[ Pobierz całość w formacie PDF ]

47
sunęła się ponoć z tego powodu o 3 metry). Ludzi, którzy zjechali z całego świa-
ta, jest już w Dolinie półtora miliona. Jak tak dalej pójdzie, mieszkania osiągną
zawrotne ceny, a drogi się kompletnie zablokują. Jedyna nadzieja w następnym
trzęsieniu ziemi, które, jak zwykle, część przyjezdnych wystraszy.
* * *
Trzęsienia ziemi są obsesją Kalifornijczyków, choć po latach człowiek po-
winien przyzwyczaić się do tego, że czasem zabrzęczą talerze w kredensie al-
bo niespodziewanie spadnie z półki wazon. Zwłaszcza w dolinie, która dotyka
San Andreas Fault  uskoku spinającego, niczym zamek błyskawiczny, dno Pa-
cyfiku i Ameryki Północnej. Jego linia, dokładnie oznaczona, stanowi największą
atrakcję wycieczek odwiedzających codziennie góry Santa Cruz. Pasażerowie kli-
matyzowanych autobusów okazują duży respekt  przechadzają się po sielsko
wyglądających pagórkach, stąpając delikatnie jak po polu minowym.
I mają rację. Teren jest tylko pozornie przyjazny. Rosną tu trudne do poko-
nania chaszcze, dęby, których dotknięcie powoduje wysypkę. Na jesieni jest tak
sucho, że byle iskierka niszczy wszystko w promieniu kilkudziesięciu mil. Potem
nawet niewielki zimowy deszczyk sprawia, że wspaniałe rezydencje w Woodside
zjeżdżają kilkadziesiąt metrów w dół na fali brunatnego błota.
Dolina Krzemowa powstawała jednak w okresie, gdy znano już sposoby
wznoszenia obiektów na obszarach o wzmożonej aktywności sejsmicznej. Funda-
menty budynków tłumią drgania, ściany elastycznie poddają się odkształceniom.
Podczas ostatniego poważnego trzęsienia ziemi na jesieni 1989 roku Dolina Krze-
mowa znajdowała się w połowie drogi między San Francisco a epicentrum. Straty
powinny być tu zatem co najmniej dwa razy większe niż w San Francisco, a oka-
zały się minimalne w stosunku do szkód wyrządzonych w tym mieście.
Zaczęło się parę minut po piątej, akurat w czasie popołudniowej odprawy kie-
rowników działów. Przy pierwszym dudniącym pomruku ludzie wymienili zna-
czące spojrzenia, ale nikt nie zareagował, aby nie okazać braku opanowania. Dru-
gi, głośniejszy, zastał wszystkich wymijających się w drzwiach, ze sprawnością
nabytą dzięki grze w koszykówkę (pół godziny dziennie, w czasie przerwy na
lunch). Przy trzecim obserwowaliśmy już przebieg wydarzeń z parkingu w bez-
piecznej odległości od biurowca; czuliśmy się jak uczniowie, którym udało się
urwać z nudnej lekcji. I pewnie tak też z racji strojów wyglądaliśmy.
Chodnik rytmicznie falował, jakby przemieszczał się pod nim gigantyczny
wąż z japońskiego filmu. Pośrodku sadzawki przed budynkiem utworzył się war-
kocz wody, wychlapujący się na zewnątrz jak przy płukaniu miski. Sam budynek
48
wyraznie się chwiał. Dołączona od frontu ozdóbka architektoniczna, coś w rodza-
ju ukośnej, grubej na dwie cegły bramy, chybotała się o co najmniej metr w prawo
i w lewo. Nic się jednak nie zarysowało, nie wypadła żadna cegiełka.
Zabroniono nam powrotu do pracy, dopóki ekipy techniczne nie sprawdzą
przewodów elektrycznych i gazowych, których uszkodzenie mogło grozić wy-
buchem. Trzeba było wracać do domu. Supermarkety zamknięto, ale sprzedawcy
stali na zewnątrz i rozdawali żywność. Kolidowało to z wyniesioną z peerelow-
skiej szkoły tezą, że kapitaliści zbijają majątek na krzywdzie wdów, sierot i ofiar
kataklizmów. Choć, rzecz jasna, trudno o lepszą kupiecką reklamę niż pomoc
klientowi w biedzie. A zresztą lodówki nie działały, więc towary i tak by się po-
psuły.
Resztę dnia spędziłem zatem na uspokajaniu wydzwaniających z całego świa-
ta bliższych i dalszych znajomych. Paradoks odwrotnej perspektywy powoduje,
iż wydarzenia zasługujące na wzmiankę w dziennikach telewizyjnych wydają się
znacznie poważniejsze z daleka niż z bliska. Sam muszę się czasami powstrzy-
mywać, żeby nie dzwonić do Warszawy na wiadomość o wykolejeniu się pociągu
pod Szczecinem.
Dolina podchodzi do trzęsień po inżyniersku  strat należy się spodziewać, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl