[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szym kłopocie; ale trzeba przyznać, żeś na niego zasłużył. Obwiniano mnie,
że nie jestem wiernym kochankiem i że mam po kilka miłostek na raz: ale ty
przewyższasz mnie tak dalece, że nie śmiałbym nawet zamarzyć rzeczy, które
ty speÅ‚niÅ‚eÅ›. Czy mogÅ‚eÅ› mniemać, że zachowasz paniÄ… de Thémines, wiążąc
się z królową? I czyś się spodziewał, że, związawszy się z królową, będziesz ją
mógł oszukiwać? Jest Włoszką i królową, i tym samym podejrzliwą, zazdro-
sną i dumną: kiedy twoje szczęście, raczej niż twój rozsądek, zwolniło cię z
dawnych zobowiązań, podjąłeś nowe, i wyobrażałeś sobie, iż na oczach całe-
go dworu będziesz mógł kochać panią de Martigues tak, żeby królowa tego
nie spostrzegła? Nie mogłeś dołożyć zbyt wiele starań, aby wynagrodzić kró-
lowej wstyd, iż uczyniła pierwsze kroki. Zapomniała dla ciebie o wszystkim;
twoja dyskrecja broni ci powiedzieć mi tego, a moja pytać o to; ale to pewna,
że cię kocha, że ci nie ufa i że oczywistość jest przeciw tobie.
Czy tobie przystało obsypywać mnie wyrzutami przerwał widam i czy
twoje doświadczenie nie powinno raczej mieć pobłażania dla moich błędów?
Przyznaję chętnie, żem zawinił; ale pomyśl, błagam, jak mnie ratować z prze-
paści. Sądzę, iż trzeba, abyś poszedł do królewicowej, skoro tylko się obudzi,
i poprosił jej o ów list, jakoby zgubiony przez ciebie.
Powiedziałem ci już odparł pan de Nemours że propozycją twoja jest tro-
chę dziwna i że mój osobisty interes niełatwo się z nią zgodzi; ale co więcej,
widziano, jak ten list wypadł z twojej kieszeni, i trudno byłoby mi kogoś
przekonać, że wypadł z mojej.
Sądziłem, żem ci powiedział odparł widam że królewicowej powiedziano,
iż list wypadł tobie.
Jak to! odparł żywo pan de Nemours, który ujrzał w tej chwili niebezpie-
czeÅ„stwo, na jakie go to naraża wobec pani de Clèves powiedziano królewi-
cowej, że to ja zgubiłem ów list?
Tak odparł widam. A omyłka ta wynika stąd, że kilku dworzan znajdo-
wało się w pokoju, gdzie były nasze ubrania, i że twoi ludzie i moi przyszli po
nie równocześnie. W tej chwili wypadł list; dworzanie podnieśli go i przeczy-
tali głośno. Jedni sądzili, że jest do ciebie; drudzy, że do mnie. Chastelart,
który go wziął i u którego się upominałem, powiedział mi, że dał ów list kró-
lewicowej jako należący do ciebie; ci, którzy opowiadali o tym królowej, po-
wiedzieli, na nieszczęście, że należy do mnie; tak więc możesz łatwo spełnić
moją prośbę i wybawić mnie z kłopotu.
Pan de Nemours zawsze bardzo kochał widama, a pokrewieństwo jego z
paniÄ… de Clèves uczyniÅ‚o mu go jeszcze droższym. Mimo to nie mógÅ‚ siÄ™ zdo-
60
być na to, aby siÄ™ narazić na to, iż pani de Clèves może usÅ‚yszeć o tym liÅ›cie
jako o czymś, co jego dotyczy. Zadumał się głęboko, a widam domyślił się
mniej więcej przedmiotu jego dumania.
Rozumiem rzekł że obawiasz się pokłócić ze swą damą; byłbym gotów
zgoła przypuszczać, że to królewicowa, gdyby nie to, że tak mało objawiasz
zazdrości o pana d'Anville. Ale jak bądz się rzeczy mają, nie godzi się, abyś
poświęcał swój spokój dla mojego; chętnie też dam ci sposoby dowiedzenia
tej, którą kochasz, że list pisano do mnie, a nie do ciebie. Oto bilecik pani
d'Amboise, przyjaciółki, której pani de Thémines zwierzyÅ‚a siÄ™ ze swych
uczuć. Bilecikiem tym prosi mnie o zwrot listu przyjaciółki, tego właśnie, któ-
ry zgubiłem; bilecik ma mój adres, treść nie zostawia żadnej wątpliwości, że
list, o który się upomina, to ten sam, który znaleziono. Oddaję ten bilecik w
twoje ręce, pokaż go swojej pani na uniewinnienie. Zaklinam cię, nie trać
chwili i śpiesz zaraz rano do królewicowej.
Pan de Nemours przyrzekł i wziął bilecik pani d'Amboise; ale zamiarem
jego nie było iść do królewicowej, miał coś pilniejszego na głowie. Nie wątpił,
że .już powiedziano pani de Clèves o liÅ›cie, i nie mógÅ‚ znieść, aby osoba, któ-
rą kochał bez pamięci, mogła przypuszczać, że on ma konszachty z inną.
Udał się do niej w porze, gdy przypuszczał, że już nie śpi, i kazał oznaj-
mić, że nie żądałby zaszczytu oglądania jej o tak niezwykłej godzinie, gdyby
ważna sprawa nie zmuszaÅ‚a go do tego. Pani de Clèves byÅ‚a jeszcze w łóżku,
z duszą stroskaną i wzburzoną smutnymi myślami, jakie ją oblegały przez
noc. Niezmiernie się zdziwiła, kiedy jej powiedziano, że pan de Nemours chce
z nią mówić; podrażniona, odpowiedziała bez wahania, że jest chora i że nie
może go przyjąć.
Książę nie uraził się tą odmową; oznaka chłodu, w chwili gdy pani de
Clèves mogÅ‚a dziaÅ‚ać pod wpÅ‚ywem zazdroÅ›ci, nie byÅ‚a zÅ‚Ä… wróżbÄ…. UdaÅ‚ siÄ™
do ksiÄ™cia de Clèves i oznajmiÅ‚ mu, że idzie od jego żony; że bardzo mu przy-
kro, iż nie mógł się z nią zobaczyć, ile że ma z nią do pomówienia w sprawie
nader ważnej dla widama de Chartres. W paru słowach dał do zrozumienia
panu de Clèves, jak wielkiej rzecz jest wagi, za czym pan de Clèves zaprowa-
dził go natychmiast do pokoju żony. Gdyby nie mrok, jaki panował, z trudem
zdołałaby ukryć pomieszanie i zdumienie, kiedy ujrzała pana de Nemours
wchodzÄ…cego z mężem. Pan de Clèves znajmiÅ‚ jej, że chodzi tu o list, że po-
trzebna jest jej pomoc w sprawie widama i że jej rzeczą jest rozpatrzyć z pa-
nem de Nemours, co trzeba uczynić; on sam śpieszy do króla, który po niego
właśnie posyła.
Pan de Nemours zostaÅ‚ z paniÄ… de Clèves, czego wÅ‚aÅ›nie pragnÄ…Å‚.
Przychodzę panią spytać rzekł czy królewicowa nie mówiła pani o liście,
który Chastelart oddał jej wczoraj?
MówiÅ‚a mi coÅ› o tym odparÅ‚a pani de Clèves ale nie widzÄ™, co ten list ma
wspólnego ze sprawami mego wuja, i mogę pana zapewnić, że go tam nie
wymieniono.
To prawda odparł pan de Nemours że go nie wymieniono, ale mimo to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]