[ Pobierz całość w formacie PDF ]
licha! Gdyby przynajmniej nie byli tak blisko siebie!
- Ja też lubię z tobą spać - wyznała, przypominając sobie wspólnie
spędzoną noc.
- 119 -
S
R
Teraz już nie wytrwałaby w cnocie, mając Tylera koło siebie. Wiedziała,
że wygłodniała rzuciłaby się na niego. Niestety, nie można było zmienić
przeszłości. Pozostawały im tylko marzenia o przyszłości. Mogli przecież mieć
nadzieję, że ktoś ich w końcu uwolni z tej szafy!
- Dlaczego uparłeś się, żeby wyciągnąć Slaba z tarapatów? - zaczęła z
innej beczki. - Odniosłam wrażenie, że nie jesteś z nim jakoś szczególnie
związany.
Neutralny temat pozwolił im na chwilę zapomnieć o seksie.
- Pamiętasz Jozette? - spytał Tyler.
- Tę kelnerkę? Jasne.
- Jest również właścicielką Tęczy. Mam wobec niej dług wdzięczności.
Emily wolała nie pytać, jaki. W ogóle zaczęła żałować, że poruszyła ten
temat. Równie dobrze mogła go zagadnąć o wspomnienia z dzieciństwa albo o
książki Raymonda Chandlera. Pamiętała doskonale, że Tyler mieszkał na górze
w Tęczy.
- Ale jak to się ma do Slaba? - spytała jednak.
- No cóż, on po prostu jest bratem Jozette. Potrzebowała chwili, żeby
połączyć bystrą kelnerkę ze
Slabem. To prawda, że była dosyć krępa i silna, a Tyler wspominał już, że
Slab nie jest taki głupi, na jakiego wygląda.
Skoro już się tego dowiedziała, postanowiła kuć żelazo póki gorące.
- A Gruby Mike? - pytała więc dalej.
Tyler milczał przez chwilę, jakby się zastanawiał, czy powinien zdradzić
jej wszystkie sekrety.
- No dobrze. I tak już tkwisz po uszy w całej sprawie. Mam nadzieję, że
nic więcej ci nie grozi - stwierdził. - Otóż Gruby Mike to jedna z ważniejszych
postaci świata przestępczego w Chicago.
- Bandyta?!
Znowu chwila milczenia, jakby Tyler starannie ważył swoje słowa.
- 120 -
S
R
- Niezupełnie. W każdym razie nigdy do tej pory nie siedział, chociaż FBI
interesuje się nim od jakiegoś czasu. Zajmuje się wymuszaniem haraczy, ale
robi to tylko przez swoich ludzi.
- Slab! - wtrąciła szybko.
- Wydawałoby się, że doskonale nadaje się do tego, prawda?
Rzeczywiście, pracował dla Grubego Mike'a, ale z dobrego serca darował paru
dłużnikom i w końcu zrezygnował z tej roboty. Przeprowadził się. Postanowił
inaczej zarabiać na życie.
- Czy to znaczy, że obrabował bank w San Francisco? - spytała
podniecona Emily.
Do tej pory czytała o takich historiach tylko w kronikach kryminalnych.
- Więc o tym też wiesz?
- To wynikało z waszej rozmowy - wyjaśniła.
- Tak, nasz przyjaciel napadł na bank, ale FBI brakowało dowodów, a
Gruby Mike zapłacił kaucję, żeby Slab mógł wyjść z więzienia.
- Nie rozumiem, po co to zrobił. - Emily wzruszyła ramionami, co w
warunkach panujących w szafie było nie lada wyczynem. - Z tego, co mówiłeś,
wynika, że nie należy do ludzi, którzy wydają pieniądze lekką ręką.
Podobnie jak mój ojciec, pomyślała. A także większa część mojej rodziny.
W zasadzie wszyscy, poza mną, uściśliła.
- Zrobił to, ponieważ Slab ma na niego haka - wyjaśniał Tyler. - FBI nie
zależy na Slabie, ale agenci chcą się dobrać do Grubego Mike'a. Liczą na to, że
kiedy aresztują Slaba, uda im się skłonić go do współpracy.
- A Slab nie chce mówić?
- Przecież pracował dla Mike'a i wie, co go czeka - odparł Tyler. - Chyba
że pójdzie na współpracę i skorzysta z programu ochrony świadków.
Emily chciała jeszcze spytać, co on, Tyler, w tym wszystkim robi i jaka
jest jego rola, ale właśnie się zorientowała, że współtowarzysz niedoli ciągnie ją
w stronę drzwi.
- 121 -
S
R
- Co robisz? - jęknęła, czując, że sznury wpijają jej się w dłonie.
- Zaczekaj, Emily. Słyszysz, co się dzieje?
