[ Pobierz całość w formacie PDF ]
22
Wychowacie świnie, świńscy rodzice! (przyp. aut.)
- 52 -
- No dobrze. Pani Marsé bardzo szybko zaprzyjazniÅ‚a siÄ™ z pewnym Tajem. Bardzo mÅ‚ody chÅ‚opak,
wszędzie z nią chodził. W grupie zdarzają się romansowe historie męsko-damskie, które na ogół
kończą się wraz z podróżą, czasem panowie szukają towarzystwa miejscowych kobiet, i to też nie ma
żadnych konsekwencji, mieÅ›ci siÄ™ w normie. Ale przypadek pani Marsé nie byÅ‚ normalny, chociaż w
tym czasie nie wiedzieliśmy jeszcze, czym zajmuje się ten chłopak.
- Pospolity alfons - przerwał stary, a jego żona upomniała go ostro:
- Zamknij się w końcu, Higini.
- Cóż, niezupeÅ‚nie, ale coÅ› w tym stylu. WiÄ™c tak. Kiedy zwiedzaliÅ›my Bangkok, pani Marsé nie
brała udziału we wszystkich wycieczkach. Pomyślałam sobie, że ma już swojego przewodnika i
wszystko jest w porządku. Pózniej poprosiła mnie o załatwienie miejsca dla swojego przyjaciela w
samolocie do Chiang Mai i w hotelu, w którym mieliśmy się zatrzymać. Nie miałam nic przeciwko
temu, żeby z nami poleciaÅ‚, ale w obecnoÅ›ci caÅ‚ej grupy zaproponowaÅ‚am pani Marsé, że poszukam
dla nich pokoju w innym hotelu.
Właściciel przytaknął, wyrażając aprobatę dla roztropnej decyzji pilotki.
- Przyjechali do Chiang Mai. Wieczorem wzięli udział w tradycyjnym festiwalu folklorystycznym
Mien, a następnego dnia mieliśmy w programie kulturoznawczą wyprawę do osady Mien, położonej na
granicy strefy opiumowej. Nie skorzystali z wycieczki i nie zmartwiłam się tym. Ale następnego dnia
nie pojawili się na lotnisku, żeby wrócić z nami do Bangkoku, i to mnie zaniepokoiło. Nie mogłam w
tym momencie opuścić grupy, ale poleciłam jednemu z tajskich tłumaczy, żeby sprawdził, co się stało.
Pryncypał znów pochwalił przezorność swojej pracownicy.
- Następnego dnia tłumacz wrócił do Bangkoku. Powiedział mi, że nie znalazł ich w hotelu. Opuścili
hotel w pośpiechu, nie płacąc za dodatkowe usługi, a pózniej pytało o nich kilku typów spod ciemnej
gwiazdy. Odczekałam kilka godzin, aż do następnego samolotu z Chiang Mai. Znalazłam się między
młotem a kowadłem, bo musiałam pojechać z grupą na wycieczkę do Pattaya, a jednocześnie
chciałam rozwiązać tę sprawę. Skontaktowałam się z ambasadą hiszpańską i opowiedziałam im o
całym zdarzeniu. Uspokoili mnie mówiąc, że będą czuwać nad sytuacją żebym spokojnie pojechała do
Pattaya. Kiedy wróciÅ‚am, sekretarz ambasady miaÅ‚ nietÄ™gÄ… minÄ™. Pani Marsé i jej towarzysz nie
odnalezli się, a kiedy sekretarz zawiadomił policję, powiedziano mu, że w podziemiu przestępczym
krąży plotka o jakiejś parze, której szukają gangsterzy z Bangkoku. Według policji chłopak pracował w
jednym z tych lokali, w których dziewczyny robią numer z piłeczką pingpongową i papierosem...
rozumieją państwo, o czym mówię.
- Ja tam nic nie rozumiem - uciÄ…Å‚ stary Marsé i uderzyÅ‚ czoÅ‚em o laskÄ™.
- To jest coś jak europejski living sex, ale w stylu tajskim. Chłopak pracował w tych miejscach na
wypadek, gdyby klient zażyczył sobie mężczyzny. Obok takiego lokalu zawsze jest duży dom, w
którym można znalezć dziewczyny, pochodzące z północy, przeznaczone dla turystów, mają prawie
białą skórę i dlatego są bardzo drogie. Kiedy są dziećmi, zostają sprzedane przez samych rodziców
lub handlarzy żywym towarem. Czasami turyści proszą o chłopca i Archit spełniał właśnie te usługi.
Archit, tak ma na imię ten chłopak.
- To znaczy, że moja córka wynajęła go, żeby się z nim pieprzyć.
- Niekoniecznie. Prawdopodobnie spotkali się na jednym z przedstawień z piłeczką pingpongową,
na które chodziliśmy całą grupą, i zawarli bliższą znajomość, ale nie powiedziałabym, że chodziło o
pieniądze. Nie wiem, czy wyrażam się jasno. Wydawało się, że są w sobie zakochani.
- Zakochani! - wybuchnÄ…Å‚ stary Marsé, uderzajÄ…c siÄ™ pięściami po kolanach.
- Niech pani mówi dalej.
- Dobrze. No i wtedy poszliśmy z sekretarzem ambasady do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych,
żeby sprawdzić, co oni wiedzą o tej sprawie, i właśnie tam zatrzymała nas Azja. Uśmiechy,
insynuacje, nagłe wybuchy gniewu, aluzje, a w sumie nic konkretnego. Chodzi o nielegalny handel,
tylko nie wiemy, czym, a świat przestępczy Bangkoku jest jak tunel, który zaczyna się i kończy w
jakichś nieznanych miejscach, bo tamtejszy chaos jest tylko pozorny, w rzeczywistości wszystko
znajduje się pod ścisłą kontrolą i dokładnie wiadomo, czym można handlować, a czym nie, kiedy,
gdzie i z kim, wiadomo też, którzy politycy czerpią korzyści z określonego rodzaju handlu, z prostytucji,
narkotyków czy diamentów. Minęło kilka dni i niczego się nie dowiedzieliśmy. Mniej więcej w tym
czasie ona, pani Marsé, wysÅ‚aÅ‚a panu telegram, o którym mówiÅ‚ mi pan Tobias, a pózniej zadzwoniÅ‚a...
Musieliśmy wracać, poprosiłam ambasadę, żeby dalej szukała tej pani. Zrobią co będzie w ich mocy.
Przede wszystkim chodzi o to, żeby pani Marsé nie trafiÅ‚a do wiÄ™zienia, bo tajlandzkie wiÄ™zienie jest
potworne, jak to się zdarza w zacofanych krajach. Nie chcę państwa martwić, ale kilku Hiszpanów
zamieszanych w przemyt narkotyków popełniło samobójstwo w tajlandzkich więzieniach.
- 53 -
Wszyscy patrzyli po sobie, czekajÄ…c na to, co powie stary Marsé. JabÅ‚ko Adama na szyi Ernesta
wznosiło się' i opadało, chłopak próbował stłumić rozpacz, która rozsadzała mu serce. Wszystkie
spojrzenia koncentrujÄ… siÄ™ na starym Marsé, zaskoczonym ostatnimi sÅ‚owami pilotki. Stary pojmuje
nagle, że wszyscy na niego patrzą i nie bez satysfakcji przyjmuje dowody zainteresowania. Jego głos
jest dziwnie łagodny, prawie słodki, kiedy zwraca się do pilotki z pytaniem:
- Pani jest specjalistką, co pani o tym myśli? Może to jest fałszywy alarm?
- Wątpię. Poza tym ona dzwoniła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]