[ Pobierz całość w formacie PDF ]
arystokratycznym golfie, wyprowadzając się wzajemnie z równowagi.
- Chyba ju\ czas na deser - wtrąciła się w końcu Hillary. - Mo\e lody pomogą wam ochłonąć.
- Najpierw chciałbym wznieść toast - oświadczył Luke, kierując kieliszek w stronę Hillary. - Za
moją śliczną \onę, która uczyniła mnie naj szczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Potem
przesunął kieliszek w stronę Charlesa. - I za jej czarującego ojca, który zadał sobie tyle trudu,
\ebym poczuł się tu jak u siebie w domu. - Luke rzucił Charlesowi spojrzenie, z którego jasno
wynikało, \e zdaje sobie sprawę ze wszystkich jego knowań. - DziękuJę, tato - dodał, akcentując
ostatnie słowo. - Jestem twoim dłu\nikiem.
- Cieszy mnie, \e się tak dobrze dogadujecie - odezwała się Hillary do Luke'a, kiedy skończyli
deser.
- Och, rozumiemy siÄ™ znakomicie.
- Luke, pójdziemy do mojego gabinetu na krótką męską rozmowę? - spytał Charles, wróciszy do
jadalni po skończonej rozmowie telefonicznej.
- Jasna sprawa, tato. - Luke'a ani na sekundę nie zwiódł przyjazny ton głosu Charlesa. - To dobry
pomysł.
Hillary patrzyła, jak odchodzą - dwóch mę\czyzn, których kocha ... Natychmiast jednak się
zreflektowała. Oczywiście, jeśli chodzi o Luke'a, to mę\czyzna, którego kiedyś kochała. Ju\ go
nie kocha. Na pewno nie. Nie ma o tym mowy!
W bibliotece Charles wyjął kryształowy korek z wytwornej karafki, potem poczęstował Luke'a
kubańskim cygarem ze swojej cennej kolekcji. Luke niewiele wiedział o leczeniu wrzodów, ale
podejrzewał, \e cygara i burbon nie są elementem kuracji.
- Za niespodzianki! --; Charles wzniósł toast i w chwili, gdy Luke wypił, nalał mu następną
kolejkÄ™.
- Nie, dziękuję ...
- Odmowa mogłaby być poczytana za obelgę. Nie chcesz chyba zniewa\yć swojego teścia,
prawda?
Luke nie odpowiedział, ale zauwa\ył, \e Charles nie napełnił swojego kieliszka. Stary drań chce
go upić? Odczekał, a\ teść odwróci na chwilę wzrok i wylał resztkę burbona do doniczki. Przez
następną godzinę wylał ukradkiem jeszcze trzy następne kolejki. Nieświadomy tego Charles
znowu napełnił kieliszek zięcia i rozpoczął swoje śledztwo.
- Powiedz mi, Luke, tylko szczerze, dlaczego poślubiłeś moją córkę tak nagle?
Luke musiał grać rolę podchmielonego pana młodego,
chwiejąc się nieco w krześle i połykając słowa. - Nie sądzę, \ebym mógł ci to
powiedzieć.
- Oczywiście, \e mo\esz.
Luke zaprzeczył gwałtownym ruchem głowy.
- Myślisz, \e nie zrozumiem? - naciskał Charles.
- Właśnie. - Luke wykorzystał fakt, \e teść uwa\ał go za pijanego, by stwierdzić to z całą
powagą. - Jesteś za stary, \eby to zrozumieć.
- Wcale nie jestem za stary! - obruszył się Charles. Luke tylko wzruszył ramionami.
- Musisz wiedzieć, młody człowieku, \e bardzo du\o wiem o kobietach!
- Jasne! - Luke parsknÄ…Å‚ kpiÄ…co.
- Chciałbyś wiedzieć o nich tyle, co ja.
Luke znowu parsknÄ…Å‚.
- Uwa\asz, \e jesteś jedynym mę\czyzną, który kiedykolwiek się zakochał? - pytał dalej Charles.
- Między mną a Hill ... Hillary to ... - Twarz Luke' a skrzy. wiła się w udawanym pijackim
grymasie. - To coś specjalnego. .- Wiem wszystko o tym czymś specjalnym - odrzekł ponuro
starszy mę\czyzna. - Kochasz kobietę i myślis\, \e to coś specjalnego, a potem nagle ona
odchodzi z innym mÄ™\czyznÄ…· - Mówisz o swoim maÅ‚\eÅ„stwie ... - Luke pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… ze
zrozumieniem.
- Nie, nie chodzi mi o matkę Hillary - odpowiedział ku zdziwieniu Luke'a Charles. - Nie byłem
mę\em tej kobiety, choć mieliśmy zamiar wziąć ślub, a nie odbył się on z winy twojego ojca.
- Co mój tata miał z tym wspólnego?
- Zapomnij o tym - uciÄ…Å‚ Charles.
Luke nie mógł jednak o tym zapomnieć, bo czuł, \e Charles naprowadził go na istotny trop
wiodący do zródeł waśni obu dawnych wspólników.
Jeśli tak, byłby to jeszcze jeden dowód na to, \e miłość powoduje tylko spustoszenia. I jeszcze
jeden powód, dla którego Luke nie zamierzał się zakochiwać i pozwolić, by jakakolwiek kobieta
nim zawładnęła. Prędzej dałby się posiekać na kawałki.
ROZDZIAA SZÓSTY
W gościnnej sypialni na górze Hillary zastanawiała się, o czym rozmawiają Luke i jej ojciec. Na
dole panowała przejmująca cisza, a mę\czyzni nie wychodzili z biblioteki od prawie dwóch
godzin.
Nie mogła powiedzieć, \eby a\ tak bardzo pragnęła towarzystwa Luke'a. Nie dlatego się
niepokoiła. Pokój, który kiedyś wydawał jej się taki du\y, zmalał w obliczu perspektywy dzie-
lenia go z kimkolwiek. Ale w tej chwili tylko Killer dotrzymywała jej towarzystwa. Rozło\yła się
na jej kolanach i siedzeniu obok.
- Polubiłaś Luke'a, prawda? - zwróciła się do suki. - Mam . nadzieję, \e następnym razem to będą
jego kolana.
Nagle przyłapała się na grzesznej myśli, \e sama chęmie by na nich usiadła ... i wtedy pojawił się
Luke.
- Rozmawiasz z przyjaciółką? - zapytał z kpiną.
- Coś w tym rodzaju. - Hillary dziękowała losowi, \e nie wypowiedziała na głos swoich ostatnich
myśli, tym bardziej \e miała ochotę na coś więcej ni\ siedzenie na kolanach Luke'a. - Jak ci
poszło z tatą?
- Zwietnie.
Z tonu jego głosu wywnioskowała, \e nie chce powiedzieć jej więcej, a nie miała ochoty ciągnąć
go za język. Mieli inne pilne sprawy do uzgodnienia.
- Luke, musimy porozmawiać o naszych najbli\szych planach - zaczęła Hillary.
- A o czym tu rozmawiać? - przerwał jej obcesowo. - Jutro albo pojutrze znajdę mieszkanie i
przeprowadzimy siÄ™.
- Je\eli wyprowadzÄ™ siÄ™ stÄ…d za kilka dni ...
- ChwileczkÄ™. Co ma znaczyć to "jeÅ›li"? JesteÅ› mojÄ… \onÄ…· Gdzie bÄ™dÄ™ ja, tam ty.
-Chciałam powiedzieć ... - Hillary zgromiła go spojrzeniem - ... \e je\eli mam wyprowadzić się z
tobą, musimy wszystko dokładnie zaplanować. Poza mieszkaniem - swoją drogą, nie podpisuj
umowy, dopóki nie obejrzę domu - są jeszcze inne rzeczy, którymi trzeba się zająć.
- Na przykład?
- Muszę znalezć ojcu nową gospodynię. Panna Okido odeszła miesiąc temu na emeryturę.
- Dlaczego twój ojciec sam sobie kogoś nie znajdzie?
- Bo mu obiecałam, \e się tym zajmę. Więc jeśli mam się wyprowadzić, to zatrudnienie
gospodyni jest konieczne. Nie zgodzę się, \eby tata został tu całkiem sam.
- Zwietnie, więc znajdziesz mu gospodynię. Czy to takie trudne?
- Widać, \e nigdy nie próbowałeś tego robić ...
- Nie, ale mam przyjaciółkę, która prowadzi agencję oferującą interesujące cię usługi. Poproszę
ją, \eby przysłała kilka kandydatek. A tymczasem zacznij się pakować.
- Przestań mi bez przerwy rozkazywać, jeśli łaska! Nie lubię tego! Jesteś cholernym wa\niakiem,
który myśli tylko o sobie.
- A ty jesteś cholemie seksowną dziewczyną, która myśli tylko o sobie. Jak mo\esz \ądać, \ebym
trzymał ręce z daleka od ciebie? Chocia\ ... jeśli mamy myśleć nie tylko o sobie, to mo\e nie
muszę ju\ uwa\ać na ręce?
- Musisz! - Hillary odsunęła się od niego.
- W kontrakcie nic o tym nie napisano.
- Ale ja tego chcÄ™.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]