[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zabawna. Czy wymyślił pan również inne historie?
- Jeszcze przynajmniej jedną, której pan nie zaprzeczy - odparł Higgins. - Pańska
ożywiona rozmowa z Rubenem Carmino na tarasie.
Gert Glinder wzruszył ramionami.
- Banalna dyskusja między przyjaciółmi.
Ruben Carmino czuł się zmuszony wtrącić do dyskusji.
- Poprosiłem Gerta, żeby się więcej nie kręcił koło Grazielli.
- Jesteś zaślepiony zazdrością - odparł niemiecki śpiewak. - Zachowaj sobie swoją
narzeczoną.
Higgins stanął między obydwoma mężczyznami, czując, że Hiszpan jest gotowy
przejść do rękoczynów.
- Celem tej konfrontacji nie jest poróżnienie was, panowie. Mam nadzieję, że nie
odgrywacie przede mną wspaniałej komedii i nie byliście wspólnikami zbrodni.
Ruben Carmino i Gert Glinder popatrzyli na siebie z niedowierzaniem.
- Ja, ja miałbym być wspólnikiem tego prostaka? - powiedział drwiąco Niemiec.
- Odwołasz te słowa - syknął Ruben Carmino, podnosząc pięść, podczas gdy Graziella
Canti zawisła mu na szyi.
- Koniec tego przedstawienia - oznajmił Higgins stanowczo. - Następnym razem
nadinspektor Marlow uprzedzi swoich ludzi.
Marszcząc gniewnie czoło, Ruben Carmino zdecydował, że nie będzie zwracał uwagi
ani na Gerta Glindera, ani na inspektora. Od tej pory będzie się zajmował tylko Graziella
Canti.
- Jeszcze nie skończyłem - ciągnął Higgins. - Następny epizod dotyczy szczególnie
pana, panie Glinder. Na szyi zmarłego znalazłem złoty kluczyk. Oczywiście, zamierzałem
powierzyć go Scotland Yardowi jako dowód rzeczowy, ale wcześniej odkryłem jego
przeznaczenie. Służył do otwarcia rodzaju relikwiarza wewnątrz ruchomego ołtarza kaplicy,
do której Audrey Simonsen udała się na modlitwę. Zawierał bezcenny skarb: manuskrypt Don
Juana, granego po raz pierwszy w Pradze. Oto co włamywacz przyszedł ukraść z pokoju
Pietra Giovanniego. Oto czego pan szukał na próżno, panie Glinder.
Spokój niemieckiego śpiewaka ustąpił miejsca przerażeniu.
- Nie wiedziałem o istnieniu tego manuskryptu - zaprotestował, blednąc
- Kłamie pan - odparł Higgins. - Wiedział pan doskonale, że pański przyjaciel Pietro
Giovanni ukradł ten skarb szanowanemu człowiekowi. Czy to się zgadza, panie Chairman? -
Higgins przeszedł na drugą stronę sali i stanął przed odtwórcą roli Komandora.
Rozdział XXI
George Chairman ani drgnął.
- Z pewnością doszedł pan do tego wniosku podczas naszej rozmowy w galerii zbroi,
inspektorze? - zapytał grobowym tonem.
- Rzeczywiście - odparł Higgins. - Gert Glinder był świadkiem gwałtownej sprzeczki,
do jakiej doszło między panem a Giovannim w pana londyńskim domu. Oskarżył go pan o
kradzież, a nie ma pan zwyczaju rzucać słów na wiatr. Co mógł ukraść wielki śpiewak,
ryzykując swoją karierę? Wiedząc o pańskiej bogatej kolekcji i czytając drobne ogłoszenie,
które wielokrotne ukazało się w  Timesie , udało mi się wyjaśnić tę zagadkę:  Dam 100.000
funtów temu, kto zwróci mi W.A. Praga 29.10.87 . W.A. to skrót imion Mozarta: Wolfgang
Amadeusz. Praga 29.10.87, data pierwszego przedstawienia Don Juana w Pradze, w
listopadzie 1787. Nie mógł pan udowodnić winy Pietra Giovanniego, ale nie wątpił pan, że to
on dopuścił się tej kradzieży. Kiedy dowiedział się pan, że będziecie partnerami w
Lindenbourne, przekazał mu pan wiadomość anonimowo, za pośrednictwem  Timesa .
Giovanni musiał przystać na tę propozycję, ponieważ przybył z trzydniowym wyprzedzeniem
do gospody  Pod Faszerowaną Gęsią , z cennym manuskryptem w bagażach. Schował go w
kaplicy, którą odkrył podczas poprzedniego pobytu. Giovanni był gotowy zaakceptować tę
korzystną transakcję, która pozwoliłaby mu uwolnić się od mrocznej przeszłości. Kiedy
spytałem pana o pańskie zbiory, panie Chairman, nie wspomniał pan o cennej kolekcji
manuskryptów, żeby nie uczynić aluzji do Don Juana.
Zapanowała całkowita cisza. Osłupiały Scott Marlow nie mógł uwierzyć, że ten
poważny człowiek o szlachetnym obliczu mógł być zabójcą.
- Pańska rekonstrukcja jest niezwykle szczegółowa, inspektorze - odparł George
Chairman z pogodnym uśmiechem. - Brakuje tylko jednego detalu.
- Podsłuchując pańską rozmowę z Piętrem Giovannim, Gert Glinder musiał usłyszeć,
że zarzucał mu pan kradzież manuskryptu Don Juana. Czekał tylko na odpowiednią okazję,
żeby wejść w posiadanie tego skarbu i sprzedać go panu. Po śmierci Giovanniego udał się
naprędce do gospody, przekonany, że śpiewak ukrył manuskrypt w swoim pokoju. To był
błąd, panie Glinder. Pietro Giovanni był bardziej przezorny, niż pan sobie wyobrażał.
Pośpiesznie przetrząsnął pan pokój, wiedząc, że musi działać szybko. Powróciwszy do
zamku, uświadomił pan sobie, że brakuje sprzączki u jednego z butów. Był pan więc
zmuszony ukryć wszystkie buty. Spiesznie udał się pan do swego pokoju. Przechodząc obok
pokoju Audrey Simonsen, zauważył pan otwarte drzwi. Bez wahania zbiegł pan na dół, by
mnie powiadomić o jej omdleniu, co doskonale ukryło pańską zadyszkę, ale dzięki temu
uratował jej pan życie. Z tego powodu wiele zostanie panu wybaczone, panie Glinder.
Niemiecki śpiewak wolał zachować milczenie. Obawiał się, że jeśli zabierze głos,
jedynie pogorszy sytuację.
- Z pańskiego punktu widzenia - kontynuował Higgins, zwracając się do George'a
Chairmana, który przysłuchiwał się słowom inspektora bez żadnych emocji - śmierć
Giovanniego była sprawiedliwą karą. Jego rozwiązłe życie musiało się zakończyć w sposób .-
tragiczny. To pan przewodniczył trybunałowi, który zebrał się w podziemiach. Kiedy wyszedł
pan stamtąd, przygotowawszy zebranie, przewrócił pan zbroję, która o mało mnie nie
przygniotła, i usłyszał moją rozmowę z Gertem Glinderem. Nie ukrywał pan zresztą, że
jardził Giovannim jako człowiekiem, nawet jeśli jako śpiewak mile pana zaskoczył.
George Chairman podniósł oczy ku górze.
- Niech pan to powie wprost, inspektorze. Przypuszczam, iż oskarża mnie pan, że
zamordowałem Pietra Giovanniego?
Scott Marlow był zafascynowany osobowością śpiewaka. Miał w oczach scenę
pojedynku między Don Juanem i Komandorem. W operze pierwszy zabijał drugiego,
przebijając mu serce szpadą. Czyż rzeczywistość nie odwróciła ról?
- Nie wypowiedziałem w moim życiu ani jednego kłamstwa - oznajmił George
Chairman. - Nie zabiłem Giovanniego.
Higgins poczuł, że Irlandczyk nie złoży żadnego innego oświadczenia. Zcisnąwszy
mocniej kajdanki w prawej dłoni, nadinspektor Marlow czekał na znak swojego kolegi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl