[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nieba, jakoby wicher, pytając: Co czynicie?  lecz go ci ludzie nie przelękli się.
I zawieszono na krzyżach ludzie owe obłąkane, i przybito im ręce ćwiekami; a ten, co był na
prawo, krzyczał: Równość!  a ten, co był z lewej, krzyczał: Krew!  wiszący zaś pośrodku
mówił: Wiara!
I tłumy stały w milczeniu pod krzyżami czekając, co się stanie, i tak je noc zastała na śnie-
gu, a była wielka ciemność i okropne milczenie.
Aż o północy zorza borealna rozciągnęła się na całej niebios półowicy i ogniste wystrzeliły
z niej miecze; a wszystko stało się czerwone, i te krzyże z męczennikami.
Wtenczas strach jakiś ogarnął tłumy i rzekły: yle czyniemy! Godziż się, aby za nasze wiary
ci ludzie ginęli niewinni?
I przeraziły się zgraje, mówiąc do siebie: Oto umierają i nie skarżą się.
Rzekli więc do tych, co byli ukrzyżowani: Chcecie, a zdejmiemy was?  lecz ci im nic nie
odpowiedzieli, będąc już umarłymi.
A poznawszy to rozbiegły się zgraje pełne przerażenia, a żaden z tych, co uciekali, nie od-
wrócił głowy, aby spojrzeć na martwe i umęczone. Zorza je czerwieniła, zostali sami.
A właśnie wtenczas Szaman z Anhellim powracali z wędrówki podziemnej i zadziwili się
postrzegłszy na ognistych niebiosach trzy czarne krzyże, i rzekli z przestrachem: Co się stało?
69
A przyszedłszy bliżej strwożyli się widząc na krzyżach ciała trupów, i poznali w nich swoje
znajome; więc Szaman usiadłszy pod krzyżami płakał...
A powstawszy rzekł do Anhellego: Oto mi duch boży oznajmił winę tego ludu i wiem, dla-
czego tych ludzi ukrzyżowano;lecz ażeby ciała ich nie ucierpiały jakiej nowej sromoty, zdej-
miemy je i zaniesiemy na cmentarz.
Niech mają spoczynek w ziemi, albowiem w dobrej wierze na śmierć się wydali i nie będzie
im to na potępienie, ale na zagładę grzechów. Krzyż je oczyścił.
Tak mówiąc zdejmowali owe zmarzłe i skościałe na krzyżu i przenosili je na dawne grobo-
wisko wygnańców.
70
ROZDZIAA XI
A gdy się zbliżali ku cmentarzowi, Anhelli usłyszał hymn skarżących się mogił i jakoby
skargę popiołów na Boga.
Lecz skoro się jęki podniosły, anioł siedzący na szczycie wzgórza skinął skrzydłami i uci-
szył je.
I trzy razy to uczynił, albowiem po trzykroć rozpłakały się mogiły.
I zapytał się Anhelli Szamana, co to za anioł z białymi skrzydłami i ze smutną gwiazdą na
włosach, przed którym ucichają grobowce?
Lecz nic mu nie odpowiedział starzec: zasypywał bowiem śniegiem ciała umarłych i był za-
trudniony.
A przybliżywszy się Anhelli ku owemu aniołowi spójrzał na niego i upadł jak człowiek
martwy.
Skończywszy więc Szaman grzebanie umarłych szukał go oczyma i nie widząc nigdzie
szedł na wzgórze.
A natrafiwszy ciało Anhellego spotknął się na nim i krzyknął boleśnie; ale poznawszy, że
młodzieniec żyje, ucieszył się.
Wziął go zatem za rękę i rzekł: Wstań! nie jest jeszcze czas spoczynku.
A powstawszy Anhelli oglądał się wokoło i spuścił przed Szamanem głowę jak człowiek, co
się wstydzi, mówiąc:
Otom zobaczył anioła podobnego tej niewieście, którą kochałem z całej duszy mojej będąc
jeszcze dzieckiem.
A miłowałem ją w czystości serca mego; dlatego łzy mię zalewają, kiedy myślę o niej i o
mojej młodości.
Bo oto byłem przy niej jak ptak swojski, co się boi; i nie wziąłem nawet pocałowania od jej
ust koralowych, choć byłem blisko; jak gołąb, mówię, siedzący na ramieniu dziewczyny.
Dziś już to snem jest. Oto szafirowe niebo i gwiazdy białe patrzą na mnie: sąż to gwiazdy te
same, które mnie widziały młodym i szczęśliwym?
Dlaczegoż nie powstanie wicher, co mię z ziemi zwieje i zaniesie w krainę cichą? dlaczego
ja żyję?
Oto już jednego włosa nie ma na mojej głowie z tych, które były dawniej, oto się nawet ko-
ści we mnie odnowiły, a ja zawsze pamiętam.
A nie ma jednej kawki w powietrzu, która by nie spała przez jedną noc życia w spokojnym
gniezdzie. Lecz o mnie Bóg zapomniał. Chciałbym umrzeć.
Bo zdaje mi się, że gdy będę umarłym, to sam Bóg pożałuje tego, co ze mną uczynił, my-
śląc, że oto już nie narodzę się raz drugi.
Wszak rodzić się nie jest to, co zmartwychwstawać; trumna nas odda, lecz nie spojrzy na
nas jak matka.
Oto mi więc smutno, że ujrzałem tego anioła, i wołałbym był wczoraj umrzeć.
A Szaman zapatrzywszy się w gwiazdy rzekł: Zaprawdę, że jak dawniej wiele było opęta-
nych przez czarty, tak dziś wielu jest opętanych przez czyste anioły.
Cóż zrobię?  Oto wypędzę wszystkie te duchy z ciał i pozwolę, aby weszły w lilije wodne i
rozleciały się po gwiazdach różanych, i zamieszkały w tym, co jest najpiękniejszego, a opu-
ściły ludzi.
71
A wieszli, kto to jest ten anioł smutny na cmentarzu? Oto się zowie Eloe, a urodził się ze łzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl