[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Taty się nie obawiam. Ale mama i Georg będą piętrzyć przeszkody - z
powagą w głosie odparła Rose.
- Georg w ogóle nie ma prawa się wtrącać.
- Ale będzie z pewnością próbował. A mama zrobi, co on zechce. Wzruszył
ramionami.
- Szkoda mi mamy, bardzo się tym zdenerwuje. Ma co do nas zupełnie inne
plany. Dla ciebie wybrała barona Axensteina i jest on zaproszony na jutro, a i
dla mnie szuka jakiejś wspaniałej partii. Ale tym nie możemy się przejmować.
Każdy musi sam decydować o swoim życiu. Dla mnie najważniejsze jest, jak
przyjmie nasze zamiary tata. Jeśli będę miał jego zgodę, wszystko inne będzie
proste.
- Myślę, że nie będzie trudno uzyskać jego zgodę.
- Ja nie jestem tego tak pewien, Rose. Nie wiem, jak zareaguje, mimo swoich
poglądów.
Rose chwyciła brata za ramię i tak szli dalej.
- Ach, Gert, będzie teraz łatwiej we dwójkę przedstawić tacie nasze plany.
Ale to mnie nigdy tak bardzo nie martwiło. Znacznie większym problemem
jest dla mnie Heinz Lindner.
- Dlaczego?
- Ponieważ trudno mu się będzie zdecydować wyznać mi miłość. Ty możesz
otwarcie starać siÄ™ o rÄ™kÄ™ Käthe. A jak ja mam nakÅ‚onić Heinza, żeby mi siÄ™
oświadczył?
Gert uśmiechnął się do Rose.
- Ach, Rose, kobieta zna tak wiele sposobów, aby skłonić mężczyznę do
mówienia.
- Ale nie wtedy, gdy dumny ubogi mężczyzna ma prosić o rękę bogatej
kobiety. To nie może jednak zniweczyć mojego szczęścia.
Rozdział osiemnasty
NastÄ™pnego przedpoÅ‚udnia Käthe pracowaÅ‚a w biurze radcy. Jeszcze przed
przerwą obiadową radca zwolnił ją.
- To już wszystko, co miałem dla pani. Po południu nie będę już pani
potrzebował.
- Załatwię więc francuską i angielską korespondencję, na którą nie zdążyłam
odpowiedzieć - odparÅ‚a Käthe.
Kiwnął głową.
- Proszę to zrobić! Jak się pani czuje po zabawie?
- Dziękuję, panie radco, doskonale.
- Cieszę się, że pani się dobrze bawiła. Moja córka także jest dzisiaj w
znakomitym nastroju. To jej pierwszy dzień pracy w przedszkolu.
- Można panienkę tylko podziwiać.
- Tak, ma dobry charakter i chciałaby dać z siebie jak najwięcej.
- A więc do zobaczenia jutro o dziewiątej.
Käthe skÅ‚oniÅ‚a siÄ™ i wyszÅ‚a z gabinetu radcy. Gdy schodziÅ‚a po schodach,
Gert Ruhland wbiegał właśnie do góry wielkimi susami. Zatrzymał się na jej
widok.
- Dzięki Bogu, że panią znalazłem, panno Lindner. Proszę pójść ze mną
szybko do magazynu. Panna Werner straciła przytomność i przybiegłem tu po
pomoc.
Käthe przestraszyÅ‚a siÄ™.
- Biedaczka! Chodzmy do niej szybko!
- Czy mam posłać po lekarza?
- Nie, proszę nikogo nie wołać, nawet lekarza. Chcę ją najpierw sama
zobaczyć, wiem o jej anemii.
Anna Werner leżaÅ‚a za ladÄ… na podÅ‚odze. Käthe uklÄ™kÅ‚a przy niej i zwróciÅ‚a
siÄ™ do Gerta.
- Jak to się stało? Gert rozłożył ręce.
- Przyszedłem tu po nowe stalówki. Panna Werner podała mi pudełko i
właśnie gdy je brałem z jej rąk, osunęła się nieprzytomna na ziemię.
- Proszę mi podać szklankę z wodą!
Käthe rozpięła sukniÄ™ Anny przy szyi i nasmarowaÅ‚a jej skronie wodÄ….
Anna odetchnęła głęboko.
- Käthe, co ty tu robisz?
- Przybiegłam pomóc. Straciłaś przytomność. Anna przeciągnęła ręką po
czole.
- Tak, to mi siÄ™ teraz zdarza. Ale... przypominam sobie... pan Gert Ruhland
byÅ‚ tutaj. Na miÅ‚ość boskÄ…, Käthe, tylko żeby nic nie zauważyÅ‚. On nie może
się dowiedzieć, co mi jest i że jego brat...
Käthe poÅ‚ożyÅ‚a jej dÅ‚oÅ„ na ustach. WiedziaÅ‚a, że Gert sÅ‚yszy każde sÅ‚owo,
stał tuż za ladą. Popatrzyła na niego przestraszona.
- Bądz cicho, Anno, nie denerwuj się! Pan Ruhland będzie tu za chwileczkę.
- Nic mu nie mów, na miłość boską, nic mu nie mów! Obiecałaś mi... on nie
może się dowiedzieć, że jego brat mnie zhańbił...
- Uspokój się, nie mów nic więcej. Pan Ruhland chciał posłać po lekarza.
Czy wezwać lekarza?
Anna uniosła się nagle.
- Nie, nie żadnego lekarza, wtedy wszystko wyjdzie na jaw - lamentowała.
Gert wpatrywał się w obie kobiety. Słyszał każde słowo i dowiedział się,
czego nie powinien. Käthe spojrzaÅ‚a na niego bÅ‚agalnie i wzrokiem kierowaÅ‚a
go do drzwi. Zrozumiał. Cicho podkradł się do wyjścia, a trzaśnięciem drzwi
oznajmił, że wchodzi.
- No i co z pannÄ… Werner? - zwróciÅ‚ siÄ™ do Käthe. Käthe pomogÅ‚a jej
podnieść się.
- Już wszystko w porządku.
- Czy czuje się już pani lepiej? - zapytał współczująco. Zebrała siły i
uśmiechnęła się żałośnie. Ten uśmiech wstrząsnął
nimi.
- Tak, czuję się już zupełnie dobrze... to chyba przez ten upał... rozbolała
mnie głowa.
- Musi pani pójść do domu i wypocząć. Zadbam o to, aby panią zaraz
zwolniono.
Anna potrząsnęła gwałtownie głową.
- Nie, nie, tylko nie do domu. Już w porządku. Czuję się już dobrze.
Käthe popatrzyÅ‚a bÅ‚agalnie na Gerta.
- Myślę, że tak będzie najlepiej. Panna Werner zostanie tu jeszcze, a ja
zaczekam, aż poczuje się zupełnie dobrze.
- Dobrze, jak pani uważa. Czy mogę jeszcze w czymś pomóc?
- Nie, dziękujemy.
Gert wyszedÅ‚ ociÄ…gajÄ…c siÄ™. Anna uczepiÅ‚a siÄ™ ramienia Käthe.
- Chyba nic nie zauważył?
- Bądz spokojna, nie mógł nic słyszeć. Ale ty powinnaś rzeczywiście wziąć
urlop.
- Nie mogÄ™, moi rodzice natychmiast by siÄ™ zorientowali, co mi dolega. Nie
pozwól tylko, żeby pan Ruhland posłał po lekarza.
- Na pewno nie. Biedna Anno, czy nie chcesz zrzucić z siebie tego ciężaru?
- Anna popatrzyła przed siebie błędnym wzrokiem.
- Tak, wkrótce będę miała spokój... tylko muszę jeszcze coś zrobić.
Ach, Käthe nie ufaj żadnemu mężczyznie, który nastawać bÄ™dzie na twojÄ…
cześć. Kiedy będzie mówił, że cię kocha, nie wierz mu! Jeśli będzie cię kochał,
twoja cześć będzie dla niego świętością.
- Nie denerwuj się. Usiądz na chwileczkę i napij się wody. Posłusznie
wykonaÅ‚a proÅ›bÄ™ Käthe.
- Bardzo się o ciebie martwię, Anno. Chciałabym coś zrobić dla ciebie.
- Jeśli będziesz milczała, to zrobisz dla mnie już dużo.
- Mam cię zostawić samą?
- Tak, idz już.
 Gert Ruhland słyszał z pewnością słowa Anny. Jak się teraz zachowa?" -
myÅ›laÅ‚a gorÄ…czkowo Käthe.
Wróciła do budynku biurowego, przy schodach stał Gert.
- Czekałem tutaj na panią. Jestem przerażony, słowa Anny Werner odkryły
przede mną smutną tajemnicę. Ta biedaczka jest także ofiarą mojego brata?
Käthe nie patrzyÅ‚a mu w oczy.
- Obiecałam, że będę milczeć, panie Ruhland, nie mogę odpowiedzieć na to
pytanie.
- To pytanie nie wymaga właściwie odpowiedzi. Słyszałem wszystko
wyraznie. Czy od dawna wie pani o tej sprawie?
- Od kilku tygodni. Biedaczka przyszła do mnie pewnej niedzieli i chciała
mnie... ostrzec przed pana bratem. Tak bardzo chciałabym jej pomóc, a nie
mogę. Sama związała mi ręce. Może pan by jej pomógł, przypadek sprawił, że
poznał pan tę tajemnicę. Ona jest zupełnie zrozpaczona i osamotniona.
Popatrzył błagalnie w jej oczy.
- Pani przecież wie, co znaczy dla mnie jej prośba. Proszę dać mi kilka dni.
Mój ojciec także musi się o tym dowiedzieć.
Pod wpływem impulsu wyciągnęła do niego rękę. Trzymał jej dłoń przez
chwilę i patrzył na nią niezwykle czule.
W tym momencie zza jednej z grubych kolumn wyłonił się Georg Ruhland.
Podszedł do nich ze zjadliwym uśmiechem.
- Chyba nie przeszkadzam? Czy też omawiacie państwo jakieś niesłychanie
tajemnicze sprawy, bo tak jesteście sobą pochłonięci? - zapytał uszczypliwie.
Gert puścił dłoń Kathe.
- Proszę wracać do pracy, musze porozmawiać jeszcze z bratem. Kathe
pobiegła do góry.
Georg patrzył za nią rozpalonymi oczyma.
- Popatrz, jaka ona jest zachwycająca! Te kształty! Masz dobry gust, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl