[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale to pierwsze śniadanie, którego tak bardzo się bała, okazało się całkiem miłe.
14
Po śniadaniu zabrała się za rozpakowywanie rzeczy z walizki i pudeł. Potem usiadła
do komputera i zainstalowała Skype'a, żeby jak najszybciej skontaktować się z Paulem. Miała
nadzieję, że będzie mogła z nim od razu porozmawiać, ale był niedostępny, uznała więc, że
nie ma go w domu, i wysłała długiego maila, w którym opisała swoje pierwsze wrażenia.
Kiedy kończyła go pisać, usłyszała, że pod dom podjeżdża samochód. Zaciekawiona,
wyjrzała przez okno. Widząc wysokiego ciemnego blondyna, wysiadającego z jeepa, który
wyglądał, jakby był kupiony z demobilu, domyśliła się, że to Kevin, chłopak, o którym
opowiadali przy śniadaniu ojciec i Cecylia.
Kevin, syn ich najbliższych sąsiadów, który przyjeżdżał do Cecylii na lekcje gry na
skrzypcach, był rówieśnikiem Marthy; miała chodzić do tej samej szkoły co on. Nic więc
dziwnego, że była go ciekawa i od razu się zgodziła, gdy ojciec zaproponował, żeby
porozmawiała z nim po lekcji.
Kiedy na schodach rozległ się tupot nóg, spodziewała się, że za chwilę do pokoju
wpadnie jak burza Trisha. Mała już kilka razy przychodziła, żeby się pochwalić jakąś
zabawką albo własnoręcznie wykonanym rysunkiem. Gdy przybiegła ostatnim razem - by
włożyć do bukietu zerwany koło domu kwiatek - Martha usłyszała, jak Cecylia, która akurat
była na górze, zwraca jej uwagę, żeby pukała, zanim wejdzie.
Trisha okazała się grzeczną dziewczynką i teraz zapukała. Przyniosła pod pachą
książkę.
- Chcesz, żebym ci poczytała? - spytała Martha. Rozpakowała już wszystkie rzeczy.
Paul wciąż nie był dostępny, więc dlaczego nie miałaby sprawić małej przyjemności?
Trisha skinęła głową i dała jej książkę.
Martha zaczęła ją przeglądać. Pierwsze strony szybko przekartkowała, po czym przy
każdej następnej zatrzymywała się dłużej. Jej uwagę zwróciły piękne ilustracje - czarno -
białe urokliwe rysunki przypominające stare ryciny.
- Zliczne obrazki, prawda? - powiedziała, nie odrywając wzroku od książki.
- To tatuś je narysował.
- Naprawdę przepięknie. - Martha przerzuciła kolejną stronę i dopiero teraz dotarły do
niej słowa Trishy.
- Co?!
- To tatuś je narysował.
Słyszała, że dzieci lubią fantazjować, i wiedziała, że tych dziecięcych fantazji nie
należy wyśmiewać. Powiedziała więc tylko:
- Ach, tak. - Po czym przewróciła następną kartkę. I wtedy przypomniała sobie, że
mama napomknęła kiedyś, że ojciec jest grafikiem.
Zamknęła książkę i spojrzała na pierwszą stronę okładki. Nie patrzyła na tytuł;
interesowały ją wyłącznie nazwiska. Było tylko jedno: Nicolson. To było jej nazwisko. I
nazwisko ojca.
Gabriel Nicolson.
Otworzyła książkę na stronie tytułowej i przeczytała: Tekst i ilustracje: Gabriel
Nicolson .
- Tatuś napisał tę bajkę i namalował do niej obrazki - poinformowała ją Trisha.
- Nie wiedziałam, że tatuś pisze bajki i je ilustruje - powiedziała Martha i się
zamyśliła.
Trisha tymczasem wzięła książkę z jej rąk, otworzyła na pierwszej stronie i pokazała
palcem ilustrację.
- A wiesz, kto to jest ta dziewczynka na tym obrazku? - spytała.
- Nie mam pojęcia. Ale zaraz zacznę ci czytać i się dowiem.
- To ty! - zawołała Trisha.
- Ja?! - Martha uśmiechnęła się. Mała skinęła głową.
Martha jeszcze raz zamknęła książkę i popatrzyła na okładkę. Znała już autora tekstu i
ilustracji; interesował ją tylko tytuł.
Martha w krainie zaczarowanych jezior.
- la dziewczynka na obrazku to wcale nie ja. - Czuła, że mała jej się przygląda. -
Nazywa się tak samo jak ja. To wszystko.
- Nie, to ty - upierała się Trisha.
- No dobrze - zgodziła się Martha dla świętego spokoju. - Więc jak? Chcesz, żebym ci
poczytała?
- Tak.
Usiadła wygodnie w fotelu, otworzyła książkę i zaczęła czytać:
- Martha, dziewczynka o szarozielonych oczach, mieszkała z mamą i tatą w
drewnianym domku stojącym pośród tysiąca jezior... .
Kiedy kończyła czytać, z dołu dochodziły dzwięki końcowej części 24 Kaprysu
Paganiniego. Raz w miesiącu jej szkoła organizowała wyjście na koncert Bostońskiej
Orkiestry Symfonicznej, miesiącami przed dwoma miesiącami jeden z solistów zagrał ten
utwór na bis. Wtedy słuchała go ze łzami w oczach.
Dzisiaj też ciekły jej po policzkach. Ale nie wiedziała, czy to muzyka tak ją
rozrzewniła, czy odkrycie, że Gabriel Nicolson, pisząc wzruszającą historię sześcioletniej
dziewczynki, zagubionej wśród tysiąca jezior, i ilustrując ją, myślał o niej.
- Czemu płaczesz? - spytała Trisha. - Przecież ta bajka dobrze się skończyła.
- Wiem. Wszystkie bajki dobrze się kończą - odpowiedziała Martha i pośpiesznie
otarła łzy.
Zanim oddała małej książkę, postanowiła jeszcze coś sprawdzić. Otworzyła ją na
stronie redakcyjnej i znalazła datę pierwszego wydania: rok 1994.
Jedenaście lat temu. Rok po tym, gdy ojciec od nich odszedł. Miała wtedy sześć lat,
tyle samo, co Martha z Krainy Tysiąca Jezior.
15
Martha szybko zbiegała po schodach, obawiając się, że Kevin odjedzie. Lekcja
muzyki skończyła się kilka minut temu, a ona potrzebowała trochę czasu, żeby zlikwidować
ślady łez.
Ledwie go zobaczyła i zamieniła z nim kilka słów, wiedziała, że go polubi.
Aż się wystraszyła, kiedy to sobie uświadomiła. Zanim tu przyjechała, traktowała
pobyt u ojca jak odrę, świnkę, ospę albo inną nieprzyjemną chorobę, przez którą, zaciskając
zęby, trzeba przejść. A tymczasem wszystko wyglądało inaczej. Piękny dom i pokój, z
którego roztaczał się wspaniały widok na jezioro i las, Trisha, która ją rozbrajała, Cecylia ze
swoim cudownym uśmiechem, ojciec, który nie był już dla niej całkiem obcym człowiekiem,
a teraz ten sympatyczny chłopak.
Może to wszystko jest snem, a kiedy się przebudzi, Cecylia okaże się wstrętną
macochą, Trisha okropną przyrodnią siostrą, a ona sama wyląduje w końcu nad miską z
makiem i popiołem.
- Cecylia mówiła mi, że jeszcze w ogóle nie wychodziłaś z domu - powiedział Kevin,
po tym jak wymienili kilka konwencjonalnych zdań.
- Jeszcze nie miałam kiedy - odparła Martha. - Rozpakowywałam się, a potem
walczyłam z komputerem, bo chciałam zainstalować Skype'a.
- Trzeba było poczekać na mnie.
- Zależało mi na tym, żeby się jak najszybciej skontaktować ze... - Wahała się chwilę,
w końcu jednak uznała, że najlepiej powiedzieć prawdę. Kevin był miły, ale wolała już na
początku postawić sprawę jasno. Przyjazń tak, proszę bardzo, ale na tym koniec. - Ze swoim
chłopakiem.
- I udało ci się?
- Tak. - Nie wdawała się w szczegóły i nie tłumaczyła, że zainstalowała Skype'a, ale
Paul był niedostępny.
- Gdybyś w przyszłości miała jakieś problemy z komputerem, to wal śmiało do mnie -
zaproponował.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]