[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziewczęcy glos. - Mamusiu, dlaczego ja nie mogę
mieć nic takiego?
- Marna krawcowa - skomentował ktoś drugi.
- Ale przyciąga wzrok. -
- Luc, rozumiem teraz, dlaczego a\ do ostatniej
chwili trzymałeś tę czarującą damę w ukryciu. Jestem
Christian... Christian Dennig - podszedł do niej wyso-
ki, bardzo przystojny blondyn.
Catherine z uśmiechem podała mu rękę. Luc zaczął
przedstawiać jej wszystkich pozostałych gości. Było
tu około trzydziestu osób ró\nych narodowości,
najczęściej przedstawicieli elity finansowej.
- Ma pani wprost bajeczne nogi - powiedział
Christian. - I mam takie wra\enie, \e Luc wolałby ten
widok zatrzymać wyłącznie dla siebie.
- Czy zna pan Luca od dawna? - zapytała.
- Od jakichś dziesięciu lat. Siedem lat temu widzia-
łem panią z daleka w Szwajcarii. Na tyle mi tylko
pozwolono.
- Naprawdę? - zapytała, starając się, by jej głos
brzmiał jak najbardziej obojętnie.,
- Luc ma bardzo rozwinięty instynkt posiadania -
za\artował Christian.
Obok nich pojawił się Luc.
- Dobrze się bawisz, Christianie?
- Znakomicie. Nie ma w tym pokoju mę\czyzny,
który by mi teraz nie zazdrościł. Dlaczego musiałem
tak długo czekać, \eby ją poznać?
- Mo\e przewidywałem twoją reakcję?
SPOTKANIE PO LATACH 113
Luc wyciągnął rękę w stronę Catherine. Była ju\
pora, by siąść do stołu.
- Podobasz się wszystkim - wyszeptał, ukradkiem
muskając ustami jej nagie ramię, a pakami delikatnie
przesuwając po plecach. - Zapomniałaś, \e mają
przyjść, prawda?
Oszołomiona stwierdziła, \e Luc uśmiecha się do
niej.
- Gdybyś widziała swoją twarz, gdy tu weszłaś!
Ale w tej zbieraninie ludzi nie wyglądasz tak
szokująco, jak się spodziewałaś.
Chyba miał rację. Właściwie nikt tu nie był ubrany
konwencjonalnie. W tym towarzystwie kobiety przede
wszystkim chciały się ró\nić jedna od drugiej. Mogła
wyglądać szokująco sama dla siebie i dla tych, którzy
ją znali, ale tutaj nikt nie okazał najmniejszego zdzi-
wienia i nie uznał, \e w tym stroju wygląda jakby
uciekła z cyrku.
Po jej lewej stronie usiadła przy stole kobieta w
średnim wieku, z haczykowatym nosem, i zapytała:
- Gzy pani poluje?
- Catherine nie przepada za tym krwawym sportem
- wyjaśnił Luc z wymuszonym uśmiechem.
- Chyba więc zamierza zmienić ciebie-zauwa\yła
złośliwie blondynka w wiśniowej, jedwabnej sukni. -
Krwawe sporty to twoja najmocniejsza strona.
- I twoja, droga siostro - wtrącił sucho Christian.
To przyjęcie nie było tak cię\ką próbą, jak się
obawiała. Luc był w wyjątkowo dobrym humorze,
a to ją peszyło. Oklapła zupełnie, gdy w salonie
podano kawę. Siostra Christiana usiadła obok niej, a
Catherine wytę\yła umysł, \eby przypomnieć sobie
jej imię. Georgina, tak właśnie się nazywała.
- Nie widziałam pani z Lucern w Nicei.
- Bo mnie tam nie było. Georgina udała zdziwioną:
- Była z nim Silwana Lenzi. Przypuszczałam&
Och, Bo\e, czy powiedziałam coś niestosownego?
114 SPOTKANIE PO LATACH
- Powiedziała pani dokładnie to, co zamierzała
pani powiedzieć, młoda damo - odparła lapidarnie
miła kobieta z haczykowatym nosem i zmieniła temat.
W drugim kacie pokoju Luc śmiał się w grupie
kilku mę\czyzn. Gdy napotkał jej spojrzenie,
uśmiechnął się do niej czule. Pospiesznie odwróciła
wzrok. Wbiła paznokcie w dłonie. Czuła się
zdruzgotana. Luc nie był w stanie prze\yć czterech i
pół roku bez kobiety. Celibat - to nie dla niego.
Ta aktorka filmowa z Ameryki Południowej była
znana z głośnych przygód miłosnych. Jak na koloro-
wym fiknie wyobraziła sobie scenę miłosną z
udziałem tego pięknego mę\czyzny o smukłym,
muskularnym ciele i tej rudowłosej aktorki. Zrobiło
jej się-słabo. Poczuła się zdradzona.
Kilka minut potem Luc podszedł do niej i za-
proponował, by opuściła gości. Jest zmęczona, na
pewno wszyscy to zrozumieją. Popatrzyła na niego z
niechęcią.
- Ju\ za dziesięć minut północ - powiedział nie
zra\ony jej miną. - Czy będę miał szczęście zobaczyć
cię po pomocy? - zapytał, obrzuciwszy ją władczym,
prowokacyjnym spojrzeniem.
Catherine bez zastanowienia uniosła rękę i
uderzyła go z taką siłą w twarz, \e sama omal nie
upadła.
- To za Niceę! - syknęła i pobiegła w kierunku
schodów. - A jeśli przyjdziesz po pomocy, to nie
tylko nie będziesz miał szczęścia, ale mo\esz stracić
\ycie!
- Buona notte, carissima - powiedział miękko,
nieledwie z rozbawieniem.
Nie wierząc własnym uszom, zatrzymała się i od-
wróciła. Luc stał i patrzył na nią.
- Jesteś szalona, ale mnie się to podoba.
Na policzku Luca odcisnęły się bardzo wyraznie
jej pakę. Zawstydziła się nagle. Naprawdę nie
wiedziała, co jej się stało.
- Wybacz mi. Nie powinnam była tego robić.
SPOTKANIE PO LATACH 115
- Dziś wieczór wybaczę ci wszystko, nawet jeśli
nic dasz mi spać - powiedział ochryple.
Tego było ju\ za wiele. Pobiegła do swojego
pokoju tak szybko, jakby goniła ją sfora psów.
Catherine nie oparła się wspaniałemu śniadaniu
przyniesionemu rano na tacy. Przybyła fryzjerka z ca-
łym orszakiem: z kosmetyczkami i manikiurzystkami.
W miarę upływu godzin czuła się coraz bardziej jak
lalka, nie musiała nic robić. Te kobiety wszystko za
nią robiły. A\ w końcu odstąpiły od niej, z
zachwytem komentując swoje dzieło... Lalka była
gotowa.
To nierealne, to nie mo\e być prawda - powtarzała
sobie nieustannie, patrząc w lustro. To co w nim
widziała, było wiernym odtworzeniem jej dziewczę-
cych marzeń. Z całą pewnością nigdy przedtem nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl