[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pomyślał, że może jednak coś go ominęło. Czy z jego winy również Nicka
coś omija?
Po południu zadzwoniła Ellie - jej głos brzmiał radośniej niż poprzednio.
- Witaj, John. Ktoś chce z tobą porozmawiać.
- Cześć, John - usłyszał w słuchawce głosik Nicka. - Przejedziemy się
kiedyś twoim czerwonym samochodem?
Z trudem powstrzymał wzruszenie i cicho odchrząknął. Zamienili parę
słów, a potem słuchawkę przejęła Ellie.
- Mama przyznała mi się, że powiedziała ci o przyjezdzie Malcolma. Już
wyjechał.
- To chyba porządny człowiek. Polubiłem go.
- Ja też go lubię, ale nie wyjdę za niego. On wie.
- To już coś...
- Tak, to już coś. Czy wiesz, że za tobą tęsknię?
- Ja też za tobą tęsknię, Ellie. Do zobaczenia...
Nabierał sił i czuł się coraz lepiej. Rano oparł się pokusie zadzwonienia
do szpitala i wybrał na spacer do parku. Po drodze zaszedł do Marion, lecz
jej nie zastał. Idąc, przez cały czas trzymał rękę w kieszeni marynarki,
dotykając palcami pudełeczka z pierścionkiem. Po południu przestudiował
kilka artykułów z pism medycznych. A wczesnym wieczorem rozległ się
dzwonek domofonu. Ellie!
Miała na sobie czarne spodnie i pulower. Nie była już tak blada jak
ostatnio. Na jej czole widniał tylko cienki plaster - siniak zniknął, rana
szybko się goiła.
RS
100
Przez te Mika dni prawie bez przerwy o niej myślał. A gdy wreszcie się
zjawiła, nie wiedział, jak się do niej odnosić. Wpuścił ją do środka i ruszyli
na górę.
- Kiedy wróciłaś?
- Dziś rano. Mama przyjechała po nas wczoraj i została na noc. Z
Nickiem jest o wiele lepiej, ale będzie potrzebował odpoczynku i ćwiczeń
fizycznych. Chciałby, żebyś go odwiedził. Jest trochę przygnębiony. A jak
ty się miewasz?
- Nudzę się. Nie mogę się już doczekać powrotu do pracy.
Siedzieli teraz obok siebie na bordowej kanapie w salonie. Obojgu im ta
zdawkowa wymiana zdań wydała się jakaś drętwa - jakby rozmawiało
dwoje obcych sobie ludzi.
- To niedorzeczne - prychnął John. - Chodz, przytulimy się. Przecież nie
tak dawno kochaliśmy się.
Roześmiała się i uścisnęła go. Pocałował ją w usta, przytulił policzek do
jej ciepłej twarzy. Czuł, jak jej ciało odpręża się w jego ramionach.
- Poczęstujesz mnie kawą? - zamruczała.
Gdy wrócił z kuchni, leżała wyciągnięta na kanapie. Usiadł na krześle
naprzeciwko niej, próbując zgadnąć, w jakim Ellie jest nastroju, czego chce.
Wyjęła z torby zdjęcie i podała mu je. Przedstawiało Nicka na tle
budynku college'u, a więc musiało zostać zrobione podczas zjazdu pisarzy.
- Może chciałbyś je zatrzymać? Wtedy wszystko było prostsze...
Popatrzył na uśmiechniętego od ucha do ucha chłopca.
- Dla mnie nic się nie zmieniło. Czuję to samo co wtedy.
- Nieprawda, wiele się zmieniło. Ryzykując życie, uratowałeś Nicka. I
tego długu nigdy nie będę w stanie spłacić. W pewnym sensie przeszkadza
mi to uczciwie rozeznać się w moich uczuciach. Wydaje mi się, że cię
kocham, ale...
- Uratowałem Nicka nie tylko dla ciebie, ale również dla siebie. Nie
wiem, co bym począł, gdybym go stracił.
- Tak, rozumiem. - Przez chwilę zbierała myśli. - Wiesz co? yle na mnie
działasz. Dopóki cię nie było, wiedziałam, co robię i dokąd zmierzam, co
jest najlepsze dla mnie i dla Nicka, a teraz mam chaos w głowie. Nie mogę
ot tak zapomnieć o tych sześciu latach. - Zsunęła nogi na podłogę. - Przytul
mnie, chyba tego potrzebuję.
Znów poczuł, jak jej ciało rozpływa się w jego objęciach.
Gdy ją pocałował, położyła mu głowę na kolanach i ponownie się
położyła. Zdrową ręką pogłaskał ją po włosach, pogładził po policzku.
Zamknęła oczy i uśmiechnęła się.
RS
101
- Czy moglibyśmy pójść do łóżka? - spytała szeptem.
Nie kryjąc już pożądania, przycisnął ją do siebie. Natychmiast
odpowiedziała na jego pocałunek. Jeśli ona tego chce, to dobrze, będą się
kochać. Będą się kochać tak jak w Kingley, tak jak na zjezdzie pisarzy, tak
jak sześć lat wcześniej... Właśnie myśl o przeszłości powstrzymała go.
Przez te sześć lat wiele się nauczył, ale nie miał przy sobie Nicka i Ellie,
więc w jakimś sensie były to lata stracone. Teraz nareszcie może spróbować
coś zmienić.
Delikatnie odsunął ją od siebie i wziął za ręce. Spojrzała na niego
pytająco, ze zdziwieniem w oczach.
- Bardzo chcę się z tobą kochać - wyznał - ale muszę wiedzieć, co tobą
kieruje. Wdzięczność za to, że uratowałem Nicka? Pożądanie? Czy...
miłość? - Zdawał sobie sprawę z brutalnej bezpośredniości tego pytania, ale
czuł, że musi znać odpowiedz.
Wyglądała na zdezorientowaną.
- Dlaczego o to pytasz? Czy to ma jakieś znaczenie? Nie możemy po
prostu tego zrobić? Nie chcę się teraz nad niczym zastanawiać. Ostatnio
wciąż tylko myślę i myślę.
- A co będzie potem? - nie ustępował.
- Będzie co będzie, niech się dzieje co chce. Ty sam taki właśnie byłeś,
więc czy i ja nie mam do tego prawa?
- To było dawno, Ellie. Teraz masz... teraz mamy... syna. On, tak jak my,
też potrzebuje szczęśliwej przyszłości. - Zrobił krótką pauzę. - Poczekaj
chwilę.
Zostawił ją i poszedł po skórzane pudełeczko. Wróciwszy, wziął ją za
lewą dłoń i w jej zagłębieniu położył pierścionek.
- Powiedziałem, że bardzo chcę się z tobą kochać. Ale nie zrobię tego,
dopóki nie zobaczę tego pierścionka na twoim palcu. Należał do mojej
matki. Jeśli wolisz, możemy kupić inny, ale chcę, żebyśmy się zaręczyli.
Przez dłuższą chwilę bez słowa patrzyła na pierścionek.
- Nie chcę innego, ten jest śliczny - powiedziała w końcu i uśmiechnęła
się. - Myślałam, że to kobieta nie zgadza się pójść do łóżka z mężczyzną,
dopóki się z nim nie zaręczy...
- Masz coś przeciwko małej zmianie obyczajów? Milczała przez dobre [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl