[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pracować z synami, odesłał resztę ludzi do domu.
Nagle w drzwiach pojawiła się Leigh w koszulce i spodniach od
dresu. Jarek z bólem przypomniał sobie, jak była blada i przejęta, kiedy
zauważył sińce - jak gdyby się obawiała, że zrobi jej to znowu. Raczej
umrze, niż skrzywdzi ją ponownie.
- O, moja mała dziewczynka! - zawołał Fadiej na powitanie. -
Usiądz i zjedz z nami to, co zostawiła nam moja żona. Potem wezmiemy
się do pracy. Kiedy skończymy, zaproszę cię do domu i nauczę nastawiać
samowar, dobrze?
pona
ous
l
a
d
an
sc
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam - wyjąkała Leigh, patrząc na
Jarka. Wziął jej rękę i ucałował ją w odpowiedzi. Sine znaki na jej
ramieniu nie dawały mu spokoju.
Kiedy pracowali, Jarek zauważył kilka jej spojrzeń i wyczuł, że
przyszła powiedzieć mu coś istotnego, na przykład:  Zostaw moje życie
w spokoju. To koniec".
Nie obwiniał jej. %7ładna kobieta nie powinna być z mężczyzną, który
jest w stanie ją skrzywdzić. Był tak zatopiony w myślach, że nie
zauważył, kiedy weszła do komórki w poszukiwaniu ścierki. Trafiła tam
na kołyskę i inne przedmioty zepchnięte w zapomnienie.
Stanął za nią, niepewny, jak zareaguje. Nagle odwróciła się do niego
i objęła go mocno.
- Nie skrzywdziłeś mnie, Jarku. I nie jesteś odpowiedzialny za
śmierć Annabelle.
- To, że sprawiłem ci ból, jest dla mnie niewybaczalne.
- Powiedziałam ci już, że nie sprawiłeś mi bólu. I nie waż się mnie
zostawić! Ani ukrywać przede mną swoich uczuć! Opowiedz mi o niej.
Ty sam nie pozwalasz jej odejść. Nie wierzę w duchy, ale ona ciągle
wokół ciebie jest. Którejś nocy miałeś zły sen i zacząłeś wołać ją po
imieniu. Wolę... wolę, żebyś wołał moje imię, kiedy jesteśmy razem.
- Przyjdz do mnie dziś wieczorem - poprosił. Skinęła głową i
wskazała na kołyskę pełną zdjęć i pamiątek.
- Wez to ze sobą. Chcę poznać kobietę, którą kochałeś. Chcę ją
zrozumieć.
Sam jej dotyk pomagał.- Czasami nie rozumiałem ani jej, ani
samego siebie. Powinienem był coś zrobić... a teraz ona nie żyje.
pona
ous
l
a
d
an
sc
- Ale my żyjemy. Chcę ci pomóc.
W godzinę pózniej, po zmysłowej kąpieli w domu Jarka, Leigh
usiadła przy nim i otwarła album. Na zdjęciach widać było uroczą twarz
Annabelle. Na pózniejszych fotografiach blask szczęścia zniknął z jej
oczu. Annabelle wydawała się skupiona na czymś innym.
- Ona wierzyła w tę cholerną klątwę... To stało się jej obsesją -
powiedział Jarek, przypominając sobie sceny prowadzące do śmierci
żony.
- Mogłeś ją chronić przed wszystkimi prócz niej samej -
powiedziała cicho Leigh.
Jarek zaczął chodzić po pokoju, walcząc ze wspomnieniami.
- Powiedziała, że woli umrzeć, niż nie mieć dziecka. Pro-
ponowałem, żebyśmy je adoptowali, ale ona nie chciała o tym słyszeć. I
domagała się tylko jednego - żebym dał jej dziecko. My... - Jarek zadrżał.
- Już zapomniałem o czarnych stronach naszego życia. Kiedy Annabelle
czegoś chciała, nikt nie był w stanie zmienić jej zdania. Ciągłe brała
jakieś leki i wpadała w coraz głębszą obsesję klątwą Kamakani.
Próbowałem nakłonić ją, żebyśmy razem poszli do poradni rodzinnej...
- Wstrzymał oddech, po czym odetchnął, jak gdyby chciał wyrzucić
z siebie coś, co tkwiło tam od lat. - Myślę... że ona była w nim zakochana.
Mówiła o nim w taki sposób...
- Moim zdaniem, nawet dziecko nie dałoby jej wszystkiego, czego
pragnęła. Ty też nie byłeś w stanie. Jarek spojrzał na nią z dziwnym
wyrazem twarzy, po czym wyszedł i usiadł na ganku. Leigh usiadła obok i
otoczyła go ramieniem.
- Skąd to wiesz?
pona
ous
l
a
d
an
sc
Bliss powtarzała jej, by patrzeć na innych sercem.
- Pozwól jej odejść, Jarku. Proszę.
- Staram się. Miałaś rację, czas pozwolił mi uporządkować nieco to,
co się stało. - Pocałował ją w policzek, a potem w usta, czule, delikatnie.
A potem wziął ją na ręce i przeniósł przez próg.
Kochali się powoli, w milczeniu. W nocy Leigh przysłuchiwała się
jego spokojnemu oddechowi.
Mogła mu powiedzieć, że to nie on zostawił sińce na jej ramieniu, że
Lars zadzwonił do hotelu i że rozmowa z nim nie była przyjemna, ale
Jarek miał już dość na głowie. Musi być bardzo ostrożna, a Larsowi w
końcu znudzi się zabawa w kotka i myszkę.
Jarek nagle poruszył się i dotknął jej uda. Jego ciało było znowu
gotowe, by dać jej rozkosz.
Sypiali ze sobą co noc, ale każdego ranka Leigh wracała do hotelu.
Mimo to widać było, że z każdym dniem staje się spokojniejsza, uczy się
cieszyć świeżym powietrzem, jazdą na motocyklu, wspólnymi zakupami.
Wieczorami na plaży Jarek uczył ją rozróżniać konstelacje gwiazd i opo-
wiadał anegdoty z dzieciństwa.
- Zamieszkaj ze mną - poprosił któregoś razu.
- Nie mogę. Morris... - To imię zabrzmiało jak zgrzyt.- Poza tym
nie mam pojęcia o prowadzeniu domu. Wychowałam się w przyczepie,
pamiętasz?
- Myślisz, że potrzebuję gosposi? - zapytał. - Problem w tym, czego
ty potrzebujesz.
- Ciebie - wyszeptała po chwili. Jeżeli kiedykolwiek chciała czegoś
dla siebie, to był to właśnie Jarek.
pona
ous
l
a
d
an
sc
- To mi to pokaż.
Leigh zastanowiło to wyzwanie. Wiedziała, czego chce, i miała
zamiar się upewnić, że Jarek też się o tym dowie. Ale nie pozwoli mu
stawiać warunków co do miejsca i czasu. Wstała powoli i ruszyła w
stronę jego domu. W pokoju rozebrała się i zaczekała na jego powrót.
- Kochasz mnie, bo inaczej byś mi się nie oddała. Znam cię zbyt
dobrze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl