[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Francji tę wolność, której ja nigdy nie zaznałam przez dwadzieścia lat życia. Jesteśmy dumnym narodem, nasz
kraj ma bogatą historię. Chciałabym zanieść mu wolność. Szekeba z naszą czeredką w burkach obeszła więc
ważne osoby. Przyjęli nas Nicole Fontaine, Raymond Forni w Zgromadzeniu Narodowym, Christian Pon-
celet w Senacie i minister do spraw współpracy z zagranicą, pan Josselin. Przyjechałam z rodzicami i Dibą 2
maja 2001 roku. Mieliśmy wracać po dziesięciu dniach, ale  objazd ambasadorek trwał dłużej, niż zaplanow-
ano, i musieliśmy prosić o przedłużenie wiz. Pod koniec maja czuję rozczarowanie. Gdybym nie spotkała
dziennikarek z Elle, gdybym nie widziała ich łez, gdyby nie okazały nam wsparcia i przyjazni, nie urządziły
ulicznej manifestacji, chyba bym żałowała, że ta misja ambasadorek kobiet af-gańskich w ogóle miała mie-
jsce. Odniosłam wrażenie, że to niczego nie zmieni. Ojciec, jak zawsze optymista, powtarza mi ciągle, jakie to
mieliśmy szczęście, że zobaczyliśmy Francję, spotkaliśmy się ze wszystkimi tymi osobami i że nasze słowa nie
były głosem wołającego na pustyni. %7łe któregoś dnia wydadzą owoce.
- Nie robiłyście tego na darmo, uwierz mi. Kobiety słuchają kobiet, wasze relacje pozwolą im zrozumieć, do
czego zmuszają was talibowie. Kobieta nie jest nikim. Jeśli talib mówi do kobiety, że jest nikim, a on wszyst-
kim, to znaczy, że jest ignorantem. Każdy mężczyzna rodzi się z kobiety, każdy święty człowiek ma matkę,
wszyscy na świecie zostali poczęci w ciele kobiety. Powinnaś pamiętać to afgańskie porzekadło: Jeśli perła
powie ostrydze, że jest niczym i że to ona wszystko robi, ryba może równie dobrze powiedzieć niebu, żeby
przestało zsyłać deszcz.
Ostatniego dnia maja w ambasadzie czeka na nas faks od Dauda. Pojechał do Pakistanu, żeby go nadać. Za-
wiadamia, że talibowie obłożyli fat-wą wszystkie kobiety występujące przeciwko ich reżimowi. Po powrocie
do Kabulu dowiedział się, że talibowie zdewastowali nasze mieszkanie. Nie chciał ryzykować i sprawdzać tego
osobiście, zresztą sąsiedzi go uprzedzili, że oni się tam sprowadzili. Straciliśmy wszystko. Wszystkie nasze
pamiątki, zdjęcia rodzinne, obrazy wujka, tak skrzętnie ukryte przez mamę, na osiedlu Mikrorajan nie został
ślad po naszej rodzinie. Wzrok taty i mamy, utkwiony w pustce naszego dawnego życia, przeszywa mi serce.
Czuję się winna. Nie możemy już wrócić do Kabulu. Nieszczęście potwierdza pracownica ambasady:
- Obłożyli was fatwą, nie wiedząc nawet, kim jesteście. Mówią, że kobiety, które znalazły się we Francji,
opowiadają same kłamstwa i że jeśli wrócą, zabiją je. Taki tekst umieszczono w Inter-necie.
To po to tyle ryzykowaliśmy! Tym razem nawet ojciec traci ducha.
- Owszem, przyjęli was we Francji - przyznaje - ale co to dało?
Jestem załamana. Czeka nas teraz wyczekiwanie na przedłużenie wiz, szukanie kąta u innych uchodzców,
a na pytania, jakie lęgną nam się w głowach, nie ma odpowiedzi. Jestem tutaj, żyję. Ale co ze mną będzie?
Znalazłam się w kraju, którego języka nie znam, mama błądzi w swoim świecie nieszczęścia i niemego cier-
pienia. Ojciec wszystko stracił, jego dwoje dzieci jest w Pakistanie, jeden syn w Rosji, jedna córka w Stanach
Zjednoczonych. Rodzina rozpadła się, rozproszyła. Tylko ja z nim zostałam. Jego najmłodsza córka. Jak
się dalej uczyć? Gdzie teraz żyć? Gdzie zaczynać od.nowa? I co zaczynać? Przyszłość jednak pokaże, że nie
jesteśmy osamotnieni: otrzymamy wsparcie od społeczności afgań-skiej, od naszej ambasady i, oczywiście, od
naszych przyjaciółek dziennikarek, które pomogą nam w rozwiązaniu problemów z dokumentami,
z mieszkaniem... Dano mi okazję napisania tej książki. Pozostała mi nadzieja, że zdołam wytłumaczyć, dlac-
zego się tu znalazłam.
Ja, dziewczyna z Kabulu, wychowana za okupacji radzieckiej, w czasach kolejnych rządów komunistycznych,
zmieniających się w ciągu trwającej cztery lata wojny domowej, a potem zamknięta w czterech ścianach przez
potworną władzę i pozbawiona w wieku szesnastu lat prawa do życia.
W moim kraju nadal, nieprzerwanie, biją się Af-gańczycy. Uchodzcy na granicy z państwami sąsiadującymi
z Afganistanem cierpią bardziej ode mnie, wiem o tym. Cóż mogę zrobić, jeśli nie opowiedzieć, czym było
życie mieszkanki Kabulu, po którym nie zostało nic oprócz ruin?
9 września 2001 roku: w swojej kryjówce w Pan-dższirze komendant Masud pada ofiarą zamachu rzekomych
dziennikarzy-samobójców. Nie wiadomo, czy żyje.
11 września: Amerykę ugodzono w samo serce. 13 września: Ahmad Szah Masud nie żyje. 7 pazdziernika:
Amerykanie rozpoczynają wojnę z talibami. Kończę moją skromną opowieść w godzinie, kiedy broń prze-
mawia za nas. Jak zawsze. W naszym języku azadi znaczy wolność. Ale kto w Afganistanie ma głos?
Już nie wiem.
Podziękowania
Wyrażam moją głęboką wdzięczność: czasopismu Elle, które udzieliło nam wydatnej pomocy, kiedy w maju
2001 roku opuściliśmy Afganistan i przybyliśmy do Francji, a zwłaszcza Marie-Francoise Colombani, która
broni naszej sprawy z wielkim przekonaniem, i Valerie Toranian;
Szekebie Haszemi, która wspomagała mnie w pisaniu tej książki i poświęciła życie sprawie kobiet afgańskich.
Powołane przez nią w 1994 roku we Francji stowarzyszenie Wolny Afganistan prowadzi zbiórkę darów, z
których ma być finansowana budowa szkół i szpitali w naszym kraju; Hakimowi Saeedowi, który bardzo mi
pomógł, tłumacząc moje słowa na francuski.
Dziękuję również gorąco za ich zachętę panu i pani Masstan i wszystkim moim przyjaciołom.
Słowniczek
CZADOR: chusta noszona przez kobiety muzułmańskie, okrywająca głowę i ramiona.
CZADRI: szata muzułmanek w ciemnym kolorze, składająca się z zasłony z nieprzezroczystej tkaniny
doszytej do czepeczka, z haftowaną siatką na wysokości oczu. Ta zasłona, różnej długości, może okrywać
tylko ramiona albo spływać aż do kostek, wtedy określa się ją mianem burki, ale noszona jest tylko w
odległych prowincjach *.
* Docent Jolanta Sierakowska-Dyndo inaczej definiuje słowa czador, czadri i burka: .
Czador to strój muzułmanek, duża chusta okrywająca całą postać, od głowy aż do kostek. W Afganista-
nie czadory zostały w XIX w.  zmodyfikowane . Kobiety zaczęły nosić stroje zwane borgha (j. dari: woalka,
zasłona na twarz) zasłaniające także twarz. Miały ją skrywać przed okupującymi Afganistan wojskami bry-
tyjskimi. Borgha jest obszerną, plisowaną chustą z nieprzezroczystej, cienkiej tkaniny, doszytą do haftowane-
go czepka w tym samym kolorze. Strój sięga do kostek, z przodu jest nieco krótszy - za kolana; na wysokości
oczu i nosa jest haftowana siatka, przez którą kobiety mogą patrzeć, same nie będąc widzianymi. Borgha
noszona była w całym Afganistanie, szczególnie w miastach. Na wsi kobiety częściej nosiły zwykłe czadory,
niezasłaniające twarzy.
Czadri, w Afganistanie to mała chusta lub szal zakrywający włosy.
DZIHAD: święta wojna w obronie islamu lub muzułmanów; w pierwotnym znaczeniu dżihad to  wysiłek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl