[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się, a on stracił równowagę. Eksplozja oślepiającego światła z ogłuszającym hukiem
wyrwała okna w jego komnacie, zasypując Miathana szkłem. W uszach mu dzwoniło.
Strzepnął odłamki i ostrożnie podszedł do okna. Zasłony powiewały dziko,
poszarpane na osmalone strzępy. Odsunął je, wyjrzał na dziedziniec i wstrzymał
oddech przerażony dokonanym spustoszeniem. To niemożliwe! Co się stało?
Dziedziniec pokrywały zaspy lśniącego piasku. Arcymag przebrnął przez dymiący
gruz i dotarł do zniszczonej komnaty. Zobaczył Eliseth klęczącą nad czarnym i
poskręcanym ciałem trudnymi do rozpoznania szczątkami Bragara. Smród spalonej
skóry wypełniał pokój i Arcymag z trudem opanował odruch wymiotny.
Aurian szepnęła Eliseth.
Była roztrzęsiona, ale nie odniosła najmniejszych obrażeń. Bragar przyjął całą siłę
płomieni, poświęcając siebie, by ją ochronić. W jaki sposób namówiła na to tego
idiotę? zastanawiał się Miathan, lecz nie poświęcił zbyt wiele uwagi nieszczęsnemu
Magowi Ognia. Bragar zawsze był kretynem. Ale jedno wydawało się oczywiste
Eliseth celowo nie usłuchała jego poleceń i próbowała zabić Aurian. Trzęsąc się z
wściekłości, Miathan zwrócił swoje straszliwe, diamentowe spojrzenie na klęczącą
Mag Pogody. Powoli zbliżył się do niej z zaciśniętymi pięściami.
Coś ty zrobiła? warknął. Coś ty zrobiła?
Aurian upuściła Berło i osunęła się na kolana, drżąc z wyczerpania i wstrząsu po
użyciu magii. Anvar opadł obok niej.
Zrobiliśmy to zamruczała, nadal nie mogąc uwierzyć. Zabiliśmy ją.
Anvar pokiwał głową.
Poczułem uderzenie śmierci szepnął.
Twarz Mag posiniała i Anvar złapał ją, kiedy się zachwiała.
Wszystko w porządku wymamrotała odruchowo, ale cała się trzęsła, kiedy
podnosiła przerażoną twarz, by spojrzeć na Maga. Anvar, ja&
Aurian, po tym, co właśnie przeszłaś i po wszystkich okrutnych słowach, które ci
mówiłem& nie waż się mnie przepraszać dokończył zrzędliwie.
Ale ja& Dalsze słowa przerwał jej rozpaczliwy, nieopanowany szloch.
Ach, kochanie. Anvar przytulił ją do siebie, gładząc jej włosy, kiedy płakała.
Moja droga, odważna Pani.
Znaczenie decyzji Aurian przepełniło go strachem. Zmuszona została do okrutnego
wyboru wyboru niemożliwego a jednak odważnie dokonała go i, o ile znał Mag,
zrobiła to zupełnie szczerze. Wiedział, że Aurian, raz powziąwszy decyzję, nie zmieni
zdania. Już kiedy ją pocieszał, czuł, jak straszliwy ciężar spada mu z serca. Od tej
nocy, kiedy uciekli z Nexis, gdy napadła na niego za to, że uratował jej życie, cały
czas żył w strachu, że ona w końcu wybierze tę drogę opuści go, by pójść na
śmierć za swoim ukochanym. Ale teraz kryzys już minął. Aurian wybrała życie
zdecydowała się zostać.
Chociaż całym sercem współczuł Aurian, jego duch się radował. Och, przed nimi z
pewnością jeszcze długa droga. To dopiero początek Forral nie żyje zaledwie od
pół roku i Aurian będzie go jeszcze przez jakiś czas opłakiwać. Będzie bronić się
przed miłością do kogoś innego całą swą upartą naturą. Jednak tę bitwę Anvar
zamierzał wygrać a teraz posiadł siłę i determinację, która równała się nieugiętej
woli Aurian.
Anvar uśmiechnął się do siebie. Moja najdroższa Pani, pomyślał, jak wiele ci
zawdzięczam! Najpierw zrobiłaś ze mnie Maga, a teraz jeszcze sprawiłaś, że stałem
się wojownikiem. I któregoś dnia odwdzięczę ci się, obiecuję znów uczynię cię
szczęśliwą. Z tą myślą mocniej przytulił do siebie szlochającą Mag.
Wiesz, co bym zrobił, gdybyśmy byli w Nexis powiedział. Oprowadziłbym cię po
wszystkich gospodach w mieście i upił tak, jak jeszcze nigdy nie byłaś pijana!
Aurian popatrzyła na niego z wdzięcznością, starając się opanować.
Daleka droga do Nexis powiedziała w końcu.
Pokonamy ją zapewnił Anvar. I kto wie, może po drodze znajdziemy kilka knajp!
Jeśli tak, to na pewno przyjmę twoją ofertę powiedziała smutno Aurian.
Anvar cieszył się, że wraca jej dawny duch. Swoim starym nawykiem wytarła twarz
w rękaw, a on westchnął demonstracyjnie.
Wiesz drażnił ją myślę, że nigdy nie uda mi się zwalczyć tego twojego
odrażającego gestu.
Aurian popatrzyła na niego, prawie odpowiadając pięknym za nadobne, a Anvar
zachichotał.
Ach, ty& prychnęła, ale jej usta zaczęły drgać w uśmiechu i nagle zarzuciła mu
ręce na szyję i mocno go przytuliła. Drogi Anvarze wymamrotała. Dziękuję ci.
Shia, zapomniana w ferworze walki, podeszła do nich i położyła łeb na kolanach
Aurian.
Mężnie walczyłaś, moja przyjaciółko. Cieszę się, że zostałaś. Anvar też usłyszał
jej słowa.
Oboje się cieszymy powiedział cicho.
Jesteście kochani szepnęła Aurian i wyciągnęła rękę, by pogłaskać kocicę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]