[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tyle, żeby mu wyjawić choć część prawdy. Ale musiała znalezć
jakiś punkt wyjścia.
- Zdejm mi kajdanki.
Pokręcił głową.
SCHWYTANA GWIAZDA 55
- Na razie zostawmy wszystko tak, jak jest. - WstaÅ‚, pod­
szedł do telewizora i wyłączył go. - Skąd masz ten diament,
MJ?
Wahała się kolejną chwilę. Mniejsza o zaufanie, myślała. On
mógłby pomóc, jeśli nie w inny sposób, to chociaż podsuwając
jakieś pomysły.
- Przysłano mi go. Przez nocnego posłańca. Dostałam go
wczoraj.
- SkÄ…d pochodzi?
- Zdaje się, że pierwotnie był w Azji Mniejszej- Wzruszyła
ramionami na jego syk zniecierpliwienia. - Nie powiem ci, skÄ…d
został wysłany, ale na pewno musiał być ku temu powód. Ten,
kto mi go przysłał, jest uczciwy do szpiku kości. W dołączonym
liście proszono mnie, żebym nie rozstawała się z nim i nikomu
o nim nie mówiła, póki nadawca nie będzie miał możliwości
wyjaÅ›nienia wszystkiego. - Najwidoczniej przyszÅ‚y jej do gÅ‚o­
wy różne okoliczności, ponieważ wyraznie się zaniepokoiła. -
Na pewno ma kłopoty. Duże kłopoty. Muszę zadzwonić.
- %7ładnych telefonów.
- Posłuchaj, Jack...
- %7Å‚adnych telefonów - powtórzyÅ‚. - Ktokolwiek szuka cie­
bie, pewnie szuka też twojego kumpla. Jego telefon może być na
podsÅ‚uchu, a to doprowadziÅ‚oby ich do ciebie. Co z kolei dopro­
wadziÅ‚oby ich do mnie, a wiÄ™c żadnych telefonów. Teraz po­
wiedz, jak twemu uczciwemu przyjacielowi udało się położyć
łapę na błękitnym brylancie, który sprawia, że Hope wygląda jak
nagroda w pudełku po prażonej kukurydzy?
- W najzupełniej legalny sposób. - Przeczesała palcami
wÅ‚osy, chcÄ…c pokryć zakÅ‚opotanie. Najwyrazniej byÅ‚ przeÅ›wiad­
czmy, że ten przyjaciel to mężczyzna - dlaczego miałaby wy-
56 SCHWYTANA GWIAZDA
prowadzać go z błędu? - Nie zamierzam ci wszystkiego wyjaś-
niać. Dodam tylko tyle, że do jego obowiÄ…zków należaÅ‚o zajmo­
wanie się nim. Słuchaj, pozwól, że powiem ci co nieco o tym;
kamieniu. Jest jednym z trzech. KiedyÅ› zdobiÅ‚y oÅ‚tarz zbudowa­
ny na cześć starożytnego rzymskiego boga. Mitraizm był jedną
z ważniejszych religii w Cesarstwie Rzymskim...
- Trzy Gwiazdy Mitry - mruknÄ…Å‚. SpojrzaÅ‚a na niego uważ­
nie, najpierw ze zdziwieniem, potem podejrzliwie.
- SkÄ…d wiesz o Trzech Gwiazdach?
- Przeczytałem o nich w poczekalni u dentysty - mruknął.
Teraz, kiedy wziÄ…Å‚ do rÄ™ki kamieÅ„, podziw w jego oczach prze­
rodził się w fascynację. - Uważano, że to mit. Trzy Gwiazdy
osadzone w złotym trójkącie trzymanym przez boga światła.
- To nie mit - zauważyła MJ. - Smithsonian Institute przed
paru miesiącami kupił te unikalne kamienie gdzieś w Europie
Mój przyjaciel powiedział, że muzeum chce to utrzymać w taje-
mnicy aż do weryfikacji.
- 1 oszacowania - myślał głośno - ubezpieczenia i zapew-
nienia ścisłej ochrony.
- Miały być pilnie strzeżone - powiedziała MJ.
W odpowiedzi zaśmiał się cicho.
- Nie wygląda na to, że się udało, prawda? Te brylanty
symbolizują miłość, wiedzę i hojność. - Zmrużywszy oczy,
wpatrywał się w starożytny klejnot. - Ciekawe, który to z nich?
- Nie mam pojęcia. - Była szczere zdziwiona. W mgnieniu
oka zmienił się z zabijaki o podejrzanym rodowodzie w erudytę.
- Ale najwidoczniej ty wiesz o nich tyle samo co ja.
- SÅ‚yszaÅ‚em o mitraizmie - odparÅ‚. - PoprzedzaÅ‚ chrzeÅ›ci­
jaÅ„stwo i rozwijaÅ‚ siÄ™ równolegle z nim. Ludzkość zawsze po­
szukiwała łagodnego i sprawiedliwego bóstwa. - Wzruszył ra-
SCHWYTANA GWIAZDA 57
mionami, obracajÄ…c kamieÅ„ w dÅ‚oni. - Ludzie nie zawsze dosta­
ją to, czego chcą. Znam legendę o Trzech Gwiazdach. Mówiono,
że bóg trzymaÅ‚ ten trójkÄ…t przez wieki, i utrzymywaÅ‚ w ten spo­
sób Å›wiat w równowadze. Potem trójkÄ…t zaginÄ…Å‚ albo padÅ‚ czy­
imś łupem, albo zatonął wraz z Atlantydą. - Dla swojej własnej
przyjemności włączył lampę, patrzył, jak kamień wybucha mocą
w mętnym świetle. - A najprawdopodobniej trafił do jakiegoś
skorumpowanego rzymskiego skarbnika. - Delikatnie pogładził
kciukami ścianki klejnotu. - To coś, za co ludzie gotowi byliby
zabić. Albo umrzeć - dodał. - Niektóre legendy umieszczają
Gwiazdy Mitry w grobie Kleopatry, wedÅ‚ug innych Merlin za­
mknął je w krysztale i strzeże do powrotu króla Artura. Jeszcze
inne twierdzą, że sam bóg cisnął je w niebo i zapłakał nad ludzką
gÅ‚upotÄ…. Ale powodem, dla którego zostaÅ‚y ukradzione i roz­
dzielone, są po prostu pieniądze. - Uniósł wzrok znad kamienia
i napotkał jej spojrzenie. - Pojedynczo każdy jest wart fortunę,
a w trójkącie wieczność.
Tak, trzeba przyznać, że ją fascynowało to, w jaki sposób ten
głęboki, męski głos nabierał chłodnego tonu wykładowcy. I cały
czas muskał lśniący kamień tak, jak mężczyzna mógłby muskać
świetlistą skórę kobiety.
Ale pokręciła głową, słysząc ostatnie zdanie.
- Nie wierzÄ™ w to.
- Nie, ale tak mówi legenda, prawda? Ktokolwiek posiada
trójkÄ…t, ze wszystkimi Trzema Gwiazdami, zdobywa boskÄ… wÅ‚a­
dzę i nieśmiertelność. Ale niekoniecznie łaskę. Ludzie zabijają
za mniejsze rzeczy. O wiele mniejsze.
PoÅ‚ożyÅ‚ kamieÅ„ na stoliku miÄ™dzy nimi, gdzie pÅ‚onÄ…Å‚ spokoj­
nym ogniem. Uświadomił sobie, że teraz wszystko się zmieniło.
Stawki poszły w górę, a szanse zmalały.
58 SCHWYTANA GWIAZDA
- Jesteś w kiepskim położeniu, MJ. Ktokolwiek go szuka,
nie będzie się zastanawiał nad tym, czy wziąć z nim twoją
głowę. - Podrapał się w podbródek, palcami przejeżdżając po
płytkim dołeczku. - A moja głowa jest teraz niebezpiecznie
blisko twojej.
Nie mógł uwierzyć, że ma takiego pecha. To tylko jego wina,
powiedział sobie, kojąc nerwy Mozartem i Moetem. Ponieważ
próbował trzymać się z dala od głównego nurtu wydarzeń, mu
siał polegać na tych, którym powierzył swoje sprawy.
Niekompetentni co do jednego, uznaÅ‚, znajdujÄ…c ulgÄ™ w gÅ‚a­
dzeniu sobolowego pÅ‚aszcza, który kiedyÅ› zdobiÅ‚ ramiona cary­
cy Katarzyny.
I pomyśleć, że bawiła go myśl, że łowca nagród dopadnie
denerwującej panny 0'Leary. Prościej byłoby porwać ją z mie-
szkania czy z pracy. Ale lubił finezję. No i oczywiście dystans.
Aowca nagród mógłby zostać oskarżony o jej uprowadzenie!
i śmierć. Tacy mężczyzni są gwałtowni z natury, nieprzewidy
walni. Policja zamknęłaby dochodzenie bez większego namysłu
czy wysiłku.
Tymczasem dziewczyna uciekła i na pewno miała przy sobie
kamień.
Wypłynie na powierzchnię, pomyślał, oddychając powoli
równo. Z pewnością lada chwila skontaktuje się ze swymi przy
jaciółkami. Zapewniano go, że są wobec siebie niesłychanie
lojalne.
Był mężczyzną, który ceni lojalność.
A kiedy panna O'Leary spróbuje skontaktować siÄ™ z przyja­
ciółkami - tą, która znikła, i tą poza jego zasięgiem - będzie ją
miał.
SCHWYTANA GWIAZDA 59
Kamień też.
Z nią bez wątpienia zdobędzie dwie pozostałe Gwiazdy.
W końcu, pomyślał z łagodnym uśmiechem, Bailey James
sÅ‚ynie z tego, że jest dobrÄ… przyjaciółkÄ…, współczujÄ…cÄ… i inteli­
gentną kobietą. Był przekonany, że Baiłey będzie lojalna wobec
przyjaciółki, na tyle współczująca, by przedłożyć jej dobro nad
wszystko. I dziÄ™ki tej lojalnoÅ›ci i współczuciu zdobÄ™dzie kamie­
nie bez dalszej zwłoki.
W zamian za życie niejakiej 0'Leary.
SpÄ™dziÅ‚ wiele lat na poszukiwaniu Trzech Gwiazd. Zainwes­
tował w to znaczną część olbrzymiego majątku. I odebrał życie
wielu ludziom. Teraz niemal miaÅ‚ je w rÄ™kach. Tak blisko, my­
ślał, tak bardzo blisko, że palce drżały mu z niecierpliwości.
A kiedy będzie je miał, osadzi je w trójkącie i umieści na
ołtarzu, który dla nich zbudował, dostąpi najwyższej władzy.
Nieśmiertelności.
Potem oczywiście zabije kobiety.
Stosowna ofiara, uznał, w sam raz dla boga.
ROZDZIAA 4
Zostawił ją samą. Teraz miała czas na zastanowianie się, czy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl