[ Pobierz całość w formacie PDF ]
%7łebyś wiedział, jaką mam na ciebie dziką ochotę!
Nie miał wyjścia. Nie był już w stanie gniewać się na nią. Wiedział, jakie
to zupełnie niewłaściwe i na dłuższą metę niebezpieczne, że tak jej wszystko
uchodzi bezkarnie. Kiedyś ona posunie się za daleko, a na to nie chciał i nie
mógł sobie pozwolić. Musiał znalezć jakiś sposób, żeby zahamować ten
niezdrowy proces. Tymczasem dzisiaj nie chciał się z nią kłócić, dzisiaj
powinna go jeszcze rozpieścić.
Zaprosił obie panie na kolację. Po niej odwiózł po drodze Barbarę do
domu i nareszcie zostali, po raz pierwszy od rana, znów tylko we dwoje.
Weissmuller będzie prawdopodobnie się skarżył. Boję się, że zażąda od
ciebie zdjęcia mnie ze stanowiska albo przynajmniej znacznego ograniczenia
moich kompetencji. W wypowiedzi Carli brzmiała nuta skruchy.
157
RS
Proszę, uczyń mi tę grzeczność i nie poruszaj spraw zawodowych. Nie
psujmy sobie nastroju, jeśli ten wieczór albo noc mogą uratować cały dzień!
spojrzał na nią krótko i ręką sięgnął do jej uda.
Przycisnęła się do drzwi auta, żeby nie dać mu możliwości dotykania jej.
Czy nigdy jeszcze nie słyszałeś o tym, że nie wolno odwracać uwagi
kierowcy podczas jazdy? Masz obserwować drogę oraz ruch, a nie pasażerów.
Jej belferska uwaga nie sprawiała wrażenia poważnej, tym bardziej że
wypowiedziana została z uśmiechem.
W mieszkaniu Carli został sowicie wynagrodzony za hańbę całego dnia.
Następnego ranka obudził go szmer wody. Kilka minut pózniej Carla
pojawiła się w sypialni, owinięta jedynie umocowanym na piersiach
ręcznikiem kąpielowym. Niewiele widział w swym życiu rzeczy piękniejszych
od widoku jaki mu zaoferowała. Wyskoczył z łóżka jak młodzieniaszek, prosto
ku niej i objął ją gwałtownie. Napominała go, odwołując się do rozsądku:
Szef powinien być zawsze wzorem, a więc musi rano pojawić się
punktualnie w zakładzie. Nie mamy czasu oddawać się takim błazeństwom.
Nie puszczał jej, lecz trzymał mocno w ramionach. Ze spojrzenia
nietrudno było wyczytać, na co ma ochotę.
Właściwie myślałem niekoniecznie o błazeństwach, chyba że to się
teraz tak nazywa?
Promienny uśmiech nie wystarczał, żeby ją przekonać. Jeśli Carla nie
chciała, to nie chciała. Basta.
158
RS
Nowe wyzwanie
Przypuszczenia Carli nie zawiodły. Weissmuller zameldował się w ciągu
przedpołudnia na rozmowę. Ledwie wszedł do biura, rozpoczął potężną tyradę
urągań. Takie pojęcia, jak: protekcja, kumoterstwo, niemożliwe stosunki, które
padły w potoku słów rozgniewanego wicedyrektora, rozbudziły uwagę Franka.
Już dawno nikt nie powiedział mu swego zdania tak bezpośrednio. Ten
człowiek ma rację! Czy już dawno nie wyrzucono by mnie z tego fotela, gdybym
był tylko dyrektorem, a nie właścicielem tej firmy? W swej bezgranicznej
miłości, graniczącej prawie z poddaństwem, musiał całkowicie utracić zmysł
obiektywizmu.
Dziękuję panu za tę szczerą rozmowę przyznał mu rację.
Weissmuller próbował już prawie przepraszać, ale Frank odparował:
Umiem przyjąć krytykę; zapewniam pana, że szybko podejmę
odpowiednie kroki.
Następną godzinę wykorzystał na ułożenie pewnego planu. Potem
wezwał do siebie Carlę.
Czy masz już wyobrażenie swojej przyszłości w moim zakładzie?
zapytał bez ogródek.
Aha, skarżypyta Weissmuller już się wypłakał u tatusia".
Z twarzy zniknęła jakakolwiek łagodność; jej południowy temperament
błyskawicznie wziął górę. Widać było, jak trudno jej usiedzieć spokojnie na
krześle.
Temu zasrańcowi tak kiedyś zerżnę tyłek, że przez dwa tygodnie nie
usiądzie. Znajdę sposób na to, możesz być spokojny! Niech sobie potem
wdraża postępowanie o rękoczyny, niech robi, co chce, wszystko mi jedno!
159
RS
W skrytości, ducha ubawiło go to; starał się jednak niczego po sobie nie
pokazać; nie chciał jakąś pogodną uwagą wywołać jeszcze większej wściekło-
ści. Cieszył się, że tym razem nie on był adresatem nie, żeby się bał, ale gdy
Carla szalała, to nikomu nie było do śmiechu. Nie mógł się jednak
powstrzymać od jednej uwagi:
Dla porządku chciałbym ci zwrócić uwagę na to, że karę chłosty w
naszym zakładzie jakiś czas temu znieśliśmy.
To mnie nie obchodzi. Wam szefom trzeba od czasu do czasu
pospuszczać portki!
Nie zareagował na to, chcąc przejść do rzeczy i przedstawić jej swoją
propozycję. Naszkicował jej pokrótce stan rzeczy w filii alzackiej.
Jeśli prace budowlane przebiegną zgodnie z programem, będziemy
mogli w listopadzie podjąć produkcję. Mamy jeszcze różne personalne wakaty.
Stanowiska dyrektora i jego zastępcy leżą mi szczególnie na sercu.
Specjalnie zatrzymał się na moment, by móc ocenić stopień oczekiwania
u Carli.
Bez wchodzenia w tym momencie w bliższe szczegóły czy czułabyś
się na siłach objąć jedno z tych ważnych stanowisk?
Spojrzenie Carli wyrażało zdziwienie. Co to miało znaczyć? Chciał się jej
w ten elegancki sposób pozbyć? Czyżby Weissmuller dokuczył mu do
żywego?
Widzisz, że jestem trochę zdziwiona. Po co mam jechać do Alzacji?
Mnie się podoba tu, w Zurychu.
Nie oczekiwał, że będzie się zaraz zachłystywała z zachwytu, wierzył
jednak, że nie będzie się mogła oprzeć pokusie, płynącej z możliwości objęcia
ważnej funkcji.
160
RS
Nie chcę wywierać żadnego nacisku. Masz dosyć czasu, żeby się
gruntownie zastanowić.
Próbował jej wybić z głowy, że Weissmuller ma z tym coś wspólnego i
wyciągnął kolejną przynętę:
Firma oddałaby ci do dyspozycji piękny apartament w Alzacji, a twoje
przyszłe zarobki pozwoliłyby ci nadal płacić czynsz za mieszkanie w Zurychu.
Mogłabyś w piątek po południu przyjeżdżać do Szwajcarii i wracać do Alzacji
dopiero w poniedziałek rano. Do tego ja sam przez pierwsze dwa lata będę w
nowym zakładzie pracował co najmniej przez jeden dzień w tygodniu.
Carla nie dawała się tak łatwo przekonać. Nawet, jeśli pozycja sama w
sobie była kusząca, nie mogła się pozbyć uczucia, że Frank chce ją odsunąć.
Kochasz mnie, jak myślę. Dlaczego więc wysyłasz mnie stąd?
Zrozumiał, że niezręcznością było przedstawienie jej tej propozycji
bezpośrednio po skardze Weissmullera.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]