Nasłuchiwała przez jakiś czas, ale z góry nie dobiegały żadne hałasy.
Prawdopodobnie bandyci zakończyli poszukiwania i ulotnili się. Z forsą albo
bez niej.
- Nie, nic nie słyszę.
- Fale - powiedział Tyler, a w jego głosie pojawiła się nutka niepokoju.
Rzeczywiście, jak się dobrze wsłuchała, usłyszała miarowe bicie fal o
burtę Słodkiej Shandy".
- Masz rację - stwierdziła. - Pewnie mocniej wieje.
Tyler pokręcił głową. Bardziej się tego domyśliła, niż zobaczyła ten ruch.
- Nie, Emily. Obawiam się, że odcumowali łódz i skierowali ją na pełne
morze.
Po tych słowach zapanowała cisza. Aódz praktycznie nadawała się do
kasacji. Bardzo możliwe, że ktoś zauważy jej zniknięcie i powiadomi straż
przybrzeżną. Może się jednak tak zdarzyć, że nikt się nie przejmie dryfującym
starym wrakiem.
- I co teraz? - spytała Emily ze ściśniętym gardłem. Tyler milczał przez
chwilę, a następnie przesunął się w stronę drzwi szafy.
- Czy możemy zamienić się miejscami? Tak żebym stanął tyłem do drzwi.
Chciała go spytać, po co, ale coś w głosie Tylera kazało jej od razu
przystąpić do działania. Zadanie nie było łatwe, gdyż wnęka była piekielnie
wąska. W końcu jednak udało im się tego dokonać.
- I co teraz? - powtórzyła, niemal płacząc.
- Emily, nie wpadaj w panikę.
- Wcale nie wpadam w panikę - odparowała, chociaż jeszcze bardziej
chciało jej się płakać. - Powiedz lepiej, jak się stąd wydostać.
- Chcę wyważyć drzwi od szafy - wyjaśnił. - Muszę w nie uderzyć górną
częścią pleców, bo inaczej połamię ci ręce. Uważaj!
- 122 -
S
R
Emily zrobiło się słabo na wzmiankę o połamanych rękach, nie miała
jednak czasu, żeby się nad tym zastanawiać. Tyler odchylił się do tyłu i pchnął
drzwi szafy. Nie ustąpiły, ale też było to słabe pchnięcie, tak jakby chciał na
razie ocenić ich wytrzymałość.
- Nic ci się nie stało? - spytał.
- Sznury obcierają mi skórę - poskarżyła się.
Rozległo się krótkie cmoknięcie, które mogło oznaczać wszystko, ale
chyba przede wszystkim to, żeby mu nie zawracała głowy głupstwami.
Ponownie natarł na drzwi, które tym razem głośno skrzypnęły pod naporem jego
ciała.
- Jeszcze raz - wysapał.
Emily już się nie skarżyła. Poczuła bowiem powiew wolności. Czy to
możliwe, żeby udało im się wyswobodzić w tak prosty sposób?
Tyler znowu runął na drzwi, ciągnąc Emily za sobą. Usłyszeli trzask
wyłamywanego zamka i oboje wypadli na zewnątrz. Tyler zachował tyle
przytomności umysłu, żeby upaść na górną część pleców. Jego ręce
powędrowały w górę, ściągając z niej bluzkę. Emily wylądowała na nim, czując
pod sobą jego stalowe mięśnie. Tylko centymetry dzieliły ją od ust Tylera.
Pożądanie, które udało im się na parę chwil uśpić, wybuchło teraz z nową siłą.
Oboje mieli związane ręce, ale Tyler zdołał je jakoś przełożyć nad jej
głową. Półnaga Emily patrzyła na niego z fascynacją.
- Teraz - szepnęła.
- Obawiam się, że wciąż nie jesteśmy wolni - powiedział, patrząc na nią
zamglonymi oczami.
Co dalej? Co powinni zrobić? To, że znajdowali się w dryfującej łodzi,
miało teraz najmniejsze znaczenie.
- Moja torebka - ucieszyła się Emily, widząc skórzany przedmiot na
wodnym łóżku. - Wygląda na to, że w niej nie grzebali.
- Pewnie bali się oskarżenia o kradzież.
- 123 -
S
R
- Ha! Ha! A tymczasem to ja coś ukradłam. Mam w niej sprężynowy nóż
Majchra!
- Och, Emily! Jesteś cudowna!
Chyba po raz pierwszy usłyszała od niego komplement i zrobiło jej się
naprawdę przyjemnie. Ich usta spotkały się raz jeszcze w długim, namiętnym
pocałunku. Kiedy się od siebie oderwali, oboje płonęli pożądaniem.
- Prędzej! Prędzej - gorączkowała się Emily. - Nie wytrzymam ani minuty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]