[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uda i nie będzie nam już potrzebny, możesz się nim zająć.
- Jack, chcesz zabić tylu ludzi? - zapytał Middleton.
- Oddam część z tych dziesięciu milionów na fundusz pomocy ofiarom... -
Szeroko się uśmiechnął. - Albo i nie.
Nagle umilkł. Przechylił głowę. Faust także spojrzał w górę.
- Helikopter - mruknął Perez. Ale Faust krzyknął:
- Nie, dwa! Zaraz, trzy! Faust podbiegł do okna.
- To pułapka. Policja. Wojsko. - Spiorunował Jacka wzrokiem. -Ty ich tu
przyprowadziłeś!
- Nie, zrobiłem to, co uzgodniliśmy.
Middleton usłyszał silniki jeepów i transporterów, które szybko się zbliżały.
W górze rozbłysły reflektory.
Faust nacisnął wyłącznik na ścianie. Magazyn pogrążył się w ciemnościach.
Middleton rzucił się na Fausta, ale zobaczył, jak jego niewyrazna sylwetka
biegnie do rogu pomieszczenia, unosi klapę i znika. Kilka sekund pózniej
zawarczał silnik motorówki.
Do diabłal, pomyślał Middleton. Włączył światło. Podbiegł do klapy.
Próbował ją unieść, ale Faust zamknął ją z drugiej strony.
Spocony i rozgorączkowany Perez wymierzył do Middletona z pistoletu.
- Nie ruszaj się, Harry. Jesteś teraz moją przepustką. Middleton, nie zwracając
na niego uwagi, ruszył w stronę wyjścia
z magazynu.
- Harry! - Perez wycelował w jego głowę. - Nie będę powtarzał!
Skrzyżowały się ich spojrzenia. Perez nacisnął spust. Trzask!
Middleton wyciągnął z kieszeni garść kul i pokazał mu. Gdy w restauracji
udawał, że bierze z magazynka trzy czy cztery pociski, wyciągnął wszystkie
 łącznie z tym w komorze.
Jego oczy przewiercały zięcia.
- Pamiętasz tamten esemes? Nie był od Nory i Lespasse'a. Był od Charley.
 Green Lantern". To nasz sygnał alarmowy. Napisała mi, z czyjej strony grozi
mi niebezpieczeństwo. Z twojej, Jack. Wiedziałem, że zaprowadzisz mnie do
Fausta. Dlatego wysłałem wiadomość do Nory i Lespasse'a, żeby pojechali za
mną z restauracji.
Middleton skoczył naprzód i wymierzył Perezowi cios w szczękę, a potem
bez trudu wyrwał mu automat. Wsunął pocisk do komory, zaryglował i
wycelował w zięcia.
- Harry, nie rozumiesz. Tylko udawałem Chciałem się dowiedzieć, kto w tym
bierze udział. Jestem patriotą.
- Nie. Jesteś zdrajcą który chciał zamordować sto tysięcy obywateli swojego
kraju... - Zmrużył oczy. - Sto tysięcy i jednego.
- Jednego?
- Mojego wnuka. Charley powiedziała mi, co się stało. Jak mogłeś zrobić coś
takiego? Jak?
Perez zgarbił się, wbił wzrok w ziemię i porzucił wszelkie pozory.
- Dziecko nie pasowało do mojego stylu życia.
- Charley też nie? Co miała zrobić moja córka po stracie dziecka, z rozpaczy
popełnić samobójstwo?
Nie odpowiedział. Nie musiał. Middleton złapał dygocącego Pereza za
kołnierz, rzucił go na kolana i przytknął lufę do jego czoła. Czuł, jak zaciska
mu się palec na spuście.
Ten człowiek zabił twojego wnuka, zamierzał zabić twoją córkę. Jesteśmy w
środku obławy, pierwszy cię zaatakował... Jeżeli go zlikwidujesz, nikt się tym
nie przejmie. No już, zrób to! Zanim ktoś tu wejdzie. Perez z żałosną miną
przymknął oczy.
- Błagam cię, Harry. Błagam.
Zielona koszula, zielona koszula, zielona koszula...
Middleton opuścił broń. Pchnął Pereza, który rozciągnął się na brzuchu na
podłodze.
Drzwi otworzyły się z hukiem. Pomieszczenie wypełniło kilkunastu żołnierzy
i ludzi w kurtkach z napisem FBI. Agenci skuli Pereza, a jednostka chemiczna
w strojach ochronnych, przypominających skafandry kosmonautów, ruszyła
prosto do zbiorników z gazem i rozłożonego na stole sprzętu, sprawdzając go
czujnikami. Po kilku minutach jeden z funkcjonariuszy oznajmił:
- Nic nie zdążyli zmieszać. Nie ma zagrożenia.
Do magazynu wkroczył siwowłosy mężczyzna w mundurze z dystynkcjami
majora. Miał posępną minę.
Och, nie... Middleton domyślił się, czego właśnie dowiedział się major Stanley
Jenkins.
- Przykro mi, pułkowniku. Uciekł. Middleton westchnął.
Przynajmniej zabezpieczyli gaz. Miasto było uratowane. A Faust stanie się
jednym z najbardziej poszukiwanych ludzi w historii Stanów Zjednoczonych.
Znajdą go. Middleton tego dopilnuje.
Pół godziny pózniej Jack Perez znalazł się w areszcie, a Middleton stał przed
magazynem w towarzystwie Tesli, Lespasse'a i Jenkinsa-swojego dawnego
kolegi z wojska. Zatrzymał się przy nich samochód. Nieoznakowany. Czy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl