[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To Znaczy... - zaczęte się usprawiedliwiać, ale zmieniła zamiar. - To znaczy - zaczęła
jeszcze raz innym tonem - trudno mi uwierzyć, że można by się na ciebie gniewać. - Nie
spojrzała na Kingsleya, ale czuła, że pała oburzeniem i że przy najbliższej okazji zwróci
jej uwagę za niestosowne zachowanie. Będzie oburzony, że flirtowała z nieznajomym.
- Dobra z pani kobieta, wie pani, jak pocieszyć strapionego mężczyznę - rzekł Ian z
uśmiechem i obrócił się do okna. - Ale są takie sprawy, o których tylko my wiemy. - I
znów przeniósł wzrok na Tyler. - A nie zechciałaby pani zanieść jej listu ode mnie? Mam
coś ważnego do przekazania, ale... - Zawiesił głos i tylko bezradnie machnął ręką.
- Rozumiem. - Tyler wyciągnęła dłoń w stronę młodzieńca. Chciała go dotknąć w
przyjaznym geście, ale nie zdążyła.
- Nie będzie pan miał nic przeciwko temu, że pańska towarzyszka odda przysługę
obcemu mężczyznie? - Zwrócił się Ian do Kingsleya. - Będę panu ogromnie wdzięczny.
- Nie musisz prosić o przyzwolenie. To nie jest mój narzeczony, tylko pracodawcą -
pośpieszyła Tyler z wyjaśnieniem, zanim Kingsley zdołał otworzyć usta.
Ian spojrzał zdumiony najpierw na nią, potem na Kingsleya.
- Pańska pokojówka? - spytał takim tonem, jakby wyznanie kobiety było dlań szokiem.
- Niezupełnie! - Tyler znów pośpieszyła z wyjaśnieniem.
- Zgadłeś - rzekł Joel, wyraznie rozbawiony. - Codziennie rano czyści mi toaletę.
22
Ian skinął głową z całą powagą, jakby nie zauważył, że Kingsley żartuje. Tyler obrzuciła
obu spojrzeniem pełnym oburzenia. Męscy szowiniści - niby całkowicie obcy, a jakże
łatwo znalezli nić porozumienia.
Ian, który nie opuścił swego miejsca przy oknie, podciągnął kolano pod brodę. Oczom
Tyler ukazała się męska nogą w całej okazałości. Był naprawdę bardzo przystojnym
mężczyzną, a teraz spod skarpety wyciągnął złożony arkusz papieru. Jednocześnie
spojrzał na Tyler tak, jakby czytał w jej myślach. Zarumieniła się po uszy i w duchu
udzieliła sobie nagany.
Ubrała się jak idiotka i zachowuje się tak samo jak trzynastolatka na koncercie
rockowym!
Wzięła list z ręki Szkota. Papier był jeszcze ciepły.
- Zaniesie pani? - upewnił się Ian.
- Natychmiast - odparła, bezwiednie naśladując jego akcent, co jeszcze bardziej ją
speszyło. Odchrząknęła, aby ukryć zmieszanie. Kątem oka dostrzegła przyganę na
twarzy Kingsleya.
- Ucałowałbym panią z wdzięczności! - zawołał Ian. - Ale okoliczności nie pozwalają -
dodał, patrząc z rozbawieniem to na nią. to na Kingsleya. A teraz idzcie już. lej ojciec
zaraz po nią wyjdzie.
Ostatnie zdanie wypowiedział z żalem, Tyler miała ochotę zapytać, na czym polega cały
problem, i zaoferować swoją pomoc. Na studiach chodziła na ćwiczenia, których
przedmiotem było rozwiązywanie i łagodzenie sporów, więc może... Ale Joel ujął ją pod
ramię i dość stanowczo skierował do drzwi.
- Zpieszmy się - powiedział. - Trzeba dostarczyć ten list, zanim zjawi się ojciec i zabierze
córkę do domu, a zresztą oboje z łanem powinni już być w łóżkach - podkreślił młody
wiek obojga kochanków.
- Co to znaczy  śpieszmy się ? - Tyler wyrwała ramię z objęć Kingsleya. - Nie
przypominam sobie żadnych wspólnych zobowiązań i nie życzę sobie żadnego  my . -
Poszukała wzrokiem Iana, aby mieć świadka, ale chłopiec zasunął już kotarę i zaszył się
w swojej samotni przy oknie.
Za drzwiami, w które skierował ją Joel, zaczynały się kręte jak w baszcie schody. Joel
znalazł kontakt, zapalił światło, przepuścił Tyler przodem. Zaczęli schodzić po
kamiennych stopniach wytartych przez tysiące stóp w ciągu wielu stuleci, ale jeszcze
całkiem solidnych.
Po chwili znalezli się na zamkowym podwórcu. Noc wiała chłodem. Tyler zadygotała z
zimna.
- Gdybyś nie obnosiła się z gołym pępkiem, nie czułabyś chłodu - zauważył cierpko Joel,
ale zdjął i podał jej swoją skórzaną kurtkę.
Tyler spojrzała na niego, zdumiona opiekuńczym gestem, a w myślach podsumowała
lekcję, jakiej udzielił jej właśnie los: korzysta się męskich kurtek, gdy jest się na
szpilkach, w skąpym sweterku i obcisłych spodniach, a na pewno nie dostępuje się tej
przyjemności, nosząc obszerne wełniane spódnice i ciepłe blezery.
23
- Dzięki. - Otuliła się szczelnie wygrzaną od jego ciała kurtką. Zrobiło jej się przyjemnie i
miło, czego wszakże nie miała zamiaru obwieszczać Kingsleyowi. Gdy uśmiechnęła się
do siebie, odwróciła się, żeby tego nie widział.
W milczeniu przeszli przez dziedziniec do ogrodu. Dochodzili do ławki, gdy dziewczyna
nagle zerwała się z miejsca. Wyglądało, jakby chciała uciec - tak przynajmniej pomyślała
Tyler, ale nieznajoma zgięła się wpół i trzymając się oparcia ławki, zaczęte wymiotować.
- A więc wiadomo już, na czym polega problem młodej pary - rzekł Joel półgłosem.
Tyler puściła uwagę mimo uszu, ruszyła na pomoc, ale dziewczyna powstrzymała ją
gestem. Trwała jeszcze chwilę w półskłonie, po czym wyczerpana usiadła ciężko na
ławce. Zmęczenie, drugi nieomylny znak ciąży, pomyślała Tyler, a głośno spytała, czy
może w czymś pomóc. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl