[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sięgnąłem do kieszeni kurtki i wydobywszy broszę położyłem ją w milczeniu na deskach
koślawego stołka.
Czarna Milady jakby chciała się rzucić po nią i jednocześnie przed nią cofnąć... Pozostała
nieruchoma. Tylko blizna nad jej brwią pociemniała.
 A cóż to za błyskotka?  usłyszałem chrapliwy głos.  Czyżby miał pan zamiar mnie
nią zahipnotyzować?
 Skądże znowu!  siliłem się na śmiech.  Tylko że tyle pisze się o wpływie różnych
minerałów na różne osoby...
 Ma pan więc coś wspólnego z pisaniem, z literaturą?
 Powiedziałem: czarnoksięstwo, magnetyzm, gesneryzm.
 Chyba siÄ™ z panem nie dogadam!
 I ja tak sądzę  zareplikowałem, przypomniawszy sobie, że jest przecież członkiem
niebezpiecznej bandy. Może to ona przyczyniła się do śmierci Herakliusza Pronobisa, mojego
serdecznego przyjaciela! %7łeby wykraść testament Baldaricha-Bałdrzycha i zdobyć jego
skarby? Jest więc zbrodniarką. A ja tu prowadzę z nią towarzyską rozmówkę, zamiast...
Zamiast co? Co mam z nią zrobić? Uderzyć? Poddać torturom? Bzdura!
Czarna Milady wyczuła nagłą zmianę mego nastroju. Przypisała ją jednak chyba swej
natarczywej ciekawości i przestała się wypytywać. Przykucnęła koło ognia, zdjęła futro,
chustkę i tylko narzuciła je na ramiona. Była w czarnych spodniach o obcisłych nogawkach.
Doskonale zaznaczały się w nich jej długie nogi, które trzymała lekko rozchylone.  Kolana
ma jak jabłka Atalanty  przypomniałem sobie zdanie współczesnego poety.
 Gdybym był reżyserem filmowym  odezwałem się  zrobiłbym film, a pani grałaby w
nim rolę kobiety złej, okrutnej, mściwej, dla zdobycia bogactwa popełniającej zabójstwo
bezbronnego staruszka...
 Ani zła, ani mściwa, ani okrutna. Nie potrafiłabym nikogo zabić, choć czasem tak
bardzo bym chciała  odpowiedziała.
Począłem dokładać do pieca, a kiedy potem spojrzałem na nią, Czarna Milady siedziała
już nieco dalej, wsparta o ścianę. Owinięta w koc, futro i chustkę  drzemała. A może
wpatrywała się spod wpółprzymkniętych powiek w broszę?
Otuliłem się drugim kocem i, sam nie wiem kiedy, zasnąłem.
Obudziło mnie zimno. Poprzez deski na oknie spływał świt, z wygasłego pieca cuchnęło
spalenizną. Czarnej Milady nie było. Tylko miejscu, gdzie siedziała, leżała karteczka:
Przepraszam, że odeszłam bez pożegnania, ale nie chciałam mącić snów
człowieka sprawiedliwego. Szczerze radzę przestać bawić się w
czarnoksięstwo. To może Pana zbyt drogo kosztować.
W miękkiej szarzyznie popieliska czerniła się nefrytowa brosza. Czyżby Czarna Milady
na próżno usiłowała zniszczyć klejnot?
Podniosłem broszę i, nie wiem dlaczego, ucieszyło mnie, że jest taka ciepła.
Niech mi Urwisy wybaczą, ale tym razem nie odwiedziłem ich...
ROZDZIAA ÓSMY
A JEDNAK CÓRKA DRWALA " OBIETNICE NALE%7Å‚Y SPEANIA "
URWISY W NIEBOROWIE " CIEC MNICHA " NIEBOROWSCY GOZCIE "
WYNOZ SI STD, JEZLI CI %7Å‚YCIE MIAE
Nie wiedziałem, czy mam chlubić się, czy wstydzić, gdy rozpocząłem zdawać
Natanielowi relację z mojej niedokończonej wyprawy do Przeklętnika oraz ze spotkania z
CzarnÄ… Milady.
Mistrz, fukając ze złością, jednoznacznie opowiedział się za drugim rozwiązaniem. Nie
mogłem jednak się powstrzymać, by nie wtrącić:
 Ale ty jezdzisz do Przeklętnika, prawda? Ba nawet nocujesz u drwala!
Popatrzył na mnie zdumiony.
 U drwala? CoÅ› ty, Tomaszu, za kogo mnie bierzesz?
 Wuj Konstanty mi powiedział, kiedy telefonowałem do ciebie.
 Wuj Konstanty jest już na tyle wiekowy, Tomaszu, że zapomina nawet to, o co się go
prosiło przed chwilą  zaprzeczył.  Więc skąd może pamiętać, gdzie przebywałem?
Kłamstwa Nataniela, jakimi mnie raczył, nie miały sensu, bo wiedziałem aż nadto,
podobnie jak Nataniel, że wuj Konstanty, owszem, jest w sile wieku, ale z pamięcią taką, że i
nas zapędziłby w kozi róg. Nataniel więc coś kręcił.
Przyparty przeze mnie do muru, przyznał, że owszem, bywa w tamtych stronach koło
Piotrkowa, czasem nawet nocuje u drwala, ale to nie ma nic wspólnego z poszukiwaniem
złoczyńców.
 Po prostu, Tomaszu, szukam na wsi natchnienia  oznajmił.
 A twoim natchnieniem jest córka drwala!  parsknąłem śmiechem, aż zauważyłem
grozne błyski w oczach Nataniela. Znamionowało to ukryty gniew, więc dokończyłem
pojednawczo:  Przepraszam, Natanielu, za mojÄ… niedyskrecjÄ™, ale gdy tylko sobie
przypomnę mój niefortunny wyjazd do Przeklętnika, staję się nieco złośliwy.
Nataniel dał się udobruchać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl