[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To go bawi.
Mary bezwiednie wyciągnęła nogę i rozdeptała idącego ku niej pająka ziemnego.
–Wiem-powiedziała.-Kiedy przerwałam wczoraj zabawę, ulepił z mojej gliny golemy.
To zły znak. Pewnie czuje, że zdobywa przewagę. W przeciw-nym razie nie
posługiwałby się moją gliną. Wie, czym to grozi. Glina stosowana przez kogoś
innego jest niepewna. Musiałam chyba zostawić na niej jakiś ślad.
–To chyba prawda, że ma nieznaczną przewagę – powiedziała pszczoła.
–Jest niezmordowany. Niemniej wpadł w popłoch, kiedy go zaatakowałyśmy.
Nadal można go dopaść i zranić. I on wie o tym.
Mary urwała źdźbło trawy i w zamyśleniu zaczęła je żuć.
–Jego oba golemy próbowały uciec. Jeden był już nawet bardzo blisko. Biegł prosto
do mnie, kiedy siedziałam w furgonetce, ale nie zdążył.
–Kim jest ten człowiek? – zapytała pszczoła. – Ten facet z zewnątrz. Jest jedyny w
swoim rodzaju; przeszedł przez barierę. Myślisz, że on jest imitacją?
Jakąś projekcją, czynnikiem zewnętrznym? Jak dotąd nie wygląda, aby wywołał
jakieś zmiany.
Mary uniosła swoje ciemne oczy.
–Nie. Jeszcze nie -powiedziała.– Ale sądzę, że wywoła.
–Naprawdę?
–Jestem tego pewna. Gdyby…
–Gdyby co?-zapytała z ciekawością pszczoła.
Mary zignorowała to pytanie. Była głęboko zamyślona.
–Jest w osobliwej sytuacji – mruknęła. – Już zapoznał się z faktem, że jego
wspomnienia nie zgadzają się z tym, co tu zastał.
–Nie zgadzają się?
–Oczywiście, że nie. Jest świadomy zasadniczych zmian. Właściwie pamięta inne
miasto z zupełnie innymi mieszkańcami. – Zabiła jeszcze jednego małego pająka,
który skradał się ostrożnie. Przez chwilę oglądała jego martwe ciało i dodała: – On
jest tego rodzaju człowiekiem, który nie będzie zadowolony, dopóki nie zrozumie, o
co tu chodzi.
–On gmatwa całą sytuację – pożaliła się pszczoła.
–Komu? Mnie? – Mary wstała wolno i strzepnęła trawę z dżinsów. – Raczej
Peterowi. Miał tak wiele planów.
Pszczoła uniosła się z liścia i wylądowała na kołnierzyku koszuli Mary.
–Pewnie będzie próbował dowiedzieć się czegoś od tego faceta – powiedziała.
Mary zaśmiała się.
–Pewnie, że będzie chciał – zgodziła się. – Tylko że on niewiele się od niego dowie.
Jest zbyt skołowany i niepewny.
–Mimo to Peter będzie próbował. Jest niezmordowany, o czym świadczą jego
dążenia do poznania wszystkiego. Niemal jak pszczoła.
–Tak, jest niezmordowany – przytaknęła Mary, idąc w górę zbocza w kierunku
cedrów – ale jednocześnie zbyt pewny siebie. Może stracić czujność i źle skończyć.
Starając się uzyskać jak najwięcej informacji, może doprowadzić do tego, że ten
facet sam więcej odkryje. Sądzę, że tamten jest sprytny. I co najważniejsze, musi się
dowiedzieć wszystkiego o sobie. Przypuszczam, że będzie górą;
chyba o to w tym chodzi.
Barton upewnił się, że nikogo nie ma wokoło. Stanął obok staromodnego telefonu
tak, żeby widzieć cały korytarz, a także wszystkie drzwi i schody po przeciwnej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]