[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Zadzwonię po miejscową policję. Niech ustawią blokady na drogach i
wyślą kilka helikopterów.
 Musimy ustalić, dokąd ją zabrał. I potrzebuję kogoś do Jacka.
 Zadzwonię do Miguela.
Dylan pocierał twarz jak w gorączce. Myśl, myśl... Dokąd Turnbull mógł
zabrać Aspen?
Boże, nie pozwól, żebym się spóznił, modlił się w duchu.
Aspen czuła każdy skrawek ciała. Rzucało nią po tyle furgonetki. Nic nie
widziała, w środku panowała kompletna ciemność. Czuła smród papierosów,
potu i alkoholu, od którego zbierało się na wymioty.
Co z Dylanem?
181
R
L
T
Czy żyje?
Przerażenie chwyciło ją za gardło. Co będzie, jeśli tym razem jej nie
odnajdzie?
A jeśli już nie żyje i Jack jest sam w domu? Kto się nim zajmie, jeśli ona
zginie? Emma.
Emma wychowa Jacka jak swojego syna. Emma wie, co znaczy strata
matki. Opowie mu o Aspen, o tym, jak razem dorastały w rezerwacie. Opowie
mu historie, które Aspen sama chciała mu przekazać.
Emma jest Indianką Ute tylko w połowie, ale na pewno wychowa Jacka
w zgodzie z tradycją plemienia.
Azy ciekły jej po policzkach. Nie mogła ich powstrzymać. Nie chciała
znowu zostawiać Jacka. Obiecała mu, że to się więcej nie powtórzy.
Nie chciała umierać. Chciała patrzeć, jak Jack rośnie. Nauczyć go jezdzić
na rowerze. Obserwować, jak z chłopca staje się mężczyzną.
I chciała powiedzieć Dylanowi, że go kocha.
Jej płacz przeszedł w szloch. Dlaczego dopiero teraz to do niej dotarło?
Dlaczego nie wyznała Dylanowi, co czuje?
Paraliżował ją strach, że on nie odwzajemni jej miłości, dlatego po kilku
nieudanych próbach przestała szukać z nim kontaktu.
Przekonywała samą siebie, że wystarczy jej Jack i wcale nie potrzebuje i
nie pragnie Dylana.
Okłamywała się przez tyle miesięcy.
A teraz jest za pózno.
Furgonetka zahamowała gwałtownie. %7łołądek podszedł jej do gardła na
odgłos otwierania, a potem zatrzaskiwania drzwi kierowcy.
Usłyszała kroki. Gdzieś z oddali dobiegł wrzask jakiegoś zwierzęcia.
182
R
L
T
Porywacz otworzył drzwi, zamknął jej nadgarstki w żelaznych kleszczach
uścisku i wywlókł z furgonetki. Wiła się, próbowała go kopnąć, gotowa
walczyć do upadłego. Uderzył ją pięścią w policzek tak mocno, że zobaczyła
wszystkie gwiazdy.
Ciągnął ją po kamieniach w stronę niewielkiego budynku.
Zamrugała, by zobaczyć wyrazniej. To był stary, opustoszały kościół.
Wejście porastały wysokie chwasty i krzaki. W powietrzu było czuć stęchliznę.
Owionął ją upiorny zapach śmierci, gdy kątem oka dostrzegła kilka
grobów.
Napastnik cisnął nią o jeden z cementowych słupków osadzonych w
ziemi. A potem w ciemnościach nocy błysnęło ostrze noża.
Dylan zawiózł Jacka do Emmy, która po wysłuchaniu relacji wpadła w
popłoch. Miguel został, by ją uspokoić. Dylan obiecał, że zadzwoni
natychmiast po odnalezieniu Aspen.
Miał nadzieję, że odnajdzie ją żywą.
Wpadł jak burza do sali konferencyjnej w laboratorium. Musiał naradzić
się z kolegami.
 Lekarz sądowy potwierdził tożsamość ostatniej ofiary wypadku
więziennego autobusu. To Ulysses Ramstead. Musiał pomagać Turnbullowi w
ucieczce, potem Turnbull pchnął go nożem w plecy i podrzucił ciało do
płonącego autobusu. By nas zmylić, zostawił swoją protezę dentystyczną.
 Dokąd mógł zabrać Aspen?  Dylan nerwowo przemierzał salę. 
Gdyby chciał tylko zemścić się na mnie, zabiłby ją na miejscu, ale tak, bym
musiał na to patrzeć.
 Turnbull pragnie zemsty  wtrącił Ben  ale jego szaleństwo ma
związek z kobietami z plemienia Ute. To go najbardziej nakręca.
183
R
L
T
 Racja  powiedział Tom.  Przypomnijcie sobie jego profil
psychologiczny. Nienawidził matki, bo wychowała go w rezerwacie.
Regularnie go tłukła, a do tego była fanatycznie religijna.
Dylan zacisnął pięści. Serce łomotało mu w piersi. Musi wniknąć w myśli
Turnbulla, iść za tokiem rozumowania sadystycznego szaleńca.
Turnbull nienawidził matki i ją zabił. Nienawidził kobiet z plemienia Ute.
Nienawidził kościoła.
Jego umysł pracował na najwyższych obrotach. Sięgnął po akta
Turnbulla i przebiegł je wzrokiem.
 Niech ktoś jedzie do domu matki. Może Turnbull tam zabierze Aspen.
 Zajmę się tym  powiedział Tom.
Dylan zawahał się. Coś innego przyszło mu do głowy.
 Wie, że będziemy tam szukać.  Przerzucił kartki, znalazł opinię
psychologa.  Mam, chodzi o kościół.  Zerknął na Toma.  Jedz do domu, a ja
sprawdzę kościół. Mógł zabrać Aspen tam, dokąd ciągnęła go matka, kiedy
przymuszała do praktyk religijnych.
 W tym jest sens  poparł go Tom.
Nie mieli czasu do stracenia. Wybiegli na parking. Tom wsiadł do
swojego auta, Dylan wskoczył do swojego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl