię? Wciąż narzekasz, że zachowuję się jak macho, samiec alfa i wilk bohater.
- No tak, zapominam o twojej sekretnej miłości do psiej karmy.
- Obiecałaś nigdy o tym nie wspominać! - prycha z udawaną złością.
- Nieprawda, obiecałam nie wspominać, co robisz przy hydrancie.
- Zaro!
- I o tym, że warczysz na odkurzacz.
- Nawet nie próbuj - ostrzega, ale nie przestaje się śmiać.
- Mimo twojego paskudnego charakteru i tak jesteśmy dziś umówieni. No i będziesz musiał pójść ze mną na bal.
W myślach widzę, jak Nick trzyma się za brzuch, śmiejąc do rozpuku. Zamykam oczy.
- Myślisz, że uda ci się namówić Devyna, żeby zaprosił Issie?
- Spróbuję.
- Fajnie.
Nick przyjeżdża po mnie wieczorem. Nawet nie puka do drzwi, tylko wchodzi, jakby z nami mieszkał. Zresztą prawie tak jest.
- Porywam twoją wnuczkę! - woła do Betty, która w kuchni zmywa naczynia po kolacji. Ponieważ mam obolałą rękę, nie
muszę tego robić. Hurra!
- I dobrze  odzywa się babcia.  Zabierz ją na trochę, bo siedzi przy moim komputerze tak długo, że palce zaczynają się jej
zawijać do środka.  Betty z uśmiechem wchodzi do salonu, wycierając ręce w jasnożółtą ścierkę.  Bawcie się dobrze. I nie
wróćcie zbyt pózno.
Biegnę przez pokój, by pocałować ją w policzek. W odpowiedzi gładzi mnie po twarzy i mówi:
- Jesteś kochana.
Nick robi dokładnie to samo, co ja przed chwilą, z głośnym cmoknięciem całując policzek babci. A potem łapie ją w te swoje
wielkie wilcze ramiona i obraca.
- A ty jesteś tylko miły - śmieje się, uderzając go ścierką. - No już, znikajcie.
Wskakujemy do mini coopera, w którym wciąż trochę pachnie psem. Próbuję zapiąć pas, lecz mam tak zmarznięte dłonie, że
nie mogę tego zrobić. Na dodatek obolały nadgarstek wszystko utrudnia. Nick wyciąga rękę, by mi pomóc. Dotyka palcami mojej
dłoni i całe moje ciało natychmiast zaczyna drżeć i się rozpływać. Nick ma takie piękne usta... Patrzę... patrzę na jego usta.
Powinnam go pocałować. Pochylam się więc bliżej, a on rozchyla wargi. I nagle cały świat znika. Jesteśmy tylko my dwoje. Ręka
Nicka na mojej szyi. Przyciąga mnie do siebie, a ja się nie opieram.
- Gdzie masz rękawiczki?  mruczy, muskając oddechem moje usta.
- Zapomniałam.
- Mam po nie pójść?
Kręcę głową, ale Nick i tak wyskakuje z samochodu.
- Moment.
- Nick!
 Moja dziewczyna nie może marznąć.
Uśmiecha się i biegnie do domu, przeskakuje schody i znika w środku. Opieram się plecami o zimne siedzenie coopera i
zamykam na moment oczy. Ostatnie tygodnie nie były łatwe. Porwałam własnego ojca, niechcący ocaliłam życie piksa, mój
samochód wybuchł, moja skóra zmieniła kolor, nie wspominając o tym, że miałam test z hiszpańskiego, projekt plastyczny do
oddania, no i nie mam co włożyć na zbliżający się bal  koszulka i dżinsy tym razem nie wystarczą. Chucham w zmarznięte
dłonie i czuję, jak przechodzi mnie dreszcz... To uczucie - małe pajączki i gęsia skórka... znów się pojawia. Jakby po całym moim
ciele pełzały jakieś małe stworzonka.
Nagle rozlega się wrzask. Na wpół ludzki, ale nie do końca zwierzęcy. Na pewno jednak nie ma w nim niczego dobrego.
Wyczuwam cierpienie, ból. Wydaje się dość odległy. Aapię za klamkę, czując w ręku zimny metal, i nasłuchuję... Nic.
 Astley?  szepczę w ciemność.
%7ładnej odpowiedzi. Drzwi domu otwierają się i Nick biegiem wraca do mini. Boję się, że coś nagle wyskoczy z ciemności i go
zaatakuje. Podświadomie czekam na walkę, krew, strach.
Jednak nic się nie dzieje.
Nick zamyka za sobą drzwi, uśmiecha się i podaje mi błękitne puchate rękawiczki, moje ulubione.
 Masz. Już lepiej.
Pochyla się i całuje mnie w nos, a potem wciska guzik stacyjki i podkręca ogrzewanie. Silnik jeszcze się nie rozgrzał, więc na
razie owiewa nas zimne powietrze, krążące między nami a silnikiem, w tę i z powrotem, wędrujące...
 Zaro? Wszystko w porządku?
Wciskam dłonie w rękawiczki, czując już ciepło, i próbuję zmienić się w normalne, a nie  mieszane" stworzenie.
46
-Tak.
Nick przechyla na bok głowę i przygląda mi się. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl