[ Pobierz całość w formacie PDF ]

życie, nieważne przez ile lat.
Dziura była wystarczająco głęboka. Była poszarpana i nierówna, ale wystarczająco
głęboka. Szarpnął za róg zjedzonego przez mole koca leżącego obok i zrzucił czekającą
paczkę. Ostatnie poprawki nie trwały długo. Odrzucił łopatę, a potem, z nadnaturalną siłą,
skoczył za nią, pokonując grawitację. Stęknął nagle z przyjemności, jaką to przyniosło.
98
Jak wiele smutku spowodowałem? zastanawiał się, gdy układał oczyszczone gałęzie w
poprzek dołu. Czy tak mocno tęskniono za ludzmi, których wziąłem, by przedłużyć moje
bezwartościowe życie? Nigdy nie myślał o nich jako osobach, za którymi ktoś tęsknił. Myślał
o okrucieństwie zabierania ich żyć, martwił się bólem, który mogą odczuwać, ale nigdy nie
przyszło mu do głowy, że mógł pozostawiać za sobą ból. Jaki jestem głupi, myślał. Czy
zostałem skazany na wieczne bycie płytkim młodzikiem, tak jak Christopher jest
rozdrażnionym dzieckiem? Jaka strata lat, nigdy się z nich nie uczyć, nigdy nie dorosnąć. To
wszystko jest tak bezsensowne, ale to wszystko jest częścią tej samej klątwy.
Rozłożył koc na gałęziach i zaczął przykrywać go zwiędłymi liśćmi, które zalegały
pod krzakami.
Wilgotne, ostre zapachy przypomniały mu inną jesień, tę, w czasie której znalazł
drogę powrotną do domu jego ojca, za pózno. Spoglądał przez diamentowe szyby, jak
złodziej, na pomarszczonego, siwego człowieka, który nosił na swojej twarzy pajęczynę żalu i
bólu. Nie było tam nikogo, kto mógłby pocieszyć starego człowieka, gdy rzucał się i kręcił na
łóżku, żadnego syna, który trzymałby jego umierającą dłoń. Służący przynosił napój na stolik
nocny, wyłączał światło i odchodził, nigdy nic nie mówiąc.
Simon stał tam całą noc, jego twarz przyciśnięta do szkła. Nie było nikogo, kto
zaprosiłby go do środka. Mógł tylko czekać i wpatrywać się tęsknie w swojego ojca,
świadomy, że nawet gdyby los podarował mu drzwi, nigdy nie mógłby przez nie przejść,
nigdy nie powiedziałby ojcu, czym się stał. Lepiej pozwolić mu cierpieć w niewiedzy, niż w
nieznośnym bólu wiedzy, że obaj jego synowie są potępieni.
Złapany w pułapkę po drugiej stronie okna, uwięziony w świecie nocy Simon
wiedział, że teraz są rozdzieleni na wieczność, nieważne który z nich jest żywy, czy martwy,
czy umierający.
Odszedł zanim wstało słońce, jego serce pełne było żalu, tak jakby biło. Ledwie
przestał być zwierzęciem i przypomniał sobie, że kiedyś był człowiekiem, gdy został
zmuszony do zapomnienia o tej wiedzy, odrzucenia tego serca, by zatrzymać ból.
Pozostawał blisko Londynu, choć nigdy nie ośmielił się spojrzeć ponownie, a gdy
usłyszał o śmierci swego ojca, pieniądze skradzione od pijaka pozwoliły mu odzyskać portret
rodzinny z rąk nadąsanego, złodziejskiego lokaja, niecałe trzy godziny po pogrzebie. Jedyni,
których mógł kochać byli teraz martwi. Już nigdy nie będzie mu ponownie na kimś zależeć i
nikomu nie będzie zależeć na nim.
Ale Zo zależało, pomyślał, gdy rzucał ostatnią garść liści. Powiedziała, że mi pomoże.
Nikt nigdy mi nie pomógł; a ona nawet wiedząc czym jestem, pomoże mi. Przesunął połamaną
kratkę i zaczął wrzucać ziemię do dziury znajdującej się za nią. Tak, na świecie nadal były
niespodzianki.
99
Gdy niebo srebrzyło się, zanim na wschodzie zabarwiło je czerwone słońce, Simon
dotarł do zabitego okna swojego legowiska. Tam otrzymał kolejną niespodziankę  paskudną.
To uderzyło w jego klatkę piersiową  strach  wyrywając z niej skradziony oddech.
Kartka papieru powiewała na drewnianych listwach, nadziana na gwózdz, biała jak trup.
Zerwał ją trzęsącymi się palcami i przeczytał niezdarne pismo.
Wiem gdzie jesteś.
Palce Simona zacisnęły się konwulsyjnie, urywając róg. Szarpał list, czytając dalej.
Jestem zmęczony tą grą. Nudzisz mnie. Mogę podążać za tobą, a ty nigdy się o tym
nie dowiesz. Mogę cię zabić, a ty nie będziesz mieć żadnej szansy. Nie będzie już więcej
zabawy w kotka i myszkę. Nie będzie już uprzejmości dla brata. Jesteś szkodnikiem,
komarem. Nikt nie będzie za tobą tęsknić. Nikt nie zauważy. Nikomu nie będzie zależeć.
Uciekaj, Simon, uciekaj. Jesteś martwy.
List był podpisany Christopher.
- Za pózno - wymamrotał Simon - za pózno, - i zgniótł notkę w rękach. To
powstrzymało je przed drżeniem. Tydzień temu może bym uciekł, pomyślał, ale nie teraz.
Mam broń, o której nie wiesz, Christopher. Potem jego oczy zwęziły się pod wpływem
okropnej myśli. Zo! Czy on wiedział o Zo? Nagle Simon zechciał do niej biec, ostrzec ją. A
może powinien uciec, ukryć się, nigdy już się do niej nie zbliżać? Odwrócił się,
niezdecydowany, prawie w panice i zobaczył jak horyzont zabarwia się na różowo. Nie mogę
nigdzie iść, uświadomił sobie tonąc w strachu. Nic nie mogę zrobić. Ponownie jestem
uwięziony przez moją własną, parszywą chorobę.
Odsunął deskę, by dostać się do środka i prześlizgnął się przez otwór, rozrywając
dżinsy na gwozdziu.
Ale on również nie może wyjść, pocieszał się Simon, nie nienadzorowany, nie podczas
dnia. Christopher był tak samo uwięziony jak on, i nawet gdyby do niej dotarł, nie miałby
dużo siły w słońcu. Kolejna myśl przyszła mu do głowy.  Jestem głupcem, - powiedział, i
ostrożnie zasunął za sobą deskę. Christopher napisał,  Nikt nie będzie za tobą tęsknił . On o
niej nie wie.
100
Ale kiedy Christopher go śledził? Czy było to w noc po nieudanym ataku Simona, czy
jednej z dalszych nocy? Simon nieświadomie przeczesywał palcami swoje delikatne włosy,
odsuwając je z twarzy. Gdyby tylko wiedział. Gdyby Christopher widziałby go z nią, czy
rzuciłby mu to w twarz, groziłby jej, by go dręczyć? To pasowałoby do Christophera. Tak,
pomyślał, czując ulgę, to bardziej by do niego pasowało. Więc śledził mnie w noc, w którą się
z nią nie widziałem lub znalazł mnie po spotkaniu, zdecydował Simon. On naprawdę nie wie,
że ona istnieje.
Simon wyciągnął walizkę spod biurka i ostrożnie pogłaskał wieko, czerpiąc siłę z jego
ojczystej ziemi. Będę spać, pomyślał. Będę spać i wzmacniać się. A potem zobaczymy.
Ale gdy próbował odpocząć, strach nadal go dręczył. Co jeśli się mylę? Co jeśli on
wie i manipuluje mną. Co jeśli ją skrzywdzi?
Torturowany własnymi myślami nie zobaczył, jak pierwsze palące promienie słońca
prześlizgiwały się przez szczelinę, w miejscu gdzie deska nie została dokładnie dopasowana.
Tłumaczenie  nimel
Beta  Averil
101
13. Zoe
Zoe stała przed domem Lorraine. Wyjmowali nosze. Leżała na nich jej matka, oczy
miała zamknięte, twarz bladą, ale odezwała się.
- Zapomniałam mojego obrazu. Możesz go przynieść? Muszę go zabrać ze sobą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl