[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tak bardzo prywatną rozmowę do czasu, gdy
znajdziemy się w mniej publicznym miejscu?
Catherine dopiero teraz spostrzegła uśmiechającą
się parę starszych ludzi, którzy razem z nimi jechali
windą, i zaczerwieniła się aż po korzonki włosów.
Była tak zajęta własnymi przeżyciami, że nie
zauważyła, iż mają towarzystwo. Catherine Santini.
W myślach sprawdzała, jak brzmi to nazwisko,
rozkoszowała się nim.
%7łycie nie zaczyna się jak w bajce: Dawno, dawno
temu... , ani się nie kończy: I żyli potem długo i
szczęśliwie" - drwił kiedyś Luc.
Ale teraz, nie bacząc na tamte słowa, dawał jej w
prezencie marzenia, jak podarek z piękną wstążką.
Najwidoczniej wszystko może się zdarzyć, gdy czło-
wiek nie traci nadziei i gorąco się modli.
Kiedy szła do samochodu, zaskoczył ją panujący na
64 SPOTKANIE PO LATACH
zewnątrz upał. Oczy jej spoczęły na kwitnących różach
wzdłuż muru szpitalnego i poczuła skurcz w żołądku.
- To już lato - szepnęła. - A ty chorowałeś na grypę
we wrześniu.
Luc zdecydowanie pchnął ją w kierunku samochodu.
No tak, oczywiście, on wiedział, że to było więcej niż
kilka tygodni zaniku pamięci, ale nie chciał jej niepokoić.
Teraz wszystko wydawało się bardziej zrozumiałe. Nic
dziwnego, że Doktor Ladwin nie był zadowolony, że tak
szybko opuściła szpital. Nic też dziwnego, że nie
rozpoznała ani swego ubrania, ani uczesania, ani nie
rozumiała zmiany, jaka zaszła w Lucu. Przecież to był
prawie cały rok jej życia.
-Luc, co się ze mną stało? - zapytała urywanym
głosem. - Co się dzieje z moją głową?
-Nie zadręczaj się tym. Doktor Ladwin radził,
żebym nie usiłował pomagać twojej pamięci. Powie
dział, że potrzebujesz spokoju i odpoczynku. Napraw-
dopodobniej pamięć powróci ci stopniowo.
-A jeśli nie?
-Jakoś to przeżyjemy. Mnie nie zapomniałaś.
- Przez chwilę w jego oczach widać było
wyrazną
satysfakcję.
Nie urodziła się jeszcze taka kobieta, która mogłaby
zapomnieć o Lucu Santinim. Można go było kochać
namiętnie albo nienawidzieć, ale w żadnym razie
zapomnieć.
-Czy nie myślisz o odłożeniu ślubu? - zapytała
z wymuszonym spokojem.
-Chcesz tego?
Gwałtownie potrząsnęła przecząco głową, unikając
spojrzenia jego dociekliwych oczu. Dlaczego ciągle tak
boi się go utracić? Przecież zaproponował jej małżeń-
stwo. Co jeszcze mógłby zrobić? Czego więcej miałaby
chcieć?
l
On jej nie kochał i w dalszym ciągu nie kocha. Jeśli
udało się jej przez to przejść, to tylko dzięki wytrwało-
SPOTKANIE PO LATACH 65
ści. Nie była wymagająca ani nieprzystępna, nie była też
zepsuta ani żądna władzy. Była lojalna, nie miała
żadnych kochanków. A w łóżku... Zaczerwieniła się
uświadamiając sobie, że nigdy nie powiedziała mu
nie", że z trudem panowała nad uczuciem rozkoszy, gdy
tylko ją dotknął. Kochała go. I Luc zadowalał się tym, że
jest kochany wiedząc, że Catherine nigdy nie poprosi go
o więcej, niż miał zamiar sam jej dać. Tak więc może
chodzi mu teraz nie tyle o małżeństwo, co o
podniesienie jej rangi społecznej. Catherine buntowała
się w duchu przeciwko takiej prozaicznej interpretacji,
ale było to lepsze niż całkowita odprawa.
- Zlub odbędzie się za kilka dni - powiedział Luc
i podniósł słuchawkę telefonu.
Widząc, że Catherine mu się przygląda, uśmiechnął się
do niej, wyciągnął rękę i przytulił do siebie.
- Wyglądasz na szczęśliwą - stwierdził z zadowole-
niem.
Zrzuciła pantofelki, siedziała bezruchu rozkoszując się
błogim ciepłem jego ciała i myślała, że jest chyba
najszczęśliwszą kobietą na świecie. Jeśli dołoży wszel-
kich starań, żeby być doskonałą żoną, to, być może,
Luc ją pokocha.
- Utknęliśmy w korku - szepnęła podniecająco
i szarpnęła koniec jego krawata, zdając sobie sprawę,
że zachowuje się z o wiele większą swobodą niż kie-
dykolwiek przedtem. Przekonana, że już wkrótce będą
małżeństwem, pozbyła się zwykłych zahamowań.
Luc nagle zesztywniał, z trudem kontynuując roz-
mowę przez telefon. Catherine jedną ręką oparła się na jego
udzie, a drugą ręką rozluzniła mu krawat.
- Catherine... co robisz?
Napotkawszy spojrzenie spokojnych, złotych oczu
zaczerwieniła się i zaczęła rozpinać guziki jego koszuli.
Zrozumiała jego niedowierzanie i uśmiechnęła się
figlarnie. Dotąd Luc pierwszy ją rozbierał. To do niego
należała inicjatywa. Koniuszkami palców zaczęła pieś-
66 SPOTKANIE PO LATACH
cić ciepłą skórę, z czarnym, kędzierzawym zarostem.
Ledwie słyszalny, przyśpieszony oddech i napięcie jego
mięsni zachęciły ją do kontynuowania tej próby.
Znajdowała tyle rozkoszy w samym dotykaniu Luca.
-Jakie to wspaniale -pomyślała. I choć ze względu na stan
zdrowia nie mogła się teraz z nim kochać, poczuła, jak
bardzo go pragnie. Gdy przybliżyła swoje gorące usta do
jego pałającego ciała i zaczęta całować go, gdzie się tylko
dało, począwszy od opalonej szyi aż do płaskiego,
muskularnego brzucha, Luc gwałtownie drgnął i odrzucił
słuchawkę telefonu.
- Catherine... - mruknął karcąco, lecz z widocz-
nym podnieceniem.
Jej mała rączka pobłądziła w kierunku jego uda. Gdy
go dotknęła, głośno jęknął, a ją ogarnęło cudowne uczucie
panowania nad nim.
-Catherine, nie powinnaś tego robić. - Jego od
dech był przyśpieszony i głośny, mówił niewyraznie.
-Mnie to sprawia przyjemność - wyznała prawdę,
z lekka oszołomiona swoją śmiałością.
-Per amor d i Dio, co się ze mną dzieje? - Z trudem
łapał oddech, gdy tymczasem ona koniuszkiem języka
musnęła jego brzuch powyżej paska.
-A co się dzieje? - zapytała szeptem, zatraciwszy
się w rozkoszy.
-Cristo, to prawdziwe piekło! - Niespodziewanie,
gwałtownym ruchem, oderwał się od niej. - Nie
możemy tego robić. Jesteśmy już prawie na lotnisku.
-Jesteśmy w korku. - Patrzyła na niego swymi
pięknymi oczami, pociemniałymi od pożądania, jakie
go nigdy przedtem nie zaznała.
Rzuciwszy jakieś niewyrazne przekleństwo, przy-
ciągnął ją blisko do siebie i ulegając gwałtownej żądzy,
wycisnął na jej ustach zapierający dech pocałunek.
Wydawało się, że w tym mocnym uścisku każdy jej
nerw ogarnęło szaleństwo, Przytuliła się do niego
całym ciałem, jego podniecenie, jego zapach, smak
SPOTKANIE PO LATACH 67
pocałunku wywołały cudowny zamęt w głowie, silny, jak
odurzenie narkotykiem.
Odrywając usta, ukrył płonącą twarz w jej roz-
sypanych włosach. Słyszała bicie jego serca na swej
piersi, czuła wyraznie, jak walczy, żeby nie stracić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]