[ Pobierz całość w formacie PDF ]

świadomości ciężaru ziemi nad głową.
Tymczasem Lavim przecisnął się obok elfa i przykucnął przy
najszerszej z rozpadlin. Wsunął w nią dłoń i zgiął palce, ujmując skałę jak
krawędz drzwi. Potem uśmiechnął się do elfa, wesoło błysnąwszy
zielonymi oczami.
- Tyorl, tu jest przeciąg. - Przesuwał lewą dłonią po ścianie na
wysokości ramienia, wodząc palcami po wąskiej szczelinie. Zmrużył oczy,
przyjrzał się dokładnie i dostrzegł, że szczelina ciągnie się od pułapu aż do
ziemi. Zmierzył wzrokiem odległość pomiędzy swymi ramionami i
uśmiechnął się szeroko. - Aatwo się przeciśniemy.
- Jasne... - warknął Tyorl. - Jeśli tylko potrafimy przejść przez ścianę.
- Nie, to niepotrzebne. Tu są... - Nachylił głowę, jakby czegoś
nasłuchiwał, po chwili zaś podjął wątek: - Wydaje mi się, że słyszę echo.
Tak jakby gdzieś płynęła rzeka. Myślę, że jeśli poruszymy te kamienie,
wyjdziemy wprost na rzekę. Ta pieczara ciągnie się tam... znaczy, rzeka
tak pachnie, jakby pieczara ciągnęła się prosto na wschód i była tą
jaskinią, w której trzymają Stanacha.
- Domysły, kenderuniu.
- Wcale nie! Ja... - Kender chrząknął i kiwnął głową. - Masz rację, to
tylko domysły. Tyorl, słyszałem rzekę i wyczuwam krawędz skały. - Wyjął
dłoń ze szczeliny i podsunął ją elfowi pod nos. - Ta ściana nie jest grubsza
niż moja dłoń, jej krawędz zaś jest gładka. Jeśli zdołamy ją poruszyć, to
idę o zakład... - Lavim naparł ramieniem na skałę i pchnął.
- Lavim! - westchnął Tyorl z rezygnacją. Kender wparł drobne stopy w
ziemię, zamknął oczy i cały swój wysiłek włożył w parcie na ścianę.
- Lavim, naprawdę nie sądzę...
- Tyorl, choć raz daj sobie spokój z wydawaniem sądów i pomóż mi
pchać! - sapnął kender. - Mógłbyś naprzeć barkiem? O, tu, z prawej...
Tyorl przyłożył bark do skały i pchnął jedynie po to, by położyć kres
kretyńskim wskazówkom kendera. Skała ustąpiła prawie natychmiast.
Przez rozwierający się otwór do jaskini napłynęło ciężkie, wilgotne
powietrze, w którym wyczuwalna była bliskość rzeki - zapachy ryb,
szlamu i gnijących wodorostów.
- Widzisz? - wrzasnął Lavim. - Jaskinie opryszków! Mieliśmy... znaczy,
miałem rację!
Zamierzał już dać nura w otwór, Tyorl jednak w porę złapał go za
kołnierz czarnej, pozbawionej już dawno pierwotnego kształtu opończy. -
Lavim, poczekaj!
Kender jednak wcale nie zamierzał czekać. Wywinął się elfowi i
śmignął do odkrytej przez niego jaskini.
Tyorl zawołał Kelidę. Dziewczyna weszła do jaskini, zerknęła na wąski
otwór i obejrzała się przez ramię na światło padające z wejścia. %7ływiła
najpewniej te same co Tyorl wątpliwości.
- Gdzie jest Lavim?
Tyorl machnął kciukiem, wskazując wejście w głąb groty. - A gdzieżby
indziej? Gotowa? Kelida skinęła główką.
- No, to trzymaj się mnie... i zobaczmy, czy potrafimy dotrzymać kroku
kenderowi.
To nie miał być żart, gdy jednak zielone oczy Kelidy rozbłysły
niespodziewaną wesołością, Tyorl uśmiechnął się i dwornie odstąpił w
bok, jakby otwierające się przed nimi przejście było bezpieczne i
wygodne. Przechodząc obok elfa, dziewczyna odruchowo dotknęła dłonią
jego ramienia. Lekkie muśnięcie palców Kelidy pozostało w pamięci elfa
jeszcze długo po tym, jak z tyłu zniknęło światło.
Trzy!
Stanach wczepił się w myśl o tej cyfrze, dzięki czemu odzyskał
orientację w otaczającej go i szybko wirującej czerwonej mgle. Złamali
mu trzy palce. Siedem. Pozostało jeszcze siedem albo dwa, jeśli
zamierzają pozostawić mu tylko jedną rękę. Siedem albo dwa.
Opadła już zeń drętwota z powodu zaklęcia snu, nadal jednak nie mógł
się poruszyć. Czuł się tak, jakby do kamiennego podłoża jaskini przykuto
go niewidzialnymi łańcuchami. To robota Herolda, pomyślał.
Na czerwieniejącym niebie migotała czerwona jak węgielek z kuzni
Reorxa gwiazda. Stanach mógł poruszać jedynie oczyma. Utkwił więc
wzrok w tej gwiezdzie.
Siedem albo dwa. To nie ma znaczenia... %7ładnego znaczenia... Wkrótce
w ogóle już nie będę tego czuł.
Wulfen, którego czarne oczy wyglądały jak bezdenne studnie mroku,
ponownie nachylił się nad więzniem.
- Gdzie jest miecz?
Stanach nie miał sił ni ochoty, by zastanawiać się, dlaczego Theiwar [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl