[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ale pomimo tej swobodnej pozy widać było, że ze wszystkich sił stara się udawać
spokój. Przeczesała dłonią włosy i wzięła drżący oddech.
- Noszę... Nosiłam tę obrączkę tylko z jednego powodu - żeby przypominała
mi, że to jest małżeństwo z rozsądku. %7ładne z nas niczego nie oczekiwało, ale ja...
Tyle razy w życiu zaznała odrzucenia, że teraz bała się, że to wyznanie może
prowadzić do kolejnego. Najpierw ojciec, oślepiony bólem, odciął się od niej kom-
pletnie po śmierci matki. Potem szkolni przyjaciele odwrócili się od niej, kiedy
wybuchł ten skandal. Potem Sawyer miał jej dosyć, a na końcu Brett zdecydował,
że nie jest warta żadnych starań. Czuła się bezbronna, ale musiała mu to wyjaśnić.
- Ale ty...? - delikatnie ponaglił ją Sawyer.
- Lubię cię, Sawyer. Lubię w tobie to, że jesteś dobry, lubię twoich przyjaciół
i to, że pomalowałeś moją sypialnię tak, żeby pasowała do narzuty babci. Uważam,
że to niezwykle szlachetne z twojej strony, że zajmujesz się ciężarną suczką sąsiada
i stajesz się zastępczym ojcem dla opuszczonego psiaka. Podoba mi się to, że lo-
jalność wobec brata przedkładasz ponad wszystko. Właściwie lubię w tobie
wszystko.
S
R
Serce biło jej z ogromną szybkością. Wiedziała, że musi dokończyć to, co za-
częła, mimo że trudno było jej wydobyć głos ze ściśniętego gardła.
- Ale muszę ci powiedzieć, że nie chcę znów się zakochać. Nigdy. Nie chcę
po raz kolejny mieć złamanego serca. Nosiłam obrączkę, żeby przypominała mi, że
miłość jest skomplikowana. Ale nie udawałam, że jesteś Brettem. Jesteś... lepszy od
Bretta pod każdym względem - inny niż on.
Przycisnęła zimne dłonie do policzków, wzięła głęboki wdech i spróbowała
jeszcze raz.
- Przepraszam, nie bardzo mi to wychodzi. Próbuję powiedzieć, że uważam,
że nasze małżeństwo może być dobre, jeśli będzie oparte na wzajemnym szacunku i
przyjazni. Chciałabym, żeby moje dziecko miało takie dzieciństwo jak ty.
Nie przerywając kontaktu wzrokowego, odepchnął się od stołu i podszedł
bliżej. Pochylił się, opierając się dłońmi o poręcze jej krzesła. Lynn poczuła, że
wilgotnieją jej dłonie. Jego wzrok ją unieruchomił.
- Czy zakochiwanie się we własnym mężu to taka zła rzecz?
- Tak. Miłość się kończy. I to boleśnie, słowami, których nie można cofnąć
ani zapomnieć.
Jego oczy złagodniały i ukląkł przed nią.
- Nie musi tak być, Lynn. Moi rodzice żyli w małżeństwie dwadzieścia pięć
lat i wciąż się kochali w chwili śmierci.
Odgarnął jej pasmo włosów z policzka, założył je za ucho i dłonią objął jej
kark. Kciukiem dotykał szyi w miejscu, gdzie czuć było galopujący puls.
- A może po prostu nie będziemy nic z góry zakładać i zobaczymy, co przy-
niesie nam ten rok?
Płomień w jego oczach sprawił, że wszystkie jej mięśnie nagle jakby przestały
istnieć. Poczuła gęsią skórkę, a jej piersi stwardniały boleśnie. Nie mogła oddychać
i ledwo udało się jej skinąć głową w odpowiedzi.
S
R
Sawyer wstał, pociągnął ją w górę i pochylił głowę, aż poczuła ciepło jego
oddechu na ustach. Oparł czoło o jej czoło i potarł nosem o jej nos. Ich usta spo-
tkały się, lekkim dotknięciem, rozdzieliły i znów dotknęły. A potem on odsunął się
i spojrzał jej w oczy.
- Chcę się z tobą kochać, Lynn, ale tylko wtedy, jeśli nie będziesz miała wąt-
pliwości, kto dzieli twoje łóżko.
Przełknęła ślinę. Czy mogliby być kochankami - nie zakochanymi, ale ko-
chankami? Tak, oczywiście. Mimo że miała dopiero dwadzieścia trzy lata, była
dojrzała jak na swój wiek.
- Nigdy nie mogłabym pomylić cię z twoim bratem.
Odchyliła głowę do tyłu i rozchyliła usta, ale zamiast namiętnego, odsuwają-
cego wszelkie myśli pocałunku, którego pragnęła - którego potrzebowała - on wtu-
lił się twarzą w jej szyję i wziął głęboki oddech.
- Przepięknie pachniesz. Miodem i latem. - Dotknął ustami jej skóry.
- To mój... - Wstrzymała na chwilę oddech, kiedy uszczypnął ją lekko war-
gami - żel do kąpieli.
- Czy używasz go do całego ciała? - zapytał z ustami przy jej uchu. Dotknął
jej swoją klatką piersiową, podrażniając wrażliwe piersi.
Nie mogła przestać drżeć.
- Tak.
Z jego gardła wydobył się chrapliwy odgłos i chwycił jej twarz dłońmi, cału-
jąc ją z taką intensywnością, że poczuła zawroty głowy i miękkość w kolanach.
Przesunął dłonie w dół, objął nimi jej pośladki i przycisnął do siebie. Poczuła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]