[ Pobierz całość w formacie PDF ]

próbuj, próbuj! Je\eli nie powiedzie się raz& itd., itd. . Nie myślę zdradzać tajemnic, droga Lynn. Jestem te\ ostatnią
osobą, która chciałaby podsycać nadzieje. Ale mam mocne przeczucie, \e niebawem wszystko uło\y się jak
najpomyślniej. Pora ju\, najwy\sza pora. Bardzo się martwię o twojego wuja. W czasie wojny pracował zbyt cię\ko.
Powinien teraz zaniechać praktyki i zająć się wyłącznie pracą naukową. Ale naturalnie nie mo\e sobie na to pozwolić
bez wystarczających dochodów. On miewa czasem jakieś dziwne napady nerwowe. Doprawdy, bardzo mnie jego stan
martwi. Biedaczek zachowuje siÄ™ dziwnie&
Dziewczyna pokiwała głową ze zrozumieniem. Uwagi jej nie uszły szczególne zmiany zachodzące u doktora ani jego
nierówne humory. Podejrzewała, \e wuj szuka ucieczki przed rzeczywistością w narkotykach, i obawiała się, \e mo\e
popaść w nałóg. Uzasadniałoby to wzmo\oną pobudliwość nerwową Lynn zadała sobie pytanie, jak wiele wie ciotka
Kate i czego się domyśla. W istocie nie jest chyba a\ tak głupia, jak się zdaje.
Wędrując dalej High Street zobaczyła wuja Jeremiasza, który otwierał drzwi frontowe swojego domu. Pomyślała, \e
w ciągu minionych trzech tygodni adwokat znacznie się postarzał.
Przyśpieszyła kroku. Chciała co prędzej wydostać się z Warmsley Yale na wzgórza i szerokie pola. Szybki marsz
dobrze jej robił. Miała ochotę na długą włóczęgę. Chciała przejść pięć albo sześć mil i dokładnie wszystko przemyśleć.
Zawsze była zrównowa\ona, stanowcza. Wiedziała, czego chce, a czego nie chce. Nigdy dotychczas nie płynęła z
prÄ…dem.
Tak! O to właśnie chodzi. Teraz płynie z prądem. śyje bez sensu i celu od dnia demobilizacji. Nagle odczuła
przypływ tęsknoty do minionych wojennych dni. Rozkład godzin i zajęć był wtedy ściśle określony, zaplanowane \ycie
biegło systematycznie, nie cią\yło brzemię samodzielnych decyzji. Pod wpływem tych myśli Lynn ogarnęło
przera\enie. Czy naprawdę wszyscy ludzie czują teraz tak jak ona? Czy tak właśnie wygląda najcię\sza krzywda
wyrządzona przez wojnę? Nie chodzi o fizyczne niebezpieczeństwa; miny na morzu, bomby spadające z nieba, suchy
trzask pocisków karabinowych, gdy mknie się samochodem na pustym szlaku. Grozniejsze jest niebezpieczeństwo
duchowe: wniosek, \e nieporównanie łatwiej jest \yć, kiedy przestanie się myśleć. Ona sama, Lynn Marchmont, nie
jest dziś tą energiczną, rozsądną, inteligentną dziewczyną, która wstępowała do wojska. Swoją inteligencję
wyspecjalizowała, zwróciła w określonym kierunku. Teraz, gdy jest znów panią własnej osoby i własnego \ycia,
przera\a ją własne lenistwo umysłowe, niechęć do stawiania i rozstrzygania problemów osobistych.
 To dziwne  myślała uśmiechając się smutno  ale z warunków wojennych wyszła chyba zwycięsko tylko postać
wychwalana przez gazety: »dobra gospodyni«. Ta kobieta, ograniczana przez niezliczone zakazy, nie znajdowaÅ‚a
pomocy w kategorycznych poleceniach. Musiała planować, myśleć, improwizować, wykorzystywać cały posiadany
spryt, rozwijać pomysłowość, o jaką nie podejrzewała się nigdy. Tylko ona potrafi teraz stać bez podpórki,
podejmować odpowiedzialność za samą siebie i innych. A ja, Lynn Marchmont, osoba wykształcona, bystra,
posiadająca niegdyś sprawny mózg i silną wolę, zostałam pozbawiona steru i zdolności decydowania. Płynę z nurtem!
Mój Bo\e, jakie to wstrętne określenie! Ludzie, którzy spędzili wojnę w kraju, na przykład Rowley& 
W tym momencie Lynn dała spokój ogólnym rozwa\aniom, aby zająć się kwestią osobistą. Ona i Rowley. Oto
problem  problem zasadniczy i jedyny.
 Czy istotnie pragnę zostać \oną Rowleya?  zadała sobie pytanie.
Cienie wydłu\ały się. Zapadał zmierzch. Lynn usiadła na skraju niewielkiego zagajnika na zboczu wzgórza i
zapatrzyła się w dolinę. Długo siedziała tak bez ruchu, z brodą podpartą dłońmi. Straciła rachubę czasu i na pewno
34
wiedziała tylko jedno: \e nią ma ochoty wracać do  Białego Domu . W dole, trochę na lewo, widziała  Long
Willows , swój przyszły dom, je\eli wyjdzie za Rowleya.
Je\eli! To  je\eli wracało raz po raz.
Jakiś ptak zerwał się w zagajniku z przerazliwym wrzaskiem podobnym do krzyku rozgniewanego dziecka. Kłąb
dymu z lokomotywy pociągu sunącego doliną zawisł w powietrzu tworząc ogromny znak zapytania.
? ? ?
 Czy wyjdę za Rowleya? Czy chcę zostać jego \oną? Czy kiedykolwiek chciałam naprawdę? Czy potrafiłabym
zrezygnować z tego mał\eństwa?
Pociąg odjechał. Dym rozproszył się w powietrzu. Ale znak zapytania został w myślach Lynn.
 Kochałam go przed wojną, Ale wróciłam odmieniona. Nie jestem dziś taka jak dawniej.
Przypomniał jej się urywek wiersza:
 śycie i świat, i moja jazń, wszystko uległo zmianie .
A Rowley? Rowley nie zmienił się wcale. Był taki, jakim po\egnała go przed czterema laty. W tym sedno sprawy!
 Czy chcę wyjść za Rowleya?  myślała.  A je\eli nie, to czego chcę właściwie?
W zagajniku trzasnęły gałęzie i zaklął jakiś mę\czyzna. Widocznie torował sobie drogę przez gęstwinę.
 Dawid!  krzyknęła zdumiona dziewczyna.
 Lynn!
On równie\ miał zdziwioną minę, kiedy wydostał się z zarośli.
 Co pani tutaj robi?
Po biegu był trochę zdyszany.
 Nie wiem  odpowiedziała.  Siedzę& Siedzę i myślę  roześmiała się z przymusem.  Chyba ju\ bardzo
pózno.
 Straciła pani rachubę czasu? Spojrzała na zegarek.
 Znowu stoi. Wywieram zgubny wpływ na zegary.
 Nie tylko na zegary! W pani jest prÄ…d elektryczny, dynamika, \ycie!
Zbli\ył się do niej, a ona z wahaniem wstała.
 Robi się ciemno. Muszę pędzić do domu. Która godzina?
 Kwadrans po dziewiątej. Będę gonił jak chart. Muszę, koniecznie muszę złapać pociąg londyński o dziewiątej
dwadzieścia.
 Nie miałam pojęcia, \e pan przyjechał.
 Chciałem zabrać coś z  Furrowbank . Ale ten pociąg muszę złapać. Rosaleen została w mieszkaniu. W nocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl