[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdybym połknęła to wszystko, odwiezliby mnie chyba do czubków.
Nieprawdaż?
Musiałam je wyrzucić, to jedyne wytłumaczenie odrzekła stanowczo.
A teraz powiedz mi dodała szybko czy widziałaś już swego małego
bratanka? Podobno wykapany tatuś. Ugotowałam potrawkę dla doktora Blaira,
zaniosę mu po południu. Robię też na drutach kaftanik dla małego. Zostało mi
tylko wykończenie błękitną wstążką...
Christy poddała się i uciekła, nie do końca przekonana. Cień wątpliwości
pozostał. Recepta do realizacji była zwykłym powtórzeniem i właściwie nie
miała podstaw, by odmówić wydania valium. Patrzyła na nią zamyślona.
Lekarz, który ją wystawił praktykował w Tynong, miasteczku oddalonym o
czterdzieści mil. Czemu pani Haddon jezdziła aż tam po poradę, recepty zaś
realizowała w Corrook?
Pewno był jakiś prosty powód. Może nie lubiła Richarda? Albo Kate? Ale
przecież Kate ostatnio prawie wcale nie przyjmowała. Christy wydała lek,
poczekała, aż pani Haddon zniknie za rogiem i zadzwoniła do apteki w Tynong.
Na pewno nie wyrzuciłaby tego przypadkiem zapewniał ją Rob,
właściciel tamtejszej apteki.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy przyniosła trzy recepty od trzech
różnych lekarzy dodał i za każdym razem prosiła też o powtórkę. Ale kiedy
dostałem receptę od całkiem nieznanego lekarza, zadałem jej kilka trudnych
pytań. I słyszę, że teraz wróciła do ciebie.
Christy zerknęła na receptę.
Czy znasz doktora Cartwrighta? Zapadła chwila ciszy.
Mieliśmy tu doktora Cartwrighta, ale... zawahał się to było półtora
roku temu, prawie go zapomniałem. Przyjechał, żeby zostać partnerem
praktykującego tu lekarza, ale wyjechał po trzech dniach.
No to jakim cudem...? Christy aż podskoczyła.
Mieliśmy tu ostatnio kilka włamań. Może receptariusze Cartwrighta nie
zostały zniszczone. Obaj nasi lekarze mówili coś o skradzionych receptach.
Ale numer.
Niezły masz zgryz, Christy. Rob stanowczo nie chciał się w nic
mieszać. Musisz dać znać na policję.
Wiem przyznała niechętnie ale nie wyobrażam sobie pani Haddon w
masce i z Å‚omem.
Przecież nie musiała sama się włamywać odparł. Istnieje czarny
rynek. Podrobione recepty, a nawet receptariusze, można kupić. Tyle że to
kosztuje kupÄ™ forsy.
No, ale przecież...
Christy, mam tutaj kolejkÄ™ do samych drzwi uciÄ…Å‚. Niech siÄ™ tym
zajmie policja.
Odłożyła słuchawkę i pogrążyła się w niewesołych myślach, póki Ruth
nie zajrzała na zaplecze.
Zadzwoń do szpitala i poproś doktora Blaira albo McCormacka, muszę
z którymś porozmawiać.
No to... chyba zacznę od McCormacka. Ruth uśmiechnęła się z jawną
kpiną i chichocząc wykręciła numer.
Słuchaj no... Christy zamachnęła się kulą. Jedynie Adam był
osiągalny. Ruth wyszła z pastylkami pana Harrisa, a Christy usiadła wygodniej.
O co chodzi? spytał zmęczonym głosem, wyraznie się spieszył.
Wybacz, że cię odrywam od pracy, ale mam problem.
Znowu nieczytelna recepta?
Nie, nie. Christy pokrótce opisała sytuację.
Czy myślisz, że policja to jedyne wyjście? Wolałabym tego uniknąć.
Wcale ci się nie dziwię. Z wielką ulgą usłyszała, że ma w nim oparcie.
Wiesz co, poproszę Bellę, aby sprawdziła informacje o pani Haddon w
kartotece i zadzwoniÄ™.
Będę bardzo wdzięczna.
Niestety, dziesięć minut pózniej wieści nie były pocieszające.
Nie mamy dużo w dokumentacji. Amy Haddon była u Kate dwa razy w
ciągu ostatnich dwu lat. I nigdy nie dostała neuroleptyków. Ale jeśli cofnąć się
aż do czasów starego doktora Macguire a, to i owszem. Przepisywał jej środki
uspokajające po śmierci męża. Tyle że to było sześć lat temu.
Christy milczała, trawiąc informacje.
Czyli jest pacjentką Kate stwierdziła w końcu.
Czy możemy odłożyć sprawę do czasu, kiedy Kate wydobrzeje?
Niestety, nie powiedział łagodnie. Nie wtedy, gdy w grę wchodzą
skradzione recepty.
Czy to znaczy, że muszę iść na policję? Zastanawiał się.
Myślę, że tak. Oni muszą się o tym dowiedzieć powiedział w końcu.
Dla pani Haddon byłoby jednak o wiele lepiej, gdyby dowiedzieli się wprost od
niej.
Też tak myślę zgodziła się.
Czy chciałabyś, abym ja z nią porozmawiał? Tak, pomyślała, właśnie
tego chcę. Zwalić na kogoś cały ten kram. Jeśli Adam ma chęć...
Nie powiedziała z ociąganiem. Znam Amy Haddon i myślę, że ma
do mnie zaufanie. Jeśli Kate nie może, to będzie to najlepsze rozwiązanie.
Niestety.
Kiedy będziesz mogła do niej pójść? Poznała po głosie Adama, że
chce ją skłonić do konkretnej decyzji.
No, chyba... pójdę tam dzisiaj.
Dasz radę dokuśtykać? Tak.
To na Church Street pod siedemnastym? czytał z kartoteki.
Tak.
Zwietnie, przyjadę tam po ciebie, powiedzmy wpół do siódmej.
Ależ mogę wziąć taksówkę.
Będę o wpół do siódmej uciął stanowczo.
ROZDZIAA SZÓSTY
Dzień ciągnął się nieznośnie, a zamierzona wizyta u pani Haddon ciążyła
Christy jak kamień. O wpół do szóstej z ociąganiem zamknęła aptekę. Na
szczęście nie musiała iść daleko.
Schludny domek otoczony był regularnie posadzonymi rzędami petunii,
stokrotek i cynii. Pani Haddon otworzyła drzwi natychmiast, lecz na widok
Christy jej powitalny uśmiech zbladł, a w oczach pojawił się popłoch.
Opanowała się jednak szybko.
Christy, kochanie, jak to miło, że wpadłaś. Chodz do środka. Właśnie
zaparzyłam herbatę. Wypijesz filiżankę? Amy Haddon uśmiechnęła się
nerwowo.
Usiadły w kuchni przy stole.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]