[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Poklepał się po udzie.
- Od czasu, gdy obaj kręciliśmy filmy w Hollywood. Otworzyła
szeroko usta ze zdziwienia.
57
RS
- Ty też grywałeś w filmach?
- Tak. Robiliśmy różne rzeczy. Bywało, że grywaliśmy zarówno
osadników, jak i atakujących ich Indian. Nawet raz, grając jednych i
drugich musieliśmy się sami zastrzelić.
Sassy bardzo chciała usłyszeć coś więcej, ale Chester zmienił
temat.
- Posłuchaj. Najpierw wytłumaczę ci zasady, a potem posadzimy
cię na Sindbada. Słuchaj uważnie, bo ten koń miewa czasem własne
pomysły.
Sassy była zadowolona, że Chester traktuje ją jak no-wicjuszkę. Z
końmi miała jedynie do czynienia na karuzeli, jeśli nie liczyć
przejażdżki na koniku pony, gdy była mała. Zanim Chester skończył
siodłać konia, poznała zasady.
- I zawsze wsiadaj z lewej strony - dodał Chester, zaciskając uzdę i
pomagając jej wsiąść.
Chester przystosował strzemiona i podał Sassy lejce.
- Na początku spokojnie i powoli.
Początek był chybotliwy, ale po chwili Sassy złapała równowagę
w siodle. Mimo to czuła się trochę jak wahadło. Kiedy zwierzyła się z
tego Chesterowi, powiedział, że złapanie rytmu musi trochę potrwać.
- Nie narzekaj. Sindbad jest dziś w dobrym nastroju. To przyjdzie
samo.
W krótkim czasie Sassy nabrała pewności siebie. Martwiła się
nogą Chestera i nie chciała, by ją nadwerężał. W końcu przekonała
go, że powinien jej pozwolić spróbować jechać samodzielnie.
- Oprzyj się o płot i odpocznij. Przecież się nie zgubię
-powiedziała, śmiejąc się radośnie. Sindbad zarżał.
Chester potarł udo.
- Kiedyś przecież musisz zacząć. Trzymaj go tylko krótko i
naciskaj mocniej nogami. Jest przyzwyczajony, że siedzi na nim
mężczyzna. Więc więcej zdecydowania.
- No i co, Chester? Jeżdżę.
Przez następnych dziesięć minut podskakiwała w górę i w dół,
choć chciała wyglądać na zrośniętą z koniem, tak jak Luk. Spojrzała
58
RS
na Chestera. Buster siedział obok niego i bawił się kamieniem.
- Chester, powiedz prawdę. Jeśli noga ci dokucza, mogę już
skończyć.
Chester oparł ramiona na górnym drągu, a bolącą nogę o dolny.
- Przestań traktować mnie jak dziecko. Nie jesteś wcale lepsza od
Luka. Jezdz dalej. Jeszcze nie masz odparzeń od siodła. - Nie
spuszczał wzroku z Sassy, kontrolując jej postępy.
- Dobrze - krzyknęła i przerzuciła włosy przez ramię. -Ale kiedy
tylko zechcesz, skończę i przyprowadzę ci Sindbada.
Była w odległym końcu podwórka, gdy zaczęły się kłopoty.
Przestała być spięta i czujna, popuściła lejce i pomachała dumnie
ręką. Nie mogła wyliczyć gorzej.
Ani ona, ani Sindbad nie zauważyli grzechotnika wysuwającego
się zza kamieni. Nagły syk spłoszył konia. Sassy straciła kontrolę,
gdy koń stanął dęba. Krzyknęła przerażona, dodatkowo strasząc w
ten sposób konia.
- Sassy, staraj się złapać lejce! - krzyczał Chester, biegnąc w jej
stronę tak szybko, jak tylko pozwalała mu chora noga.
Przerażona Sassy bezskutecznie usiłowała zrobić to, co kazał.
- Nie mogę ich dosięgnąć!
Sindbad przeczuwając jeszcze większe kłopoty z
niedoświadczonym jezdzcem, wyciągnął szyję i ruszył galopem
przed siebie. Sassy wyleciała w powietrze i wylądowała z hukiem na
ziemi. Leżała skulona z zapartym tchem. Chester pozbył się węża, a
potem kulejąc zbliżył się do niej. Ukląkł masując jej ręce.
- To moja wina - powiedział do nieprzytomnej dziewczyny. - Nie
powinienem był cię zostawić.
%7ładne z nich nie widziało jezdzca pędzącego w ich kierunku na
złamanie karku. Luk, z twarzą wykrzywioną strachem, zeskoczył z
konia i ukląkł przy Sassy.
- Zadzwoń do Jerry Marksa - powiedział. - Jego numer jest na
biurku przy telefonie. Powiedz mu, co się stało i poproś, żeby
przyjechał ją zabrać. Potem wez mojego konia i sprowadz Sindbada.
Nic jej nie będzie. Jest tylko bardzo przestraszona.
59
RS
Gdyby było inaczej, nie chciał mieć na głowie zarówno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl